Francuscy, milczący piewcy okultyzmu. Instrumentalny noise rock z dodatkiem dronów i psychodelii i gdzieniegdzie szczątkowymi elementami doom i black metalu. Na koncie 4 duże albumy, kolaboracja z Blutharsch, split z blackowcami i doomowcem i dwie EPki. Do wydania tegorocznej "Voix" za najlepszy uważałem "Occult Rock", czyli monumentalny, potężny i hałaśliwy twór ale za sprawą albumu z 2016 cały mój ranking stanął na głowie. Jedna z najlepszych płyt jakie w ogóle ukazały się w bieżących 12 miesiącach. Hipnotyczny, tajemniczy i złowrogi - tak można w krótkich słowach określić dzieło żabojadów. Psychodelia jest tu ujęta w bardziej konkretny i zasadniczy sposób, nie rozmywa struktur kawałków (kawałka?) a ubarwia i podkreśla ich mistyczną konstrukcję. Świetna rzecz.
Dyskografia: 2006 - Aluk Todolo [single] 2007 - Descension 2009 - Finsternis 2010 - On The Powers Of The Sphinx [split z Saturnalia Temple / Nightbringer / Nihil Nocturne] 2010 - Live At The Music Hall Of Williamsburg The First Of October MMIX [live] 2011 - Der Blutharsch And The Infinite Church Of The Leading Hand + Aluk Todolo - A Collaboration [kolaboracja] 2011 - Ordre [EP] 2012 - Occult Rock 2016 - Voix 2017 - Archives Vol.1 [kompilacja] 2017 - Aluk Todolo [boxed set]
Właśnie przesłuchałem "Voix", który to jest moim pierwszym zetknięciem z tą kapelą i jestem pod niemałym wrażeniem. Bardzo niepokojąca, zawierająca wiele przestrzeni i pomysłów muzyka, jest tu też coś, co jest bardzo rzadko spotykane w muzyce, a moim zdaniem wielce pożądane - trzymanie w napięciu. A wszystko to w oparach okultyzmu. Świetna płyta, w kategorii szeroko rozumianej muzyki rockowej będzie to czołówka tego roku coś czuję.
Edit: takie luźne skojarzenie miałem podczas słuchania tej płyty, że muzycznie brzmi to nieco jak Godspeed You! Black Emperor, z tym że na sterydach
Dzisiaj rano otrzymalem ponizszy email. Niestety, link nie jest juz aktywnuy. Moze chlopaki za bardzo pospieszyli sie z chwaleniem? O ile pamietam plyta bedzie wydana w marcu badz maju...
Genialna rzecz, i tylko 2 posty? W sumie wszystko od nich chłonę jak gąbka. Choć najbardziej chyba dwie pierwsze hałaśliwe płyty. Archiva również świetne. Wbrew obiegowej opini, to więcej tutaj właśnie noisu i drone/ambientu, niż bm i kraut rocka. Muzyka Francuzów zawsze bardziej kojarzyła mi się z Sunn O))) niż Burzum.
Dwie pierwsze płyty mocno ciężkostrawne w pierwszym zetknięciu. Ciężko powiedzieć, że nie jest to ambitna muza, ale mroczna i gęsta niczym smoła. Voix chyba był łatwiej przyswajalny. Debiut to jeszcze dość mocno osadzone w blackowych ramach granie, dwójka już znacznie bardziej rockowa, choć wcale nie bardziej przystępna. Post-rock, awangarda, noise czy sludge, trudno mi powiedzieć, ale jest to z pewnością ciekawy projekt i trochę szkoda, że nie przyjechali do Polski podczas trasy z Cobalt i Oranssi Pazuzu.
Porównanie @Wędrowycz wydaje mi się na miejscu i rzeczywiście jest to taki Godspeed na sterydach, atakujący prawie bez wytchnienia.
pozwoliłem sobie dodać następujące Tagi: avant-garde, black metal, experimental, krautrock, occult, post-rock, psychedelic rock.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Byli w Polsce w zeszłym roku w Krakowie i oczywiście musiało mi wypaść pracowanie i nie dałem rady się stawić.
