Moim zdaniem intensywność Darkspace nie wynika z gęstości kosmosu, a właśnie z jej braku
In space no one can hear you scream, jak głosił plakat do pierwszego Aliena, przez co cały ten rozedrgany turkot statku kosmicznego nie ma gdzie się rozchodzić i towarzyszy załodze bez jakiegokolwiek wygłuszenia, odbijając się od metaliczno-ceramicznych ścian i rezonując w ich ciałach, stając się częścią ich samych, zmieniając rytm pracy ich organizmów.
I tylko z pierwszym Obcym, będącym gotyckim horrorem w wersji s-f widzę sens muzykę Darkspace jakoś zestawiać. Poza tym, to mi się kojarzy np. z zajebistym Event Horizon.