Kammarheit to jednoosobowy projekt pana Pär Boström ze Szwecji. Jest to minimalistyczny, ale cholernie wkręcający i chłodny dark ambient. Ciężko się rozpisywać na temat tego typu muzyki, to po prostu trzeba posłuchać, najlepiej na słuchawkach, po ciemku i przy odpowiedniej głośności. Doskonała muzyka na wyciszenie i relaks. Słuchając jego materiałów czuję się jakbym przemierzał samotnie jakieś zaśnieżone północne krainy. Uczucie odosobnienia jest tu świetnie oddane w dźwiękach. Polecam gorąco fanom dark ambientów.
Dyskografia Kammarheit jest dość bogata i nie chce mi się tu przytaczać wszystkich materiałów, dodam tylko, że moje ulubione i zarazem moim skromnym zdaniem najlepsze są dwa: "Asleep and Well Hidden" z 2003 r. i "The Starwheel" z 2005 r.
Znam i lubię, projekt nieco w stylu Svartsinn czy naszego Dead Factory. Dark ambient najlepiej słuchać nocą, wieczorem lub po prostu jako tło do dobrej lektury.
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem
Svartsinn jak najbardziej trafne skojarzenie. Dead Factory w moim mniemaniu już mniej, bo to nieco inny klimat, bardziej industrialny. Z podobnych do Kammarheit rzeczy dorzuciłbym jeszcze norweskie Northaunt.
No fakt, Dead Factory to dark ambient z domieszką industrialu, trochę inny klimat ale jednak DA jest tam pierwszoplanowy. Northaunt znam również, często lecą u mnie takie klimaty właśnie do lektury albo do poduszki, niezła faza bez konieczności wrzucania w siebie chemicznych śmieci.
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem