Dla mnie to głównie różni się wokalem i taką quasi-plemiennością, innymi słowy sprawia wrażenie zapisu okultystycznych/pogańskich rytuałów we wnętrzu ziemi czy w ciemnym lesie, podczas gdy dark ambient to przede wszystkim plumku plumku pozbawione piosenkowej struktury i najczęściej też wokalu.RYM pisze:Ritual Ambient is a subgenre of Dark Ambient that focuses on dark, deep, disturbing, ritualistic and occult atmosphere. It often features some chanting voices, tribal rhythms and appropriate samples.
To też jest napisane dla jaj, z przymrużeniem oka itp? Bo naprawdę, kiedy czyta się takie bzdety, to jedyne, co przychodzi na myśl, to facepalm.
Tym, że ten pierwszy może wcale nie być mroczny.
Okeeeej, dark ambient to szumy, drony i buczenie, zapamiętam sobie xD Czyli to taka drone electonica? Ale na syntezatorku chociaż, co? Czy trzeba samplować ruch płyt tektonicznych, żeby był wystarczająco dark do bycia dark ambientem?DiabelskiDom pisze: ↑4 lata temu No cóż, dark ambient to nie jest "mroczna odmiana plumkania na syntezatorach", cokolwiek w tym przypadku znaczy "mroczny". Dark ambient to w ogóle nie jest zbytnio plumkanie, tylko bardziej szumy, drony, buczenie, skoro już nomenklatury typu "plumku plumku" używamy.
Szczerze, to nie kumam tej ironii. Napisałem jakąś nieprawdę? Czy jak?
Ale to, że w filmie jest scena egzorcyzmu i pod to gra muzyka, to nie znaczy, że to jest ritual ambient. Może być, ale nie musi. Scena nie determinuje, że muzyka to taki a nie inny gatunek, tylko sama muzyka właśnie. Drugiej części zdania też nie rozumiem, to fani pochodnych ambientu to jakaś elita, która nawet nie splunie na klasykę muzyki filmowej?yog pisze: ↑4 lata temu Nie dziwi mnie, że ktoś może uważać początkowo, że to ritual ambient, ale na zbliżonej zasadzie ritual ambientem będzie soundtrack do wspomnianego Egzorcysty, bo przecież tam robią rytuał egzorcyzmowania przez parę minut w filmie i jest to muzyka elektroniczna. Zresztą, nie sądzę, żeby ten album był opisany przez wielkich koneserów jakiegokolwiek ambientu, bo przecież oni nawet na to nie spluną.
Dark ambientu tam tyle, co kot napłakał, ale fakt nieco jest, choć nie tyle, by to przywoływać na jakikolwiek przykład takiej muzy. Książę... to zwykła syntetyczna filmówka zrobiona pod horror i na tym można by poprzesyłać ów wywód.yog pisze: Carpenter na soundtracku z Prince of Darkness (by uniknąć wątpliwości - to nie czysty dark ambient).
The latest album by NHV Beherit AKA Beherit is a self described “Harsh Ambient” album that was created by Nuclear Holocausto Vengeance by himself and released on his own label. All music recorded live at VAPOR274 Studios by Nuclear Holocausto Vengeance
Tak, niby jest to kontynuacja wcześniejszych nagrań, ale czuć już ten rytualny charakter.
Dethrone the Son of God mieszka ten sam zły duch który kierował The Oath of Black Blood.brzask pisze: Messe des Morts jak i ich innych wczesnych rzeczy słucham np wymiennie (szczególnie) z początkami amerykańskiego Havohej
Uwielbiam.
Oczywiście, jak w zasadzie wszystko od Beherit To jest black metal, nieco kombinatorski, ale bardzo transowy, jak to trafnie określiłeś.
Tak bardzo kvlt że to był ponoć swego czasu najbardziej jebany zespół na scenie. Nie wiem, nie byłem, słyszałem że po prostu tak było, nawet na tym wątku pojawiały się jakieś wzmianki. Też mnie poważnie rajcuje głównie debiut, a elektroniczne w ogóle do mnie trafiająHames_Jetfield pisze: ↑11 mies. temu Spory kult z tego Beherit, ale mnie robi tylko debiut. Te elektroniczne to lubię puścić jako podkład do gierek na pegazusa
Ale który debiut? Kompilacja demówek, czy DDtM?Hames_Jetfield pisze: ↑11 mies. temu Spory kult z tego Beherit, ale mnie robi tylko debiut. Te elektroniczne to lubię puścić jako podkład do gierek na pegazusa