Fin, bystrzaku...Gruby Wiór pisze:Takie są fakty, Finczyk tudzież FInalndczyk ma łeb jak sklep do muzy którą robi.
Fin, bystrzaku...Gruby Wiór pisze:Takie są fakty, Finczyk tudzież FInalndczyk ma łeb jak sklep do muzy którą robi.
DO tego przyczynili się Drudkh i Hate Forest.
Drudkh zdecydowanie jedna z najświeższych rzeczy w pierwszej połowie lat 00' jeśli o Black chodzi. Echa Aurory przecież słychać w pierwszej lepszej Furii czy co drugiej kapeli grającej dzisiaj Pagan łamane na Atmo BM (w sensie mówię o tej nowoczesnej kombinacji tych dwóch, typowej dla kapel po wschodniej stronie Renu.) A o HF nie chce mi się po raz kolejny spuszczać tutaj, ale jak nie jest to oryginalny projekt, to przedstaw dla ów hordy jakieś substytuty przed 98. Ja takowych nie widzę.TITELITURY pisze: ↑7 lat temu No bez jaj, tfurczość Romana bardzo lubię, a "Battlefields" to majstersztyk, ale oni są równie oryginalni, co myszowate pizdule z TVNu.
Już większej bujdy nie da się ludziom wciskać? Wpływy Agalloch, to jedynie ułamkowa namiastka wpływów Voivod - nawet nie warto tego porównywać, gdyż Agalloch zostaje lata świetlne z tyłu za Kanadyjczykami.I pogódź się z tym, że Agalloch wniósł więcej do metalu niż Voivod. Just fact.
Watchtower to kult, ale niszowy, znany dziś w zasadzie słuchaczom tech thrashu wyłącznie, nie oszukujmy się. Polecam poczytać trochę wywiadów i obczaić jak często pada nazwa Voivod, jak często Agalloch i jak nikt nie pamięta o Watchtower
Ja. Sam to wrzuciłem do stosownego wątku na poprzedniej wersji BL. A że przy tak wielu użytkownikach byłego forum, zainteresowanie tematem przez dłuższy czas było bliskie zeru, można to też potraktować jako potwierdzenie powyższego postu @yoga.Kto w ogóle wie, że oni w zeszłym roku EP-kę wydali (znakomitą swoją drogą)?
A widzisz, dla mnie na przykład zawsze to było takie pizdowate granie, co to chcę być złe, ale w gruncie rzeczy jest miałkie i dość miłe.yog pisze: ↑7 lat temu Ostatnie zdanie, jak mniemam, kierowane m.in. do kolegi @Hajasza
Jak dla mnie to ciężko o bardziej trv kvlt black niż to, co Deathspell Omega prezentuje na Infernal Battles i Inkwizytorach Szatana. Bo jest to nie dość, że black surowy do oporu, o brzmieniu przyprawiającym babcie o palpitacje serca, co też i przy okazji melodyjny. A ja to bardzo lubię takie właśnie surowe lo-fi na szatańskich melodiach, jakie germański Moonblood uprawiał, czy też francuskie Czarne Legiony, a DSO to spadkobiercy takiego właśnie grania "nie dla pizdeczek".
Racja, ale akurat z Chrisem Reifertem na pewno można spokojnie pogadać o psych popie z lat 60 przy kawie zbożowej i ciasteczkach.yog pisze: ↑7 lat temu Dla mnie z kolei Bestial Raids i tego typu rzeczy to raczej jest wyrachowane na maksa napierdalanie, a nie rzeczywiście pokrzywiona psychika i właśnie w schizofreniczności lo-fi melodyjek widzę dużo więcej patologii, niż w jakiejś Animie Damnacie czy tam Autopsy itp. kapelach, co mają image srogich pojebańcówTo jest bardzo przewidywalna muza, nastawiona często na bycie "jak najbardziej evil" (uogólniam tu, nie mówię konkretnie o tych 3 wspomnianych kapelach).
Brylował w nich zwłaszcza gitarzysta Jimmy Page, który nabył nawet posiadłość należącą kiedyś do Alesteira Crowleya. Mowa o Boleskine House, o którym śpiewał także m.in. Tom Gabriel Fischer.yog pisze: ↑7 lat temu To poczytaj sobie o fascynacjach członków Led Zeppelin. Kolesie mieli hajs to mogli się nieco pobawić w różnorakie okultystyczne zabawy i bogato swoje płyty zdobili symboliką okultystyczną, nagrali też płytkę w Clearwell Castle, gdzie wg. Iommiego podobno duchy jakie krążyły (nagrano tam Sabbath Bloody Sabbath)![]()
Nie, w Nirvanie nie grama diabła, ale jest bardziej chora niż bzyczące black metalowe zespoły. Znakomity zapis rozchwiania emocjonalnego.