DiabelskiDom pisze: ↑rok temu
Z mojej wypowiedzi nie wynika, że Bergtatt jest prymitywny, nie mam pojęcia skąd takie wnioski. Wynika z niej, że nie jest Ą Ę, natomiast dalsza część wypowiedzi, czyli o prostackim i leśnym black metalu nie dotyczy, siłą rzeczy debiutu Ulver, z racji faktu, że on właśnie prymitywny i prostacki nie jest. Jeśli coś nie jest prymitywne, nie znaczy z automatu, że jest Ą Ę. Taki to jest William Blake, jeśli już, czyli przesadzony kolos, który się średnio zestarzał i na dzisiaj wypada dużo słabiej od właśnie debiutu choćby, że nie wspomnę o kilku niemetalowych albumach zespołu.
Debiutancki Ulver jest ą ę w ramach black metalu o lasku, pozdrawiam serdecznie. A Tales from William Blake's... może i się zestarzał, ale to dalej cios, na maksa pretensjonalny, ą ę i w żabotach, ale dalej cios. Najgorzej się zestarzały długie minuty ciszy
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Jeżeli takiego pretensjonalnego kloca nazywać ciosem, to takie Perdition City, czy Bergtatt to chyba jedynie absolutem można
A "ą ę w ramach black metalu o lasku" to jakaś dziwna figura wynikła z naginania rzeczywistości, zatem ciężko się do tego sensownie ustosunkować. Również pozdrawiam!
Panzer Division Nightwish
yogrok temu
Tormentor
Posty: 17940
Rejestracja:8 lat temu
yog
Themes z założenia są pretensjonalne i teatralnie sztuczne, takie były i 20 lat temu i dalej mają chwile gorsze i takie, które wciąż kruszą mury. Nie widzę sensu porównywać tego do Perdition City czy Bergtatt, bo każda z tych płyt jest świetna na swój, odmienny sposób. Themes jest po prostu za długa i nieco nierówna, ale highest highs tej płyty to szczyt tego, co Ulverowi się udało osiągnąć.
No a Bergtatt to intelygencki black metal o lasach, więc jest ą ę i bardzo łatwo zauważyć, że to ten sam zespół, co nagrał później Themes. Jedyne co im się zmieniło, to zainteresowanie książkami - z zielnika na Williama Blake'a.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Za długa, nieco sztuczna, gorsze momenty - no wypisz, wymaluj płyta, która jest ciosem! Nie to, co dwie pozostałe, o których rozmawiamy, które takich zalet nie posiadają!
Mamy zatem różne spojrzenie na inteligenckość, cóż poradzić. Można tylko załamać ręce.
Panzer Division Nightwish
yogrok temu
Tormentor
Posty: 17940
Rejestracja:8 lat temu
yog
No nieco sztuczna, jak to XVII/XVIII wieczne sztuki teatralne. Dla mnie dalej płytka w granicach 9-10/10, jak pozostałe dwie wymienione, Lyckantropen Themes i Kveldssanger, tylko każda z nich ma inny klimat. Z dwa lata temu sporo ją katowałem po ~dekadzie przerwy, jak wyszła reedka na LP.
Nie chciało mi się daleko szukać, więc wklejka z wikipedii:
In an interview with Rob Hughes for Unrestrained Magazine in 2007, Kristoffer Rygg reflected, "We were influenced by a period known as the Kingdom of Denmark–Norway (1536–1814)—the language and literature of that era combined with the superstition and folklore of the Middle Ages. It was the kind of stuff we were learning about in school at the time. (...)"
Szkolny ą ę black metal! I do tego koncept album podzielony na akty. Jebane mole książkowe.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Garm i ludzie z Mayhem chyba jednak byli pierwszymi fanami w kręgu true norwegian black metalu, a Ulver do tej pory wciąga na albumy różnych ludzi związanych kiedyś z Coil.
yogrok temu
Tormentor
Posty: 17940
Rejestracja:8 lat temu
yog
Ale Garm śpiewał w Arcturus...
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Fakt. Arcturus jakoś nie kojarzy mi się jako jego kapela.
yogrok temu
Tormentor
Posty: 17940
Rejestracja:8 lat temu
yog
Jeśli komuś mało Perdition City, to w Kscope wychodzi reedycja jedynego albumu Head Control System. Data to 17 listopada 2023. Na winylu po raz pierwszy. Rozumiem, że pierwotna okładka nieco kiczowata, ale po co ją zmieniali
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Mnie mało Perdition City. Co to HCS ma z tym wspólnego? Kiedyś zdaje się słuchałem, ale już nie pamiętam, albo nie słuchałem, a wydaje mi się że słuchałem.
