Pionierzy trip-hopu z Bristolu. Muzyka mroczna, erotyczna, grana z nerwem i poczuciem humoru. Kto nie zna ten trąba, albo nigdy nie oglądał Doktora Housa. Btw. Teardrop to moim zdaniem najsłabszy numer na Mezzanine.
Czy wiesz, że?
On the 20th anniversary of Mezzanine's release, the record was encoded into synthetic DNA—a first for an album. The project was in collaboration with TurboBeads Labs in Switzerland; the digital audio of the album was stored in the form of genetic information. The audio was then compressed using Opus, coded in DNA molecules—with 920,000 short DNA strands containing all the data—and then poured into 5,000 tiny glass beads.
Uwielbiam Mezzanine i Heligoland. Bardzo wysoki poziom nienachalnego mroku. Często słucham Mezzanine, które to mam na winylu, niestety do tej pory nie udało mi się upolować Heligoland w rozsądnej cenie//.
Polubiłam ich jeszcze bardziej po koncercie w Gdyni w 2018 roku - skomentowali sytuacje polityczną w Polsce.
Moim pierwszym zetknięciem z muzyką tego zespołu był utwór "Paradise Circus", nie pamiętam czy mnie zachwycił, ale zaciekawił na tyle, że zgłębiłam resztę twórczości Massive Atack, a następnie obdarzyłam uwielbieniem trip-hop.
Nie umiem określić swojego ulubionego albumu - waham się między Mezzanine i Heligoland. Słuchanie tych albumów daje mnóstwo różnorodnych emocji i zdecydowanie nie mogę słuchać tej muzyki jadąc autem albo jako tło do nauki - zajmuje mi ona całą uwagę.
Doskonały zespół, poznałem jakoś w połowie lat 90 za sprawą "Blue Lines" i od tego czasu uwielbiam i regularnie wracam. Do "100th Window" wszystko doskonałe, potem już niestety odnotowuję spory spadek jakościowy. Tymbardziej poniekąd dziwi mnie, że tak lubicie "Heligoland", ale cóż jak zwykle gusta i guściki.
Dla mnie osobiście chyba najważniejszy zespół trip hopowy, choć w sumie tych z górnej półki jest spokojnie kilka. Najpewniej dlatego, że jest on pierwszy od którego zacząłem przygodę z tymże gatunkiem muzyki.
Wędrowycz pisze: ↑3 lata temu
Doskonały zespół, poznałem jakoś w połowie lat 90 za sprawą "Blue Lines" i od tego czasu uwielbiam i regularnie wracam. Do "100th Window" wszystko doskonałe, potem już niestety odnotowuję spory spadek jakościowy. Tymbardziej poniekąd dziwi mnie, że tak lubicie "Heligoland", ale cóż jak zwykle gusta i guściki.
Dla mnie osobiście chyba najważniejszy zespół trip hopowy, choć w sumie tych z górnej półki jest spokojnie kilka. Najpewniej dlatego, że jest on pierwszy od którego zacząłem przygodę z tymże gatunkiem muzyki.
Trip hop to jednak wyjątkowa dziedzina, jak dla mnie moim ulubieńcem z massive attacku musi być Mezzanine, i Blue Lines ale jednak coś bardziej mi leży w Thievery corporation. Oba zespoły na pewno są na równi
blue_calx3 mies. temu
Tormentor
Posty: 508
Rejestracja:5 lat temu
blue_calx
Dziś 30 lat kończy album Protection.
Mój ulubiony utwór z tej płyty to Eurochild, bo dawno nie słuchałem i więcej nie pamiętam. I w ogóle nie chce mi się tego słuchać...
Wspaniała grupa, bez słabego punktu w dyskografii.
Dla mnie ich opus magnum to magiczny Risingson, ale Splitting the Atom też ma niesamowity vibe.
I zgadzam się z @pitem, odnośnie Teardrop.
blue_calx3 mies. temu
Tormentor
Posty: 508
Rejestracja:5 lat temu
blue_calx
Mezzanine ma genialny klimat. Słuchając Risingson czuję się jakbym miał pod pełną kontrolą trip w jakimś angielskim klubie, gdzie nic nikogo nie dziwi. Toy-like people make me boy-like... Heligoland oraz Protection były przeze mnie odsłuchiwane sporadycznie lub wybiórczo, coś nie mogłem się wgryźć tak mocno jak w Mezzanine, a chwilę później w życiu Slayer i Kat uwarunkowały dalsze muzyczne wybory.
Btw. z papuszki jeden gościu przypomina mi Edwarda Nortona.