Ad. 1 Tutaj się z Tobą zgodzę, bo było pełno przełomowych rzeczy o których ciszej. Taki Gorguts zdobył szersze uznanie dopiero dzięki internetowi, ale i tak DSO jest bardziej znane(wtf?). Taka Yakuza łącząca metal, prog, jazz i hardcore punk przeszła całkowicie bez większego zainteresowania z drugiej strony. Jeżeli tak to mierzyć to DSO jest przehajpem okrutnym. W samym black metalu Wielka Deklaracja od Mayhem, Ved Buens Ende, Fleurety czy inne koncepty były już wcześniej. I tutaj dochodzimy do sedna: DSO jest tak hajpowana u metali bo to jest dalej czysty black metal. Zagrany na dysonansach, nietypowych sygnaturach, z jakimiś chorałami gregoriańskimi itp sprawy. Ale punktem wyjścia jest tu black metal i szatan. To kręci metali i nie da się temu zaprzeczyć.Ryszard pisze: ↑6 lata temuHurra ktoś odpisał...
Oj tam Pepku, nie o to mi chodziło, nie zrozumiałeś rysiowej szarady. Po prostu myślę że dso jest i na pewno było mniej "odkrywcze" niż ogólnie przyjęto. Zresztą te przełomowe patenty tak naprawdę w innych gatunkach są obecne od eonów. Tylko tyle, stąd przykład Tiamat. Tu nie chodzi o plucie jeno prawdę obiektywną że metalowanie to czesto muzyczne upośledzenie a branie istniejących w muzyce rozwiązań dla "nas" jest nowością na skalę kosmiczną.
Co do melodii, broń borze nie neguje melodii. Jaka hańba? Nie lecisz za daleko? Melodia to podstawa ale nie znaczy to że każda linia melodyczna z automatu jest zajebista.
Nie lubię przasnej prostej serowej itp spotykanej w disco polo, euro dance, czesto przenoszonej na poletko metalowe. Nie lubię i tyle. Gdybym wielbić miał unleashed np. myślę że nie miał bym problemu z disco polo... bo nie oszukujmy się to to samo podejście jeno inne instrumentarium. Ja lubię kiedy muzyka jest troszkę bardziej wymagająca albo nie tak prozaiczna.
W BM może sprawa wygląda inaczej. Nie wiem nie znam się. Myślę tylko że taki Passage Samaela to dużo bardziej "progresywny" album niż późniejsze dsosy...
Ad. 2 Co do melodii to nie mówię tylko do Ciebie. Upraszczanie melodyki Unleashed do disco polo to trochę za daleko idące uproszczenie, ale takie In Flames to już potupajka pełną parą. Nie ma w tym też nic złego, bo przecież metal to żadna odkrywcza muzyka tylko po prostu zagrana z wygarem i pierdolnięciem. Mi odpowiada to pierdolnięcie i mrok, gdyby muzyka klasyczna była bardziej mroczna to bym jej częściej słuchał dla przykładu.