Nie jestem przekonany. Jeśli Ulver chce się w to bawić ok, ale Autechre zdecydowanie poszło na łatwiznę.
yog8 mies. temu
Tormentor
Posty: 17940
Rejestracja:8 lat temu
yog
W końcu sobie po 22 latach od premiery obejrzałem film krótkometrażowy Lykantropen Steve'a Ericssona. Z jednej strony myślałem, że nie ma do tego napisów, z drugiej się obawiałem, bo może się okaże słaby i zniszczę sobie wrażenia ze wspaniałego soundtracku. Jednak się okazało, że solidne 7/10, trochę surrealistyczny, lekko psychologiczny. Więcej się nie będę rozpisywał, bo trwa ledwie 28 minut i bym wszystko zdradził, ale muza Ulvera pasuje do niego bardzo dobrze, a do napisów końcowych jeszcze dorzucili Nowhere/Catastrophe.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Ok, dzięki, może dziś obejrzę. Soundtrack oczywiście świetny.
yog8 mies. temu
Tormentor
Posty: 17940
Rejestracja:8 lat temu
yog
Podobno dziś 24-lecie wydania obchodzi Perdition City, z tej okazji chciałem Was zapytać, szanowni forumowicze - co Waszym zdaniem przedstawia okładka? Bo ja zawsze myślałem, że pisuar
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Raczej jacuzzi, to nie kafelki tylko szkielet, z szybami za którymi coś widać. Jacuzzi jest puste a kropki to otwory przez które lecą strumienie masaży. Tak to widzę.
Obraz jest przekręcony o 90 stopni i odbity przez prostą pionową.
yog8 mies. temu
Tormentor
Posty: 17940
Rejestracja:8 lat temu
yog
Zdjęcie pisuaru jakiegoś klubu w Oslo "w krzywym zwierciadle" pasuje do tytułu płyty i jej zawartości z kawałkami typu Porn Piece or the Scars of Cold Kisses moim zdaniem całkiem nieźle, ale czy to faktycznie jest to, nie mam pewności
No jakiś odwrócona podłoga z odpływami prysznica albo od biedy jacuzzi to może też być, choć jak w mieszkaniu, którym w mieszkałem było jacuzzi w wannie, to jakoś mi tego nie przypomniało nigdy
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Basen z dziurami wybitymi przez młot lub łom jakiś., albo tępy okrągły klin Jednak.
Ale po bokach to nie płytki, mi to przypomina ramy okienne, a za nimi widać jakieś miasto, ciemne miasto. Też pasuje do tytułu płyty.
Nie lubię generalnie tego nowego Ulvera ( jednak zawsze nowe oblicze Manes było wyżej jak nadchodziła ochota na spopowiałych ex blackmetalowców ) i jak coś włączam (tak jak dziś sobie lecą cały dzień) to jest to u mnie ich żelazna trójca - czyli drugie demko Vargnatt, debiut Bergtatt i trójka Nattens Madrigal. Pierwsze dwie to świetne połączenie leśnej wędrowki z melancholią przy czym na demie wędrowcowi towarzyszą odpowiednie męskie napoje a na pełniaku wkrada się już pewna ilość jakiegoś damskiego likierku;)..ale mimo wszystko bardzo go lubię bo nigdy mnie nie zemdliło!
A Nattens,wiadomo - 0 kompromisu i wściekłość na pełnej. Podobny rodzynek jak w dyskografii Immortal B.B... Obie nagrane akurat w tym samym roku.
There's something growing in the trees__Through time war prevails____Wśród jeszcze żyjących kłamstw,
I think it's a different me_______Thoughts fears cast aside_____Gnębiących ten Biały Ląd.. ___Face the consequence alone ___With HONOR - VALOUR - PRIDE
W swoje 54 urodziny zmarł Tore Ylvisaker, grający w Ulver od Themes from William Blake's The Marriage of Heaven and Hell.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Hajaszmiesiąc temu
Raubritter
Posty: 5644
Rejestracja:7 lat temu
Lokalizacja: Opole
Hajasz
Kiedyś to Cradle Of Filth wydawało swoje płyty w Halloween a teraz robi to Ulver i dlatego właśnie dzisiaj ma premierę kolejna już zapewne nikomu niepotrzebna płyta, o której po godzinie już nawet nikt nie będzie pamiętać.
Bardzo mądry i być może sądny tytuł albumu Czerwone Światło. Nie słuchałem i nie zamierzam.
W sumie z owej płyty wyszło 6 singli na 9 kawałków a w zasadzie 8 więc kaczy chuj jak się patrzy a i na szybko jak tylko poczytałem opinie to beka i sraka praptaka.
Dziś premierę ma kolejny pełniak od Ulverów, którego single już pojawiły się w postach wyżej - "Liminal Animals".
A w nim 9 kawałków i niecała godzina Ulverowania.
Nie ma póki co jeszcze go na YT, ale jest już dostępny na audio streamingach.
Jest na Tidalu, przesluchalem, pomyślałem że to niebanalny pop, nie zapisałem go na listę i istnieje mikroskopijne prawdopodobieństwo, że jeszcze kiedyś posłucham.