Stalaggh to holendersko-belgijski (chyba) projekt łączący Noise z... wszystkim. Nazwa Stalaggh zespołu pochodzi od niemieckich obozów koncentracyjnych z II wojny światowej, a dodatkowe litery są skrótem od "Global Holocaust". Na koncie mają 4 duże płyty i kilka mniejszych wydawnictw.
Po kilku latach Stalaggh przekształcił się w Gulaggh, który nagrał jak do tej pory tylko jednego pełniaka "Vorkuta".
Swego czasu o tym projekcie było bardzo głośno i to głównie za sprawą różnego typu akcji pozamuzycznych. Nie warto o nich wspominać, bo historie z udziałem członków zespołu żyją własnym życiem i ciężko stwierdzić co jest prawdą. Co do samej muzyki to trochę trudno to opisać - lepiej po prostu posłuchać.
Gdyby nie te pominięte przez Ciebie historie, że wokale Stalaggh nagrywali pacjenci psychiatryka, to wątpię, by ktokolwiek o tym usłyszał, szczerze mówiąc.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Vexatus6 lat temu
Tormentor
Posty: 6931
Rejestracja:7 lat temu
Lokalizacja: Raw Black Metal z rana jak śmietana!!!
Bardzo możliwe, że masz rację - o ile np. w przypadku takiego Diagnose: Lebensgefahr oprócz tych wszystkich historyjek wyssanych w większości z miętowych cukierków mamy do czynienia z dobrą muzyką, tak tutaj już niekoniecznie. Choć "Vorkuta" ma kilka fajnych momentów.
Tego już nie sprawdzałem, bo ja z taką muzą mam tak, że o ile ciekaw jestem, to zazwyczaj się kończy na jednym spotkaniu. Wrażenie często i tak pozostaje w pamięci, bo nie tak dużo noisów, dronów i całej tej reszty tałatajstwa słyszałem w życiu.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Akurat dziś o Stalaggh pomyślałem, bo dawno nie słuchałem, a niezłym baniorylcem jest ten projekt. Ciężko powiedzieć na ile on autentyczny, ale muzycznie moim zdaniem najbliżej oddaje choroby psychiczne. Nie wiem tylko dlaczego tak chętnie niektórzy to podpinają pod black metal. Bardzo mało ma to moim zdaniem wspólnego. Zdecydowanie bardziej jest to właśnie noise w różnych miksturach stylistycznych.
Tyle, że te "popierdolone wokale" w różnych formach Industrialu, czy też Noise istniały zanim jakikolwiek z BM-owych twórców wziął gitarę, czy mikrofon do reki.
Ale zainteresowanie Stalaggh było obecne, o ile mi wiadomo, głównie w środowiskach blackmetalowych, a te nie słynęły z szerokich horyzontów muzycznych.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Nocą zrobiłem sobie sesję z wszystkimi 4 pełniakami Stalaggh i zasadniczo dalej robią mi one dobrze (wtedy kiedy mam akurat odpowiedni nastrój do takiej kakofonii i schizolskiej jazdy), przy czym najlepsze są dwa pierwsze pełniaki, potem "Projekt Misanthropia" już jakoś mniej przykuwa uwagę, choć prymitywne elementy black metalowe i lekkie dark ambienty robią w paru miejscach robotę całkiem nieźle. ure Misanthropia: na koniec już trochę mnie wynudziła, nie wiem czy to po prostu zmęczenie materiału, czy bardziej brak odpowiednio nawiedzonych, chorych czy po prostu wkręcających momentów. Tak czy inaczej, dalej mnie ten projekt przekonuje. Teraz pozostaje do odświeżenia skolejkowana już "Vorkuta" Gulaggh.
Wędrowycz pisze: ↑6 lat temu
Teraz pozostaje do odświeżenia skolejkowana już "Vorkuta" Gulaggh.
"Vorkuta" ma inny klimat (pomimo wielu podobieństw) i w sumie się nie dziwię, że wyszło to pod innym szyldem. Dla mnie osobiście to materiał lepszy niż te wydane jako Gulaggh.