Co do samej muzyki - ostatni jest najłatwiejszy w odbiorze ale to raczej dlatego, że mniej poszli tutaj w hałaśliwy i jednostajny, transowy wygar a bardziej skupili się na złamaniu tego noise'owego monumentu czymś rytualnym, psychodelicznym. Poprzedni album też był zajebisty, ale tam to była ściana noise-rockowych i metalowych wioseł, nakurwiająca jeden riff przez dziesięć minut. Tam był wielki monolit hałasu a tutaj mamy piwnicę z gołymi ścianami, bezsenność i samozatracenie. Tak to widzę
Fajny zespół. Inspirują się między innymi This Heat, chciałbym żeby kiedyś zdecydowali się nagrać coś w stylu "24 Track Loop", albo cały album pełen podobnych preparacji.
Voix zdecydowanie najbardziej dojrzały, Finisternis najbardziej psychodeliczny i hałaśliwy a Occult Rock najbardziej metalowy. Ile razy tego zespołu słuchałeś?
PS. Skąd ta teoria o okładce/nazwie, bo pierwsze słyszę?
Panzer Division Nightwish
yog5 lat temu
Tormentor
Posty: 17792
Rejestracja:8 lat temu
yog
Bo ładne i chwytliwe.
Finsternis najbardziej mroczne Reszta jest dla dzieci, elo!
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Od samego początku bardzo ładna i chwytliwa płyta. 10 minut tłuczenia jednego riffu z ponakładanymi hałasami a dalej półtorej godziny szurania na podobną modłę. Do radia razem a Napalm Death
Panzer Division Nightwish
yog5 lat temu
Tormentor
Posty: 17792
Rejestracja:8 lat temu
yog
Finsternis to czerń mroku, a dwie nowsze - noise dla hipsterów, pozdrawiam gorąco wszystkich wymienionych!
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Debiut czyli Descension to sraka straszna. Nudne, wtórne i bez wyrazu. Takie granie zwykłem nazywać za małolata antymuzyką, i wtedy robiło to na mnie wrażenie, bo przecież unikalne i nietypowe. Dziś, znając już znacznie więcej i ciekawszej muzyki jak i antymuzyki mój punkt widzenia zmienił się diametralnie. Gdy jedynym co ma płyta do zaoferowania jest burczenie, pierdzenie i hałas to niech wypierdala. Takie granie trzeba umieć, musi być w tym pierwiastek szaleństwa, wizji, buntu czy psychozy. Tutaj nie ma nic, jest ciemność. Bezkresna ciemność, której kontemplacja zagłuszana jest przez stado hałaśliwych bzyków, które zmierzają znikąd donikąd.
Finsternis już znacznie lepsze, ale dalej ten sam koncept. Wynudziłem się potwornie, bardziej niż przy obieraniu ziemniaków. Emocji jeszcze mniej niż przy sympatycznych bulwach.
No i już miałem stawiać kreskę na Alukach, pisać że gówno dla pozerów, ale wtedy odpaliłem Occult Rock i to naprawdę dobry album. Przemyślany, mroczny, wciągający z fajnymi zagraniami i opętańczymi melodiami. Bardzo dobry krążek. Świadomy, dojrzały, umiejętnie rozpisany. Zwłaszcza ostatni kawałek mną pozamiatał. Cień wyszedł z mroku i zamieszkał między nami, stając się bardziej fascynujący niż gdy pozostawał w mroku.
