Generalnie każdy ten post tutaj wpiszcie gatunek muzyki metalowej jest gorszy niż klasyczny ten gatunek.
Mam dokładnie tak samo, dlatego właśnie uważam BAN za wielki zespół, zaś Vindsvala za doskonałego kompozytora i trochę wizjonera, bo do black metalu wniósł moim zdaniem sporo. Po latach wałkowania dyskografii w moim prywatnym podsumowaniu 3 materiały wybijają się ponad resztę i je uważam za esencję stylu zespołu tj. "Ultima Thulée", "The Work Which Transforms God" i "Odinist - The Destruction of Reason by Illumination".yog pisze: 6 lat temu Cenię sobie Blut aus Nord za to, że po każdym powrocie do którejś z płyt cenię go sobie jeszcze bardziej, niż poprzednio.
To odpal sobie Bestię, to dopiero usłyszysz darkspace'owe granie. Dla mnie wszystkie trzy Memorie Vetusty to jednak półka niżej, niż najlepsze wysrywy Vindsvala pod szyldem Blut Aus Nord. Ogólnie to jestem zdania, że od Odisnist facet nie tyle wytycza nowe ścieżki, co poszerza już wydeptane. Ma to niewątpliwie swój urok i poziom, ale dla przykładu siódemkowa trylogia - najlepiej wypadł w jej przypadku na Cosmosophy, która brzmi inaczej od pozostałych dwóch, gdzie zamiast w post-metalowy industrial poszedł w bardziej zakręcone riffy i wyszedł mu z tego taki awangardowy atmosferyk. Trzecia część trylogii jest najlżejsza i najłatwiejsza w odbiorze a jednocześnie najbardziej wysmakowana.yog pisze: 6 lat temu Riffy z początku pierwszego kawałka, Slaughterday (The Heathen Blood of Ours) to coś, na czym parę lat później Darkspace zbudował karierę.
A dla mnie po nocnej sesyjce z Fathers of the Icy Age, to chyba w tym momencie jest drugi mój ulubiony Blut aus Nord obok debiutuDiabelskiDom pisze: 6 lat temuTo odpal sobie Bestię, to dopiero usłyszysz darkspace'owe granie. Dla mnie wszystkie trzy Memorie Vetusty to jednak półka niżej, niż najlepsze wysrywy Vindsvala pod szyldem Blut Aus Nord (...)yog pisze: 6 lat temu Riffy z początku pierwszego kawałka, Slaughterday (The Heathen Blood of Ours) to coś, na czym parę lat później Darkspace zbudował karierę.
Sądzę, że w okolicach pierwszych Siódemek, chyba naczelny hipster Anthony Fantano zrecenzował na jutubie i dalej już poszło.
Sklep BaN pisze:Hallucinogen begins a new era for BLUT AUS NORD as they move skyward into freshly melodic territories of progressive clarity.
Prawda w chuj.Potem sobie puściłem pierwszą Memorię Vetustę i uznałem (w kąpieli), że Sons of Wisdom, Master of Elements to najlepszy riff 2 fali black metalu na południe od Morza Bałtyckiego, co może i jest nieprawdą, ale jest prawdy bliskie :p
Bez wątpienia The Plain of Ida najlepsze z debiutu. Pierwszy i ostatni kawałek też zajebiste, ale nie aż tak, tutaj to przejście z ambientu w metal, po którym wchodzi też skrzekliwy wokal przepiękne jest. Podobnie jak pojawiający się z dupy przerywnik w środku kawałka, cudnie tam plumkanie basu wsparte o riff i gwizd wiatru buduje dramaturgię.Najlepszy utwór: no "cienszka" sprawa, ale niech będzie "The Plain of Ida".
Kupiłem winyl The Work Which Transforms God. On jest, inaczej niż zwykle LP, nagrany jako 45RPM i nie ma o tym info nigdzie na wydawnictwie. Odpaliłem go jak to zwykle, na 33 obrotach zamiast 45, czymś się zająłem i trochę nie rozumiałem, czy tak słabo pamiętam, czy o co chodzi, ale wyszło z tego jakieś popierdolone Sunn O))). Było to takie fascynujące, że choć po parunastu minutach ogarnąłem, że to zdecydowanie nie tak być powinno, to przesłuchałem tak całość.Załóżmy, że jest jeszcze era bez jutubów, torrentów i takich tam. Ktoś posłuchał sobie dwóch powyższych albumów, po czym przychodzi do niego stary kumpel i mówi "ej, na bazarze zgarnąłem nowego cdka BaN, dawaj posłuchamy". Wkłada płytę do odtwarzacza, po tym ten pierwszy śmieje się, że ruskie zrobili kumpla w chuja i nagrali mu jakiś inny zespół.
Na pewno nie jesteś jedyny i przypuszczalnie dokładnie o to im chodziło.yog pisze: 6 lat temu Kupiłem winyl The Work Which Transforms God. On jest, inaczej niż zwykle LP, nagrany jako 45RPM i nie ma o tym info nigdzie na wydawnictwie. Odpaliłem go jak to zwykle, na 33 obrotach zamiast 45, czymś się zająłem i trochę nie rozumiałem, czy tak słabo pamiętam, czy o co chodzi, ale wyszło z tego jakieś popierdolone Sunn O))). Było to takie fascynujące, że choć po parunastu minutach ogarnąłem, że to zdecydowanie nie tak być powinno, to przesłuchałem tak całość.
Najlepszy riff na tej płycie to The territory of witches / Guardians of the dark lake. Wiem, bo właśnie słucham tegoż albumu.yog pisze: 6 lat temu Potem sobie puściłem pierwszą Memorię Vetustę i uznałem (w kąpieli), że Sons of Wisdom, Master of Elements to najlepszy riff 2 fali black metalu na południe od Morza Bałtyckiego, co może i jest nieprawdą, ale jest prawdy bliskie :p
Nie da się przegapić czegoś, co nigdy nie nastąpiło.
Cosmosophy to mój ulubiony album, więc bardzo bym sobie życzył duchowej kontynuacji, ale niczego takiego na Hallucinogen nie słyszę - wg mnie to zupełnie inne klimaty. Natomiast z miejscowym podobieństwem riffów do MV się zgadzam.Deathhammer pisze: 6 lat temuwracając do nówki - zdecydowanie jest to połączenie riffowania MV II z atmosferą Cosmosophy.

Mam mieszane uczucia, nie wiem czy ta płyta mi się podoba. Być może padłem ofiarą własnych oczekiwań, bo byłem przekonany że będzie to coś na kształt Oranssi Pazuzu/Vacuum Entropia (nowe logo, grzyby/kosmos, buńczuczne zapowiedzi o budowaniu wszystkiego od nowa). Bathorowe melodie ok, trans super, space rock i psychodelia też dobrze, ale słuchając całości coś zaczyna mnie nudzić. Może muszę to więcej razy przesłuchać, a może zwyczajnie to album nie dla mnie.Wędrowycz pisze: 6 lat temu Za mną pierwszy odsłuch "Hallucinogen" i mogę śmiało podpisać się pod stwierdzeniem, że to najlżejszy album Blut Aus Nord, a z całą pewnością najbardziej przystępny.
We charge tradition with being an excuse for idleness, unpersonality and regression. We praise evolution for being the logical consequence of creation, progression and elevation.
Jeden z lepszych, to z całą pewnością, ale i tak moim skromnym zdaniem "Odinist" póki co żaden materiał późniejszy nie przebił.