Ogólnie to chciałem zapytać o jakieś ładne serwisy w zakresie noise/drone/industrial gdzie mógłbym sobie pogrzebać w linkach, przeczytać artykuł czy recenzje... Słucham, lubię ale się nie znam i chciałbym się lepiej poznać.
Co jeszcze? Głupie pytanie którego nikt nie zrozumie. W której to szufladzie będzie siedział ambient który przemyca jakiekolwiek ślady albo przynajmniej sprawia wrażenie posiadania "zaplanowanej" struktury.
Po za tym jeżeli wątek zostanie to proszę weń wklejać jakieś informacje, linki czy namiary projektów niepotrzebujących wątków...
O to przykład dokładnie w połowie drogi pomiędzy rysiowym słuchalnym i asłuchalnym. Ambient z lekko wyczuwalnym rytmem / mozolną melodią i okazjonalnym eterycznym industrialem. "Działa" niczym wizualizacja post-apokaliptycznego świata i jego soundtrack jednocześnie, do tego w odbiorze mroczniejsza niż metal bo sprawia wrażenie rzeczywistrzej(?)
Wojenny Pale Horse czy Remnants np to rozpierdalające tracki, spacerki po opustoszałym kompleksie czy wiosce, torfowisku na podlasiu w 49tym i inne tarapaty. Zajebioza. Produkcja zresztą też. Każdy "instrument" potrafisz umiejscowić w przestrzeni 3wymiarowej; z przodu, tyłu, rozkroku i boku. Dodatkowo ma wpływ na inne zmysły. Nie przez przypadek jakiś gość użył słowa klaustrofobiczna. Mimo wszystko każdy z 10 utworów jest po prostu piosenką, przynajmniej tak twierdzi pod-czaszkowa stacja kontroli.
Jak wygląda tworzenie podobnego albumu? Od zera do kasety magnetofonowej...
- coś z pogranicza hauntology z typowymi pogłosami zdartych taśm i winyli oraz wokalami sprawiającymi wrażenie zgrywanych z woskowych walców, a "nowocześniejszym" dronem/ambientem z syntezatorowymi wjazdami
https://pitchfork.com/features/lists-an ... -all-time/ - kiedy odkryłeś gatunek maks pół roku temu, podoba ci się jak mechanicznie grają na gitarach przy świetle neonów, ale musisz dopchać listę jakimś badziewiem z lat 80 żeby wyglądała specjalistycznie, więc na szybko wertujesz internetowe encyklopedie i zestawienia z rateyourmusic
Ryszard pisze: ↑5 lat temu
O masz, posłuchaj se angoli. Nic o nich nie wiem ale leca od godzinki i pewnie poleca ze dwie więcej... (to chyba dubstep jest?)
Ryszard pisze: ↑5 lat temu
O masz, posłuchaj se angoli. Nic o nich nie wiem ale leca od godzinki i pewnie poleca ze dwie więcej... (to chyba dubstep jest?)
Wygląda na mieszankę z techno i jungle.
Jungle. Nigdy nie sluchałem (Chyba...) kojarzy się z mambo i bioderkami tudzież sukienkami z liści, kotłami i potem.
A to nie taki trochę bardziej tribalowo/world-musicowy drum n bass? Zawsze jakoś tak sobie to kminiłem, ale się nie interesowałem zbytnio, bo nie jestem jakimś miłośnikiem, więc tak se nabijam posta.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Nie wiem. Imo jeśli już różnicować to stawiałbym na bardziej klubowy.
yog5 lat temu
Tormentor
Posty: 18202
Rejestracja:8 lat temu
yog
wikipedia uważa, że:
Jungle is a genre of electronic music derived from breakbeat hardcore that developed in England in the early 1990s as part of UK rave scenes. The style is characterized by fast tempos (150 to 200 bpm), breakbeats, dub reggae basslines, heavily syncopated percussive loops, samples, and synthesized effects. Long pitch-shifted snare rolls are common in old-school jungle. Jungle was a predecessor to drum and bass, a well-known genre of electronic music.
Producers create the drum patterns by cutting apart breakbeats, the most common of which is the Amen break. Jungle producers incorporate classic Jamaican/Caribbean sound-system culture production methods. The slow, deep basslines and simple melodies are reminiscent of those found in dub, reggae and dancehall. These features give jungle its "rolling" quality
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Jungle przez swe korzenie w muzyce Jamajczyków jest znacznie bardziej grooviaste, niż na swój sposób suchy D'n'B. Jeśli już to ja tam wole poskakać przy Jungle, niż przy D'n'B-ach
- nowy (zdecydowanie ciekawszy od powyższego) Ramleh, nie wrzucałem do tematu power electronics bo oba nie pasują, zwłaszcza ramleh z rockowymi kawałkami na płycie
- pierwszy album od 19 lat, zwrot w stronę ambientu, a nawet rocka w stylu Grails, okładkę zaprojektował pan od Dead Congregation, Teitanblood i wielu innych
yog pisze: ↑5 lat temu
jeszcze minimal techno do powyższych bym dodał.
