yog pisze: ↑rok temu
Czy DSO zmiękczyło granie czy nie to mnie niezbyt rusza, bo dalej grają zajebistą muzę, moim zdaniem lepszą jako takie religijno-klasyczne muzykowanie, niż jakiś chaos, który zazwyczaj po jakimś czasie mi się zwyczajnie nudzi. Zresztą oni jakoś mocniej nieprzystępni to byli w sumie na jednej płycie, góra dwóch i jakichś epkach, a reszta dyskografii nie wymaga jakiegoś przesadnego kręcenia wąsa, żeby ją pojąć.
Tak mówisz, bo słuchasz tej muzyki od dawna i generalnie łatwiej Ci ją przyswoić, ale jak ktoś dopiero zaczyna słuchać black metalu albo w ogóle metalu nie słucha, to nawet przy bardziej przystępnym Paracletus wymięknie, gdy zaczną się te ich charakterystyczne chaotyczne zrywy z nieharmonijnymi łamańcami.
I nie żebym ja był jakimś koneserem, bo nie jestem. Po prostu z żadnym albumem DsO nie miałem tak, że od razu się w nim odnajdywałem. Nie. Zajmowało mi to zawsze sporo czasu, ale i dużo frajdy. Bo traktuję muzykę tych Francuzów i Fina na zasadzie plam dźwięków, z których za każdym odsłuchem wyłapuję po trochu nowe i próbuję je ułożyć w głowie w zgrabną całość. Dlatego tak zajebiście się tego słucha, bo angażuje mózg.
PS. Wszystko co dziś piszę w tym wątku odnosi się do pełnych albumów od Si Monumentum do przedostatniej. The Long Defeat wciąż czeka na poznanie.