Posty: 50
To chyba słuchałeś w wannie przy zamkniętych drzwiach i ze skórkami pomarańczy w uszachyog pisze: Kapela dwóch kawałków, z czego jednego nieswojego. Poza tym ostro boring. Całą płytę kiedyś próbowałem przesłuchać, to było mocno ciężko. Ostatecznie się udało, ale postanowiłem, że nigdy więcej.
Nagrali. To taka płyta, że jakby ją okroić o połowę i sprowadzić do roli EP, to byłby spoko, niezobowiązujący materiał. A nie rozpadli się. Nawet w tym roku koncertowali. Wcześniej, bo w 2017, z okazji dwudziestolecia debiutu nagrali go na nowo.Wędrowycz pisze: Ja lubię i nawet co jakiś czas sobie wracam. Nie wiedziałem jednak, że wyszedł jeszcze jeden album po "Bel Air", ale znowu po tym albumie zupełnie nie śledziłem dalej poczynań zespołu, a wręcz miałem jakieś przeświadczenie że ponownie się rozpadli Jak mnie następnym razem najdzie żeby posłuchać, to od razu pewnie nadrobię ten ostatni.
Muzycznie jest to po prostu rock alternatywny czy jakoś tak. Trochę tu też nu metalu, trochę rap rocka, ale i popu też szczypta jest dorzucona.
Open Your Eyes!!!TheAbhorrent pisze: ↑10 mies. temu Zapomniałem wczoraj. W opisie tutaj użyte jest słowo "zbuntowane". Właściwie o co chodzi? Na czym polega ten bunt? Mają absolutnie jałowy przekaz (największy hit jest o desce, bynajmniej nie klozetowej jak nazwa kapeli sugeruje), coverują mainstreamowy hit i biegają od początku po konkursach uznania i telewizjach w poszukiwaniu splendoru. Gdzie tu bunt? To raczej poszukiwanie aplauzu.
Rock wtedy to już muzyka przynajmniej klasy średniej.
To właśnie przyznałeś, że to jednak jakaś forma buntu. Zapewne infantylna, ale jednak.yog pisze: ↑10 mies. temu Bunt był taki, że każdy tego słuchał, w tym bananowcy z najbogatszych rodzin w mieście, bo to leciało na szkolnych dyskotekach i było wszędzie, nawet w jebanym Teleekspresie. Każdy kto ma 13-14 lat się buntuje wobec starych, niezależnie czy jest z klasy średniej czy jest synem najdroższego prawnika w mieście. I wyrazem tego buntu są takie właśnie pseudo-agresywne kapelki, jak Guano Apes.
no i zajebiście było - a teraz co?, dzieciaki na dyskotekach umpa umpa techno chuje muje a w teleexpresie indolencja muzycznayog pisze: to leciało na szkolnych dyskotekach i było wszędzie, nawet w jebanym Teleekspresie
A cóż to za inny wzorzec zachowań? W garniturze do szkoły? xD
No, tylko Ty cały czas patrzysz z perspektywy trzydziestoparolatka, a ja mam na myśli perspektywę tego właśnie nastolatka, który jednak ma inne myślenie i który powoli zacznie wchodzić w dorosłość w epoce dzikiego kapitalizmu, gdzie jednak względnego spokoju wśród przeciętnego mieszkańca nie ma.
W za dużych łachmanach z lumpa może? Zresztą, zaczynamy iść w złym kierunku, bo miksujemy ze sobą klasę średnią z wyższą.
Myślę, że sam sobie odpowiedziałeś wcześniej. Popkultura wchodziła już w taką fazę, że jeśli laska nie imitowała ruchów frykcyjnych w skąpym wdzianku i nie pokazywała cycków, tylko skakała jak pojebana w jakichś workach, tarzając się jeszcze na nieodkurzonym dywanie (o co im chodzi z tym odkurzaczem do penisa wafla?!), to znaczy, że była zbuntowana.TheAbhorrent pisze: Zapomniałem wczoraj. W opisie tutaj użyte jest słowo "zbuntowane". Właściwie o co chodzi? Na czym polega ten bunt? Mają absolutnie jałowy przekaz (największy hit jest o desce, bynajmniej nie klozetowej jak nazwa kapeli sugeruje), coverują mainstreamowy hit i biegają od początku po konkursach uznania i telewizjach w poszukiwaniu splendoru. Gdzie tu bunt? To raczej poszukiwanie aplauzu.
Dziki kapitalizm to był początek lat 90, a nie czasy, kiedy Viva Zwei grała Guano Apes.Blind pisze:No, tylko Ty cały czas patrzysz z perspektywy trzydziestoparolatka, a ja mam na myśli perspektywę tego właśnie nastolatka, który jednak ma inne myślenie i który powoli zacznie wchodzić w dorosłość w epoce dzikiego kapitalizmu, gdzie jednak względnego spokoju wśród przeciętnego mieszkańca nie ma.
W za dużych łachmanach z lumpa może? Zresztą, zaczynamy iść w złym kierunku, bo miksujemy ze sobą klasę średnią z wyższą.
