Szanowny raczy wybaczyć, ale poniższe sugerowało dość jednoznacznie:TITELITURY pisze: Tu już wkładasz mi w usta słowa, których nie powiedziałem. Powiedziałem, że mówienie o ludzkiej beznadziejności poprzez kolejny opis alkoholowych ciągów i eskapad jest wtórne i nudne.
Biorąc pod uwagę że drugi z omawianych utworów nijak ma ma się do alkoholu, więc i analogia do Tankard wydawała się jasna. Widocznie dość niefortunne nieporozumienie, ale przyznasz, że mogło być tak zrozumiane.TITELITURY pisze: ↑3 lata temu
święto boga/ znalazło mnie w Słupsku / w dzień daremny/ nie wiem / uwalić się / czy nie /uwalić się / nie wiem
Albo wariacja na temat "Rozwiązania mitologii" Herberta w "Kamerze Dionizosa", gdzie wprowadza się postacie mitologiczne tylko po to, żeby powiedzieć, że "ty też lubisz" porno. Nie, wcale nie mam pojęcia o czym pisze.
Wystarczy dać Wam "Girl called Carveza" Tankard, tylko zamiast kuca jest koleś pozujący na dresiarza lub luja, a na okładkę wrzucić zdjęcie spod bloku, a już widzicie w tym nową jakość.
Tak czy inaczej to przecież piosenka o rozczarowaniu i topieniu go w wódce. Interpretacji o ofiarach transformacji ustrojowej nie będę już rozciągał, chociaż można się o to pokusić, bo przecież piosenka Pana Krzysztofa K. to szlagier dancingów PeeReLu. A rozczarowanie z życia w Polsce najczęściej odbywa się przy akompaniamencie półlitry a nie jointa. Ale tak, masz rację, akurat takich obserwacji jest sporo. Co gorsze, wciąż jest trafna i aktualna.
No biorąc pod uwagę odwołania do kilku okresów w historii świata myślę, że moja interpretacja jest słuszna. No i nie, nie że lubimy sobie obejrzeć w zaciszu domowym pornosa. Jeżeli idziemy tym tropem, to już dobre, brutalne bdsm, filmy incest, przemoc, gwałt, takie klimaty. Jak istotnie lubisz takie rzeczy, to może faktycznie skontaktuj się z tym seksuologiem?TITELITURY pisze: Natomiast wtrynianie mitologii do tekstu o tym, że oglądamy porno, jest zabiegiem niepotrzebnym, a więc grafomańskim i artystowskim. Bo, czy rozszerza jakoś kontekst interpretacyjny? Wnosi coś nowego do tego truizmu, jakim jest fakt, że lubimy sobie w zaciszu domowym obejrzeć porno? Możesz sobie oczywiście mówić, że to odwołanie do niezmiennej ludzkiej natury, ale ja w tym widzę raczej próbę nadania wartości czemuś, co jest bezwartościowe, niż jakąś sensowną, trzymającą się kupy interpretację.

Ja nadal znam wiele osób, które uważają, że są wyjątkowe i ich życie cokolwiek znaczy. Od dziesiątków lat ludzie słuchają piosenkarzy, a nie filozofów.TITELITURY pisze: Kto jeszcze dzisiaj wierzy w wyjątkowość człowieka? Po tych wszystkich filozofach i literatach, którzy od dziesiątek lat wałkują temat nieistotności ludzkiej podmiotowości? Może muzycy Gruzji, skoro muszą o tym śpiewać.