Awatar użytkownika
Blind
Tormentor
Posty: 1613
Rejestracja: 6 lata temu

Shrine of insanabilis

Blind 8 mies. temu

Obrazek

Obrazek

Shrine of Insanabilis to niemiecki zespół parający się natchnionym black metalem, który pod swoimi skrzydłami trzymany jest przez World Terror Committee. Na koncie mają dwa pełne albumy i jedną epkę.

Disciples of the Void, czyli debiutancki album z 2015 roku, zaskakuje mnogością wkręcających riffów, pulsującym, mocno zaakcentowanym basem oraz niemonotonnymi wokalami. Echa Casus Luciferi rozbrzmiewają przez bite czterdzieści minut, a gdzieniegdzie słuchacz zaatakowany zostaje burzą blastów, co wywołuje we mnie uśmiech, przypominając mi fenomenalne zrywy w Blood Libels. Oczywiście do pełni szaleństwa Francuzów daleko, ale pewien procent tamtego chaosu można tutaj znaleźć.

Vast Vortex Litanies, czyli ich album wydany w 2019 to płyta, na której Niemcy po części kontynuują drogę obraną kilka lat wcześniej. Bardziej schowany w produkcji bas lekko rozczarowuje, ale na szczęście kompozycje wciąż się bronią.

Skład:
Serpenth - Drums Akatechism, ex-Αχέροντας

Dyskografia:
2015 - Disciples of the Void
2016 - Tombs Opened by Fervent Tongues... Earth's Final Necropolis [EP]
2019 - Vast Vortex Litanies

MA: https://www.metal-archives.com/bands/Sh ... 3540394599
UP THE VERONICAS
KIERWA TAKE ME ON THE FLOOR TARARATA TARARARA
yog pisze:
rok temu
polerowanie niemca to kwestia zdrowotna!
Awatar użytkownika
Vexatus
Tormentor
Posty: 5271
Rejestracja: 6 lata temu
Lokalizacja: Światowa stolica beztalencia, bagiennej gorączki i nędzy duchowej. No Yogs, No Masters!

Vexatus 8 mies. temu

Słucham sobie właśnie ich pierwszej płyty i bardzo mi się podoba, choć właściwie to nie do końca taki Black Metal jaki najbardziej lubię. Bardzo dużo tutaj melodii, sporo całkiem ciekawych riffów opatrzonych dobrym brzmieniem. Niestety brakuje mi trochę bardziej wyrazistej pracy basu (poza dość nielicznymi fragmentami). Fajna płyta. Będzie słuchane.
Blind pisze: Vast Vortex Litanies, czyli ich album wydany w 2019 to płyta, na której Niemcy po części kontynuują drogę obraną kilka lat wcześniej. Bardziej schowany w produkcji bas lekko rozczarowuje, ale na szczęście kompozycje wciąż się bronią.
Jeszcze mniej basu jeszcze?
Awatar użytkownika
Blind
Tormentor
Posty: 1613
Rejestracja: 6 lata temu

Blind 8 mies. temu

Dla mnie właśnie ten bas to momentami dość wyraźny i nawet na pierwszy plan się wysuwa na debiucie. A melodie są, a jakże! W końcu Niemcy dość mocno zerkają w stronę Szwecji z XXI wieku.

A na drugiej płycie to tak, mniej tego basu - tylko, że przecież schowany bas to raczej standard w black metalu.
UP THE VERONICAS
KIERWA TAKE ME ON THE FLOOR TARARATA TARARARA
yog pisze:
rok temu
polerowanie niemca to kwestia zdrowotna!
Awatar użytkownika
Vexatus
Tormentor
Posty: 5271
Rejestracja: 6 lata temu
Lokalizacja: Światowa stolica beztalencia, bagiennej gorączki i nędzy duchowej. No Yogs, No Masters!

Vexatus 8 mies. temu

Trochę tego wyrazistego basu na jedynce brakuje. :) Być może nie należy zwracać na moje marudzenia, bo mnie prawie zawsze brakuje basu w Black Metalu... ;)
Awatar użytkownika
yog
Tormentor
Posty: 16689
Rejestracja: 7 lata temu

yog 8 mies. temu

Słyszałem lata temu ten ich debiut i jak to z kapturniczymi płytami o malowanych okładkach zazwyczaj - jak obrazek ładny, to płytka nuda po chuju. Drugi raz już chyba niestety nie dałem rady się z tą sztuką zmierzyć, a czym prędzej spuściłem na to zasłonę zapomnienia.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Awatar użytkownika
Blind
Tormentor
Posty: 1613
Rejestracja: 6 lata temu

Blind 8 mies. temu

Nie jest to żadna rewelacja ani odkrywanie Ameryki, ale bardzo dobrze odegrany black metal w duchu nowoczesnych trendów w tym gatunku. Czerpie z Casus Luciferi (a ja fanem tego albumu nie jestem!), a i przypomina mi o debiucie ich rodaków z Ascension. Do nudy temu daleko, bo nie są kopią kopii Darkthrone. Mniej tu też skupiania się na atmosferze, a dużo muzyki. Muzyki nieoryginalnej, ale przemyślanej. Słuchając pierwszego albumu odnoszę wrażenie, że oni do tego podeszli na zasadzie chęci napisania dobrych riffów, bo ten album riffami stoi, a ja lubię jak metal ogólnie riffami stoi. Darowali sobie szukania rozwiązań mających na celu przyniesienie złowieszczej atmosfery za pomocą innych środków. Jak trzeba to jest wpierdol, a jak za moment zajdzie potrzeba, to pojawiają się zgrabne melodie nie mające nic wspólnego z cepelią i jarmarkiem. Mi to wystarcza. Minus tego wszystkiego jedynie taki, że Shrine of Insanabilis odkrywa prawie wszystkie karty już podczas pierwszych odsłuchów. W kategoriach rozrywkowych dla porannego rozruchu duszy i ciała do kawy jak najbardziej, jak ktoś chce kontemplować coś, no to musi sobie inny podkład muzyczny pod to znaleźć.
UP THE VERONICAS
KIERWA TAKE ME ON THE FLOOR TARARATA TARARARA
yog pisze:
rok temu
polerowanie niemca to kwestia zdrowotna!

Wróć do „Black Metal”