Screaming Into The Blackness, Needing No God But Himself
Beneath the Veil of Sanity Beats the Throbbing Process of Decay
"ja pierdolę przeczytałem cały temat Kid Rock i muszę się napić"
Ja akurat Finisternis również bardzo lubię, tylko to jest granie z tych, których nie odpalasz mając fazę na wściekłe black/thrashe. Wtedy na stówę się człowiek odbije. Jednak przy odpowiednim nastroju przy tej płycie otwiera się trzecie oko
Zgadzam się w pełni natomiast co do Occult Rock. Mroczną, ciężka, hałaśliwa i wymagająca płyta. Zresztą tutaj też (jak i w przypadku chyba każdej muzyki) istotne jest odpowiednie podejście, bo niewprawne i nieprzygotowane ucho usłyszy tu półtorej godziny tłuczonych monotonne riffów, szumów i walenia w bęben. A prawda jest taka, że tutaj kluczem jest trans, metalowo-noise rockowy trans jako podkład pod jakiś dziwaczny rytuał. Chociaż tak naprawdę RYTUALNA w rozumieniu piwnicy, gołych ścian, nieosłoniętej żarówki i uczestników odurzonych narkotykami i z cofnietymi źrenicami jest dopiero kolejna, Voix, którą tu serdecznie polecam. Krok dalej w ich sonicznej podróży.
Właśnie rozpracowuję sobie Aluk Todolo. Lecę chronologicznie. Jeżeli chodzi o epkę "Aluk Todolo" i "Descension" to mają one momenty, ale zasadniczo szkoda na nie czasu bo styl zespołu się dopiero na nich w sumie tworzył. "Finsternis" już pokazuje więcej. Hipnotyzująca monotonia z pulsującym i nieco charczącym zarazem basem, przeorana noisowymi zawodzeniami, nomen omen hałasami, sprzężeniami itp. do tego naprawdę złowieszcza atmosfera. To ostatnie w sumie to już znak charakterystyczny zespołu. Kawałek ze splitu "On the Powers of the Sphinx" brzmi jakby panowie postanowili trochę poeksperymentować łącząc swoją muzykę z black metalem.
Obecnie leci kolaboracja z Der Blutharsch and the Infinite Church of the Leading Hand i jest to bardziej przystępne oblicze niż taki "Finsternis" natomiast dalej jest w tym jakieś szaleństwo i momentami wręcz groza.
Ten rock w wykonaniu Francuzów jest cholernie nawiedzony. Brzmienia rodem z kombinatorskich experymentujących lat 60-tych ale wymieszane z noisami i zanużone totalnie w głębokiej i nieprzeniknionej czerni, że tak to barwnie ujmę. Ciężka muzyka, wymagająca i wkręcająca zarazem. Potrzeba zdecydowanie dać jej więcej czasu, przy czym tak jak @DiabelskiDom wspomniał, trzeba mieć odpowiedni nastrój do takich dźwięków.
Dodam tylko jeszcze jedno, że po tym jak sprawdziłem "Occult Rock" to mam dylemat. Nie wiem już czy wolę ten album, czy też "Voix", który pochłonął mnie w sumie od pierwszego odsłuchu. Tak czy inaczej uważam, że oba są do siebie dość mocno zbliżone, gdyż na nich tak naprawdę znajduje się moim skromnym zdaniem esencja Aluk Todolo.
Czuć tą rytualną hipnotyzującą atmosferę przez cały czas trwania każdego z powyższych materiałów.
A tak robiąc trochę offtop, to czasami jeden motyw zapętlony czy też rozciągnięty solidnie potrafi nieźle prać beret, w tym pozytywnym sensie. Tu przykład:
pp3088 pisze: ↑4 lata temu
Finsternis już znacznie lepsze, ale dalej ten sam koncept. Wynudziłem się potwornie, bardziej niż przy obieraniu ziemniaków. Emocji jeszcze mniej niż przy sympatycznych bulwach.
Emocji tam rzeczywiście nie ma wiele, bo jak tytuł wskazuje jest to muzyczna interpretacja mroku, takiego najgłębszego, całkowitego braku światła w zasypanych piaskami pustyni czasu ruinach dawnych zigguratów.