To też, chociaż ja czuję większe powiązanie z Kraftwerk, Cluster, Ashra Temple i Tangerine Dream. A podobnego kwas-użytkowego konceptu nie było chyba od czasów "Time Machines":
The album revolves around the creative use of complex sequencing techniques and pattern-based operations to explore the artefacts of human perception and memory processes by ultimately inducing a sense of ecstasy and contemplation. Computation is turned from being a formal, automatic writing technique into a creative, psychedelic practice to generate temporal hallucinations. A state of trance and wonder where the perception of time is distorted and challenged.
Equally nervous and ecstatic, the fast permutation of patterns can create a state where time stands still whilst simultaneously being in motion. Is this propulsive music moving forward or backward? As long as the perception of the present is constantly enhanced and refreshed in an endless sense of loss, re-discovery and the search for self-orientation this question lies mute aside the thrilling and perplexing moment of the matter at hand.
Z braku @pita, sam coś tu wrzucę: o np. taki fajnusi ambiencik, ale nie jakiś mroczny, no może nieco smutny, ale raczej z natury chillujący. Urozmaicony minimalistycznym glitchem, plumkającym syntetyzowanym pianinkiem, gitarką ekekt. i akustykiem, downtempo beatami oraz wklęjkami deklamacji, etno śpiewów i sampli wokalnych.
Jest taki skladak pt An Anthology Of Noise & Electronic Music. Na składającej się z siedmiu części kompilacji znalazły się trzy nazwiska polaków. Oczywiście mnie nikt na lekcjach muzyki o tych panach nie uczył, będę musiał do-edukować się w tym zakresie. Sprawdzanie sprawdzaniem, w końcu znajdzie się czas-miejcie. Pomyślałem ze może któryś z kolegów mógłby coś ciekawego napisać o ile stan poznania pozwala.
Jogowe dywagacje żarówkowe przypomniały mi coś z dzieciństwa i doszedłem do wniosku że mój pierwszy kontakt z antymuzykĄ miał miejsce jeszcze za przedszkolaka.
Mój ojciec przytargał taki ruski dzwonek których od cholery sprzedawali na rynku. Emitował prosty dźwięk o pewnym natężeniu pulsów i określonej ich wysokości. Dwa pokrętła i pewnie jakieś przetworniki w środku. Pierwsze pokrętło do modulacji szerokości fali a drugie do jej długości. Proste a spędziliśmy sporą część dnia kręcąc nimi jak napaleni. Minute plumkania potem dwie trzy szybkie zmiany, pokrętła znowu wędrują na minutę w nowe pozycje i mieliśmy drugą zwrotkę hehe.
Potem stary rozebrał pudełko i oglądał wnętrzności a dla mnie był to niestety koniec bo wkrótce potem modulator zawisł jak krzyż jakiś na ścianie nad drzwiami.
Podsumowując palnę że ogólnie elektryka ma w sobie coś muzycznego i praktycznie każdy elektryk lubi słuchać transformatorów, białych szumów, ładunków statycznych.... Jaki romantyczny post?
Ryszard pisze: ↑4 lata temu
Jogowe dywagacje żarówkowe przypomniały mi coś z dzieciństwa i doszedłem do wniosku że mój pierwszy kontakt z antymuzykĄ miał miejsce jeszcze za przedszkolaka.
Mój ojciec przytargał taki ruski dzwonek których od cholery sprzedawali na rynku. Emitował prosty dźwięk o pewnym natężeniu pulsów i określonej ich wysokości. Dwa pokrętła i pewnie jakieś przetworniki w środku. Pierwsze pokrętło do modulacji szerokości fali a drugie do jej długości. Proste a spędziliśmy sporą część dnia kręcąc nimi jak napaleni. Minute plumkania potem dwie trzy szybkie zmiany, pokrętła znowu wędrują na minutę w nowe pozycje i mieliśmy drugą zwrotkę hehe.
Potem stary rozebrał pudełko i oglądał wnętrzności a dla mnie był to niestety koniec bo wkrótce potem modulator zawisł jak krzyż jakiś na ścianie nad drzwiami.
Podsumowując palnę że ogólnie elektryka ma w sobie coś muzycznego i praktycznie każdy elektryk lubi słuchać transformatorów, białych szumów, ładunków statycznych.... Jaki romantyczny post?
Moje skojarzenie z twoim romantycznym postem to Dzisiejsze Czasy Chaplina. Mimo, ze film niemy, to jednak oglądając, w głowie ta maszynowa muzyka rozbrzmiewała, rytmiczna, pulsująca, gniewna; tak właśnie teraz mi się wydaje, że taką ją słyszałem.
- Peter Kember, aka Sonic Boom, aka Spectrum, aka EAR, były członek Spaceman 3 oraz częsty współpracownik Kevina Martina opowiada o sposobach rozwalaniu dźwięków
- Tim Lewis o swoim ulubionym sprzęcie - i Robin Rimbaud