Pod koniec stycznia Wulkanaz wypuścił nowy utwór, a także pojawiła się informacja o możliwym nowym "eksperymentalnym" albumie Wulkanaz późnym latem 2024 r. Utwór do posłuchania poniżej:
Bardzo jestem ciekawy tej eksperymentalnej odsłony Wulkanaz, chociaż tego nowego numeru do eksperymentalnym nie zaliczyłbym.
Wędrowycz pisze:
do tego wyczuwam ćpanie/palenie i jakieś mistyczne wizje o mrocznych pogańsko-germańskich bogach czy tam innym antykosmosie
To ćpanie to zdecydowanie prawda, przynajmniej kiedyś. Teraz "podobno" już nie, ale jakoś nie bardzo w to wierzę
Nie było o tym wcześniej w temacie, a może ktoś przeczyta z zaciekawieniem - z Wulkanaz, a właściwie z Kumulonimbusem aka Wagner Ödegård aka Magnus Eriksson (zwany też Magusem) w roli głównej w 2017 roku wydarzyła się zabawna historia. Dotyczyła ona konfliktu pomiędzy Kumulonimbusem a Stefanem L. znanym pod pseudonimem Brukspatronen, udzielającym się w Jarnvidr, a także prowadzącym undergroundowy label Ostrogothia Productions.
Nie wiem na jakim tle dokładnie zaczęła się kosa między nimi, ale wszystko wskazuje na to, że kiedyś się kumplowali. MA twierdzi nawet, że na epce Jarnvidr "Eeldzloghe" z 2017 roku Wagner nagrał partie basu (chociaż discogs nie potwierdza tej informacji - tam na basie figuruje "nieznany muzyk"). No ale to szczegół, bo oprócz powiązań czysto muzycznych i częściowo również tekstowych, obaj panowie przejawiali zainteresowanie substancjami psychoaktywnymi - na koncie FB Ostrogothia P. można znaleźć nie jedno i nie dwa zdjęcia magicznych grzybków i kolb makowych malowniczo wkomponowanych w prezentowany na zdjęciach merch, albo fotki z "grzybobrania". Z kolei gdyby pokopać głębiej w działalności muzyczno-wydawniczej Wagnera, można również dojść do wniosku, że i on nie stroni od Semilanceatek, potocznie zwanymi grzybkami-halucynkami (jeden z projektów Wagnera ma właśnie taką nazwę: Semilanceata).
Nie śledziłem tej sprawy na bieżąco, dowiedziałem się o niej całkiem niedawno, więc jedyne co mam to domysły na podstawie bardzo nielicznych szwedzkich/niemieckich grup dyskusyjnych/forum. W każdym razie Stefan i Magus zaczęli sobie skakać do gardeł. Najprawdopodobniej Magus pokpiwał sobie ze Stefana, który ponoć miał już wtedy dość obszerną kartotekę na Policji (jakieś sprawy związane ze stalkowaniem kobiet) i był na czarnej liście szwedzkiej Antify. Niewykluczone, że Wagner jechał po Stefanie i jego, oględnie mówiąc, światopoglądzie
Można znaleźć w sieci skopiowaną przez kogoś treść wiadomości jaką opublikował Stefan L. przed kulminacją wydarzeń. Oryginalna wiadomość (cała strona/konto Ostrogothia na bancampie jest obecnie puste):
"FUCK WULKANAZ/SEMILANCEATA/ETC. To keep it short: this fucking rat is hiding at least 500 km from us. His name is Magnus Eriksson, not some fucking “Wagner Ödegård”, and lives in Mora. WE will get you boy, sooner or later. And mark my words you little faggot: many tend to have an attitude behind the screen. But i know how it sounds in the end. UTMANA INTE ÖDET, MAGNUS!!!! Update. Magnus Eriksson gave me an adress, “Gesundavägen 131, a white house” in Mora so i could visit. When i searched on the web for this address i couldnt find any “Magnus” living in this house. So i tried to wrote to him on facebook about why he didnt have his official address “folkbokföring” in swedish, where he is actually living. I coulndt do that because he BLOCKED me on facebook!! That says it all. Men Magnus, vi kommer att hitta dig, Mora är inte så jävla stort… /Stefan, on behalf of The Ostrogothia Crew "
Stefan pojechał do Gesundy rozmówić się z Wagnerem. Rozmówili się tak, że Wagner dostał co najmniej dwa ciosy nożem, a Stefan został zraniony w rękę i twarz siekierą. Obaj wylądowali w szpitalu i obu postawiono przed sądem, przy czym Stefan miał sprawę o usiłowanie zabójstwa, natomiast Wagner za napaść (został potraktowany łagodniej, bo się bronił przed Stefanem, który zaatakował jako pierwszy). Nie udało mi się odnaleźć legitnej informacji odnośnie wyniku obu spraw sądowych, ale nawet jeśli któryś z nich poszedł do pierdla, to na bardzo krótko, bo obaj bez znaczących przerw nadal prowadzili swoją działalność wydawniczą/muzyczną.
Ot taka ciekawostka dla entuzjastów Wulkanaz/Jarnvidr.
Z innych, mniej sensacyjnych ciekawostek, przypomina mi się jeszcze jeden wywiad z Magnusem, w którym mówił, że album "Om domedag och de femton järtekn" był pisany z myślą o wydaniu go pod szyldem Wulkanaz. Niestety, Daniel odpowiedzialny za perkę nie był wtedy dostępny albo nie był zainteresowany nagrywaniem garów na ten materiał. Wagner nagrał wówczas sam partie perkusji (podobno nienawidzi tego instrumentu) i wydał album pod szyldem Wagner Ödegård - projektu który do tej pory z black metalem i metalem w ogóle nie miał nic wspólnego. I tak to poszło dalej, że kolejne dwa albumy "undergång" i "kosmos" też ukazały się jako WÖ.