Słuchałem sobie od wczoraj ze 2 razy
Dark Endless i teraz się kończy
Those of the Unlight, jakoś tam jeszcze
Fuck Me Jesus poleciało, ale nie chce mi się o tym gadać

W każdym razie, debiutancki
Dark Endless to taki ciut kwadratowy death metal ze spoczko klimatem, mocno panowie chyba Darkthrone zafascynowani, mam wrażenie. Spoko płytka z oldschoolem, ale bez jakichś wielkich podniet.
Dwójeczka oczywiście moja ulubiona z marduczanej ferajny, bo zwyczajnie najlepsze są tam kompozycje, zróżnicowane, a przy tym nie ma takiej sztuczności jak na Nightwing w podziale na część atmosferyczno-spokojną i część napierdalaną.
@Wędrowycz zdaje się duży fan kawałka
Wolves, ale moim zdaniem największe hity na albumie to
On Darkened Wings, który udowadnia jednoznacznie, że w black metalu bas ważniejszy jest od gitary, a także
Echoes from the Past - piękny instrumental. I tak jak sobie dziś słucham to mam wrażenie, że też to ciągnie w rejony Katatonii z
Dance of December Souls, trochę na początku płytki wokal wyje, niczym Jonas, a i gitary czasem wpadają w katatonijną melancholię. W ogóle mam wrażenie, że jest to granie na krawędzi blacku często, znowu zapatrzone w Darkthrone, tylko bardziej w album, na którym Norwegowie deklarują, że następne tysiąc lat należy do nich.
Jak ktoś uważa taki
Rom 5:12 za bdb album, to niech sobie posłucha, jak się niegdyś Mardukowi grać zdarzało. A było to dawno temu...