Na pewno nie będę kruszyć kopii w temacie przewagi przedostatniej płyty nad ostatnią. Może jest tak, jak piszesz. Wspomniałem zresztą, że moje postrzeganie może być wykrzywione przez kontrast z płytami Coffin Storn i Sarke, które po prostu przykryły dla mnie ten album.
Na "Astral..." uwielbiam szczególnie właśnie "The Sea Beneath The Seas Of The Sea" i ten moment, gdy Fenriz wykrzykuje tytuł. Jest w tym jakaś magia.