Posłuchałem sobie wczoraj parę płyt, chuja nie Darkthrone. Carpathian Forest to najbardziej typiarski tzw. norsecore z możliwych, czyli quasi-surowe granie na punkowej, żwawej rytmice, bez większego ładu ani kompozycji. Riffy to niestety u karpatek zazwyczaj albo skądś jebane, z jakich Celtic Frostów na przykład, albo miałkie. No, czasem jeszcze z Mayhem zajebią, jak w Sadomasochistic.
Nawet już mi ten Through Chasm, Caves and Titan Woods się nieco znudził, choć tam ciekawe pomysły jeszcze mają, które chwilę trwają zdaje się, ale ostatecznie ćpuństwo i brak własnych pomysłów wykańcza ten projekt, który na poziomie We're Going to Hell for This i tego niesławnego live We're Going to Hollywood for This, sprawia wrażenie bardzo sprawnego koncertowo, kontakt z publiką świetny, ale jednocześnie pod tymi gwoździami i zakrzepłą krwią skryte są mierne, prostackie kawałki, przy których łatwo jednak potupać nóżką.
Eksperymenty kończą się od pewnego momentu na pomysłach w stylu 2 minuty sampla z jakichś Azjatów aplikujących lewatywę z efektami wspomnianej czynności. Jest to pewnie hołd dla Treblinki i ich Crawling in Vomits, mający postawić Carpathian Forest w kwestii muzycznego ekstremizmu obok takich tuzów jak kozojebcy z Impaled Nazarene czy rekonstruktorzy czasów rzymskich z Sarcofago.
Na epkę z 2018 to szkoda nawet strzępić ryja, ale jakoś specjalnie poziomu nie zaniżył Nattefrost w stosunku do wcześniejszych nagrań. Strange Old Brew czy Fuck You All!!!! wiele lepsze nie są. Na Black Shining Leather jeszcze jako tako to mogło sprawiać wrażenie czegoś zbereźnego, potem to już trochę taki black metal do piwa i kiełbiny się robi.
Morbid Fascination of Death i Defending the Throne of Evil nie odpalałem to się nie wypowiem.
- 1
- 2