A no właśnie u mnie panowie z Countess za to mają szacunek, że choć zbytnio grać nie potrafili, to umieli napisać parę wpadających w ucho blaczurków. Dla mnie to znacznie bardziej godna pochwały postawa, niż posiadanie umiejętności i granie nudy.
Jeśli o KSM idzie to początkowo było to przebojowe granie, w szczególności jak jeszcze tam Leszek Necronosferatus grał, tj. na
Flagrum. Przez parę miesięcy jeszcze grali w tym guście i to było zajebiste. Jak już odszedł i Leatherface i zaczął śpiewać głównie M. chyba to zrobiło się nudniej, a od
Transfigurations to już gonienie Deathspell Omegi (choć tam chyba to Infernal War bardziej DSO goni

).
Te pierwsze - plugawe, pełne nienawiści dema czy pierwszy split ze Szron - bardzo w moim guście, również tajemniczy Reh z 2003 i także z 2004 urzekający klimat mają, a ten ostatni kończy się wspaniałym zakrzykiem jednego z muzyków po udanym odegraniu
Apostle of Plague:
Jesss!!!! kurwa!!! Tak to... [tu kończy się nagranie]. Ten
Rehearsal '04 to te same kawałki, które ukazały się jako
Promo 2004, tylko oczywiście z próby, niby tydzień po wydaniu tejże promki odbytej.
Gdzieś tutaj już chyba zaczyna Mikołaj przejmować całe stery nad kapelą niemalże, a pół roku później, na
A Thousand Voices skręca to w poważne satanizmy w miejsce wcześniejszego napierdalania kawałków o tytułach typu
Uberhate czy
Bloodfetish. Innymi słowy, dla mnie najlepsze to, co nagrane w "studio" zwanym pieszczotliwie Gaschamber Portable.
Ale może to wszystko nieprawda, tak se gadam, wczoraj pierwszy raz od dawna starego Kriegsmaschine słuchałem, wszystkiego do
Transfigurations włącznie. Plus te dwa rehy, co ani MA, ani Discogs się o nich nie zająknie.