Okkultist 2 lata temu
Deus Mortem wydaje lepsze EPki (oprócz tej pierwszej) niż albumy. Kiedyś bardzo lubiłem i często słuchałem Emanations of the Black Light. Dobrze odegrane skandynawskie brzmienia. Pomieszanie Norwegii ze Szwecją, ale słychać też trochę echo Thunderbolt. EPka Demons of Matter and the Shells of the Dead spodobała mi się bardziej niż album praktycznie od razu po wydaniu. Tym bardziej, że słychać tam więcej Thunderbolt niż na debiucie, więc liczyłem na to, że pójdą właśnie w tym kierunku. Niestety oni postanowili, że tak nie zrobią. I tak z niecierpliwością czekałem na Kosmocide, chociaż nazwa albumu wskazywała czego mniej więcej się spodziewać. No więc dojebali melodyjną Szwecją i Grecją. Najbardziej słychać Sorhin, Dissection, Setherial i stare greckie granie. W sumie ten album ma dosyć zimny klimat i to jest w nim bardzo fajne. Więc znowu dobrze odegrany black metal, ale tym razem bardzo melodyjny. Zapowiedź nowej EPki była nieco zaskakująca, mimo iż tym razem było wiadomo co zagrają. Dokładnie to samo, co na drugim albumie, lecz The Fiery Blood brzmi bardziej agresywnie i nawet chamsko. Założę się, że zaśpiewanie Nod po polsku ma nawiązywać do Thunderbolt. Kultowe zdjęcia w jaskini z pochodniami także. I znowu lepsza EPka niż album, aczkolwiek muszę przyznać, że Kosmocide jest naprawdę bardzo dobry. Wymaga trochę czasu na zapoznanie się z nim, ale słucha się go bardzo przyjemnie. Od początku istnienia Deus Mortem jedynie warstwa tekstowa się nie zmieniła i cały czas oscyluje wokół okultyzmu, anty-kosmicznego satanizmu i śmierci. To na pewno przybliża ich muzykę do religijnego black metalu. Muszę pochwalić Deus Mortem za okładki, bo wszystkie są naprawdę bardzo dobre i świetnie pasują do zawartości płyt.
World Without End