Jakiś czas temu sprawiłem sobie kolaborację z Der Blutharsch i Nieskończonym kościołem ręki prowadzącej, bo zawsze mi się wydawało, że ta okładka musi ładnie wyglądać w dużym formacie, a za 5 euro to trudno było znaleźć powód, żeby nie wziąć. Bardzo mi ta płytka leży, nie jest szczególnie trudna w odbiorze (szczególnie jak na wcześniejsze Aluk Todolo), zdarza się wręcz, że wpada w muzykowanie. Na tę chwilę nie wiem, czy to nie moja ulubiona płyta bohaterów tematu, a przynajmniej tak mi się wydawało podczas słuchania. Chyba zresztą i im się spodobało, skoro wkrótce zboczyli w bardziej przystępne granie.
Destroy their modern metal and bang your fucking head
Odpoczywam od Coil, i leci aktualnie to
, przeleciało też z czarnego Voix, ale nie o tym albumie chciałem, tylko o Finsternis; czy tu nie ma emocji to nie wiem, dla mnie to album na który nie patrzę z tej perspektywy, ten jednostajny rytm, dźwięki jak z kosmicznej krypty, gdzie dla zniekształconych stworów jakieś wielkie, pokręcone maszyny wykuwają żelazo, oczywiście w ciemności, jest tylko duszno, przytłaczająco, rytmicznie, powtarzalnie. Pojebany materiał, jak tak sobie zwizualizować w obraz tę (anty)muzykę.
Świetnie działa ta muzyczka szczególnie późnym wieczorem.
Trans.. taka można powiedzieć mroczna ścieżka dźwiękowa... Poza średnim debiutem wchodzi mi w sumie chyba wszystko...
Niedawno wracając w nocy autem przeleciało sporo materiału od nich.
W niektórych fragmentach mam mocne skojarzenia z Oranssi Pazuzu, nie wiem czy ktoś też to słyszy.. /szczególnie na "Voix"/
W kilku miejscach może i dołożyłbym trochę wokali. Nie musiałoby być ich wiele.... Symbolicznie gdzieś tam w tle.
Kompilacji "Archives Vol.1" na razie nie sprawdzałem.
There's something growing in the trees__Through time war prevails_____Wśród jeszcze żyjących kłamstw,
I think it's a different me________Thoughts fears cast aside_____Gnębiących ten Biały Ląd.. ____Face the consequence alone ____With honour - valour - pride
Na 6 września Francuzi zapowiadają kolejny, piąty album "Lux", który wspólnie wydadzą amerykańska The Ajna Offensive i francuska Norma Evangelium Diaboli na winylu i CD w digipacku.
Całość nagrań, miksów i mastering zostały wyprodukowane przy użyciu tylko i wyłącznie technologii analogowej, a głównym miejscem było studio Kerwax Analog Recording w zachodnim rejonie Francji.
Mamy już cały Lux, który jest właśnie konsumowany.
There's something growing in the trees__Through time war prevails_____Wśród jeszcze żyjących kłamstw,
I think it's a different me________Thoughts fears cast aside_____Gnębiących ten Biały Ląd.. ____Face the consequence alone ____With honour - valour - pride
Zgadzam się, wczoraj wieczorem na szybko wrzuciłem sobie początek i to samo usłyszałem w pierwszym kawałku, ale później już tych typowo rozmytych 'virusowych' gitarek w tle jest zdecydowanie mniej. Gdzieś tam jeszcze bas podobnie pracuje dalej ale dziś po 1 przesłuchaniu zostało mi w głowie kilka b.fajnych momentów z delikatnym tremolowaniem /kawałki 2,3,4/
Jest nieźle.. choć jakby zaliczyli ze dwa konkretne, ostre przyspieszenia, jak np. na Occult Rock, byłoby jeszcze ciekawiej.
There's something growing in the trees__Through time war prevails_____Wśród jeszcze żyjących kłamstw,
I think it's a different me________Thoughts fears cast aside_____Gnębiących ten Biały Ląd.. ____Face the consequence alone ____With honour - valour - pride