Awatar użytkownika
Nathas
Tormentor
Posty: 1161
Rejestracja: 7 lat temu

Rodent Epoch

Nathas

Obrazek Obrazek
Rodent Epoch to kolejny przedstawiciel fińskiej sceny, grający... black metal! Taki oldskulowy bym powiedział. Czytelne gitary, wyeksponowany wokal, dobra praca perkusji, wszystko ładnie mi tu gra i składa się w całość. Częste zmiany tempa sprawiają, że materiał nie nuży i zatrzymuje uwagę słuchacza na muzyce.
Zachęcam do sprawdzenia, szczególnie ostatni płyt.

Dyskografia:
2011 - EOR [demo]
2012 - Hellbastard [EP]
2016 - With the Army of Rats We Came [kompilacja]
2018 - Rodentlord
2020 - Funeral Rehearsal Ceremony [demo]
2022 - Hidden Temple



MA: https://www.metal-archives.com/bands/Ro ... 3540325942
BC: https://thetruerodentepoch.bandcamp.com
Awatar użytkownika
TITELITURY
Tormentor
Posty: 5116
Rejestracja: 8 lat temu
Lokalizacja: Chmurokukułczyn

TITELITURY

Ten zespół od razu skojarzył mi się z dziennikarzem Gazety Wyborczej, Panem Hugo - Baderem, który wysmarował się kiedyś pastą do butów i poszedł na Marsz Niepodległości udając naszego Czarnego Brata. Gdzie podobieństwa?! - zapytacie. A takie, że muzyka Epoki gryzoniów jest tak poczernionym t(h)rashem, jak ów dziennikarz. Czasem doprawdy trudno domyślić się, czy to śmieć, czy jednak czarny.

Mnie oczywiście bardziej podobają się te momenty w kakofonii Finów, kiedy odfruwają w blackowe rejony i do ich muzyki wkraczają typowe rzeczy dla tego gatunku. Muzycy pokazują tym, że potrafią grać BM i gdyby mogli, popełniliby srogą płytę utrzymaną w ramach takiego grania. Ale nie chcą, dlatego ten ich black owinięty jest wokół thrashu. Przypomina mi to zatem trochę dźwięki polecanego, Dudusiowego Gospel of the Horns, jednak z tym zastrzeżeniem, że muzyka Australijczyków jest bardziej szorstka i daje większego kopa. Mówię o pierwszej płycie, bo druga brzmi jakby przed wejściem do studia nie jedli śniadania. Ale słyszę wiele podobieństw pomiędzy tymi oboma zespołami, choć Rodent epoch bardziej ucieka w blackowe rejony i lepiej się w tej estetyce odnajduje. Co jeszcze zwróciło moją uwagę, to to, że Finowie doskonale opanowali sztukę płynnego przechodzenia w jeden gatunek metalu z drugiego, skutkiem czego te ich zmiany temp gry "płyną". Nie czuć w nich żadnej kompozycyjnej sztuczności , co często się zdarza w przypadku zespołów tworzonych przez muzyków z mniejszymi umiejętnościami. Do tego wszystkiego jest odrobinę melodyjnie i nostalgicznie, kiedy zespół zwalnia.

Pomimo tego jednak, czegoś mi w muzyce Rodent Epoch brakuje. Tego, co zwykliśmy określać mianem "diabła w muzyce". Słucha się tej muzyki bardzo dobrze, żeby nie było niedomówień. Ale gdzieś tam, w którymś momencie, wkrada się w ten seans muzyczny poczucie rozkojarzenia i niedosytu. Przy każdym podejściem do tej płyty, odnosiłem wrażenie, że za fasadą doskonałego opanowania muzycznego instrumentarium nic się nie skrywa. Coś jak w tym Satrianim i Yngwe Mlaskaczu, którzy robią piruety palcami po gryfie, a nic z tego nie wynika. Nie jest to jednak na tyle przemożne wrażenie, żebym nie mógł polecić muzyki Rodent Epoch, bo summa sumarum wszystko tu jest na swoim miejscu i wypada zajebiście. Mamy tu bowiem do czynienia z naprawdę solidnym kawałkiem metalu.

Sama nazwa też mi się podoba. Rodent Epoch. PAP podaje, że 56 % ankietowanych jest za wprowadzeniem obowiązkowych szkoleń wojskowych, ale tylko 39% deklaruje, że wzięłoby w nich udział. To znaczy, że ci wszyscy Janusze ględzący dzisiaj o "ukraińskich bykach" w razie wybuchu wojny zrobiliby to samo, co one i uciekli po niemiecki zasiłkek z Polski jak szczury z tonącego okrętu. Europa pełna jest takich zblazowanych pedałów, których od świata wokół bardziej interesują ich końcówki, językowe i nie tylko. Dostrzegał to już Imanuel Kant, filozof, bez którego prawdopodobnie nadal chodzilibyście do kościoła, dlatego pisał w swoich Wykładach z filozofii historii, że nic tak nie wzmacnia krzepy narodu, jak wojenka od czasu do czasu. Może zatem jakaś wojenka zakończyłaby tę epokę gryzoni ? Zostawiam Was Kochane Metale z tym pytaniem i zachęcam do sięgnięcia po muzykę Finów , póki jeszcze nazwa ich zespołu ma jakiś sens.
Dum bibo piwo, stat mihi kolano krzywo.