- 1
- 2
Absolutnie nic. Co do samej okładki, to faktycznie jest beznadziejna...
No tak, nie zaskoczyli mnie niczym czyli przepowiednia się ziściła. Plastikowy, w sumie bezkoncepcyjny nakurw oblany wspaniałymi anielskimi wokalami, posypany melodyjkami na gitarkach. Przesłuchane, odnotowane...
Niestety muszę się zgodzić. Sraka przeokrutna, znacznie gorsza niż ostatnia(bardzo średnia) płyta. Te czyste wokalne zaśpiewy i plastikowy nakurw bardziej bawią niż straszą. Co mogłoby być uznane za komplement gdyby słuchaczami ich płyt byli maniacy jakiś melodyjnych industriali. Cóż, każdy kto zna początki zespołu uzna ten album za kolejny wypadek przy pracy.
Przepraszam, przepraszam. Pozwolę sobie stanąć w obronie elektro-gotów. Nawet najbardziej zdegenerowany fan Hocico, czi innego Wumpscut nie pochyliłby się nad czymś takim. Chyba.
Dlatego użyłem oksymoronu: kolejny wypadek przy pracy : )
Zdecydowanie się pod tym podpisuję.
Hahahahahahhahaah