@TITELITURY myślę, że po prostu to nie jest dla Ciebie granie, widać za mały żeś szatanista. To jest granie dla tych, co mogą
Worship Him Samaela słuchać 50 razy z rzędu, po czym zagryzają wcześniejszymi demówkami. Oczywiście jest nie tyle prosto, co wręcz prostacko, bo tak być ma. I super. A w ucho te rytmy wpadają po dziś dzień, bo nic się nie zmieniło i dalej powolne rytualno-kopulacyjne łomotanie sprawdza się bdb.
Oczywiście o Xantotol za czasów działalności nie miałem pojęcia i poznałem z 15 lat po zakończeniu ich muzycznej przygody. A sam kult - jak dla mnie to brzmi przede wszystkim w chuj szczerze - mnie by przekonali, że rytuały w jakichś bunkrach to jest sposób na życie. Pod względem - że tak to ujmę - namacalności podpisywanego cyrografu, tylko starożytny Samael wypada równie wiarygodnie. Inna sprawa, że najzwyczajniej te kawałki są przebojowe, nawet jeśli czasami ledwo co słychać.
Wokal Małej też udany, jednocześnie mocno słychać, że to laska drze ryja, a z drugiej strony cudnie plugawy i bluźnierczy. Riffy minimalistyczne absurdalnie, ale jakieś smaczki się trafią i jak już są, to bardzo na miejscu. Perkusja zajebista totalnie. Brzmienie tego wszystkiego tragiczne, ale sama muza się nie powtarzała, bo w klimacie szatanistycznych ceremonii Xantotol zawsze będzie wypadał wiarygodniej, niż takie Mare na
Ebony Tower. Nawet i za 300 lat.
Reasumując, jeśli ktoś lubi
Worship Him, Hellhammer czy germański Poison, to nie widzę powodu, żeby mu Xantotol nie leżał

Pozostałym raczej życia zetknięcie z Xantotol nie odmieni. No, może część słucha, bo TTF kvlt. W każdym razie dziś Venom na MA w koszulce Żołnierzy wyklętych
Co do kompilacji to chyba ta z 2015 od grubego brzmi lepiej niż
Liber Diabolus (i jest na 2cd,
Thus Spake Zaratustra oddzielnie - dla mnie plus).