1. Niektórzy mieli kilka lat więcej i powoli musieli się zacząć z rzeczywistością dorosłości już mierzyć.
Zajebiste bezrobocie to się wtedy akurat za chwilę miało skończyć, a na zmywam do Anglii czy Irlandii ludzie jeździli nie dlatego, że nagle pojawiło się bezrobocie, tylko dlatego, że Polska weszła do UE i do pracy na zachód w końcu mogli w miarę bezproblemowo wyjechać..Blind pisze: Zresztą wkrótce później w całej Polsce było spore bezrobocie, a mnóstwo młodych osób zaczęło wyjeżdżać na zmywak do Anglii czy Irlandii.
Z ciekawości zajrzałem na stronę GUSu i jadąc kolejno na każdy styczeń lat 2004, 2005, 2006: 20,6%, 19,4%, 18,0%.deathwhore pisze: ↑10 mies. temu Zajebiste bezrobocie to się wtedy akurat za chwilę miało skończyć, a na zmywam do Anglii czy Irlandii ludzie jeździli nie dlatego, że nagle pojawiło się bezrobocie, tylko dlatego, że Polska weszła do UE i do pracy na zachód w końcu mogli w miarę bezproblemowo wyjechać..
Bo emigracja to pewnie jest szansa. Jak się jest, dajmy na to, lekarzem i się jedzie zarobić więcej niż na NFZ.dj zakrystian pisze: ↑10 mies. temu @Blind dokładnie tak było. Wielu znajomych wyjechało wtedy, bo chujnia była. Sporo później jeden kiep rzekł przecież, że emigracja, to szansa. Spadek bezrobocia, taki znaczący to lata 2014-16
yog pisze: Te dane są też obarczone takim błędem, że to są dane dotyczące opodatkowanej pracy, a wiele osób robiło wtedy na lewo. Oczywiście bezrobocie było wyższe, niż teraz, ale też nie są te dane stuprocentowo trafne.
Ale wtedy jak się wyjechało, to to "trochę więcej" to była mniej więcej taka sama liczba, którą zarobiłbyś w Polsce, tylko zamiast końcówki PLN była EUR lub GBP. Wtedy też zaczęła się tu pojawiać większa ilość zagranicznych inwestycji i dotacje z UE (które w dalszym ciągu stanowią znaczną część finansowania inwestycji w Polsce). Po drodze zdarzył się jeszcze kryzys pierdolnięciu w USA systemu kredytów hipotecznych. W Polsce na szczęście jeszcze relatywnie słabo odczuwalny, bo nawet utrzymywał się mizerny wzrost gospodarczy, no ale jednak w niczym nie pomagał jeżeli chodzi o spadek bezrobocia.Blind pisze: Bo emigracja to pewnie jest szansa. Jak się jest, dajmy na to, lekarzem i się jedzie zarobić więcej niż na NFZ.
Jak się nie ma zawodu, który pozwoli na wykonywanie fizycznie lekkiej i dobrze płatnej pracy, to kończy się jak Gruzin czy Ukrainiec w Polsce. Zarobisz trochę więcej, ale mimo to wciąż się najebiesz, a i tak jesteś poza swoją ojczyzną.
Ja też byłem nastolatkiem, jak Guano leciało wciąż w telewizji muzycznej i nie wiem, czy ktoś to z buntem utożsamiał.Blind pisze: ↑10 mies. temuNo, tylko Ty cały czas patrzysz z perspektywy trzydziestoparolatka, a ja mam na myśli perspektywę tego właśnie nastolatka, który jednak ma inne myślenie i który powoli zacznie wchodzić w dorosłość w epoce dzikiego kapitalizmu, gdzie jednak względnego spokoju wśród przeciętnego mieszkańca nie ma.
Niemiecki zespół Guano Apes ogłosił trasę koncertową Free The Monkey, która odbędzie się jesienią 2024 roku. W ramach tej trasy grupa wystąpi też w Polsce – 1 listopada 2024 roku zagra w warszawskim klubie Progresja.
Skąd wiesz, że kapela dwóch kawałków, skoro przesłuchałeś tylko jeden materiał, i to w bólach? Mają pięć albumów.
Niemiecki zespół Guano Apes ogłosił kilka miesięcy temu trasę koncertową Free The Monkey, która miała odbyć się jesienią 2024 roku. W ramach tej trasy grupa planowała pojawić się w Polsce – 1 listopada 2024 roku miała zagrać w warszawskim klubie Progresja.
"To dla nas niezwykle trudne, ale musimy poinformować, że nasza trasa Free The Monkey niestety musi zostać przełożona z powodu choroby. Staraliśmy się zrobić wszystko, aby ta prawie całkowicie wyprzedana trasa odbyła się zgodnie z planem, ale zdrowie jest najważniejsze. Jesteśmy bardzo smutni, podobnie jak Wy.
Z pewnością możecie sobie wyobrazić, że zmiana harmonogramu nie może nastąpić z dnia na dzień. Prosimy o cierpliwość i dziękujemy za wsparcie. Zakupione bilety oczywiście zachowują ważność w nowych terminach."