Awatar użytkownika
Nucleator
Moderator globalny
Posty: 1726
Rejestracja: 7 lat temu
Lokalizacja: LIPSK

AC/DC

Nucleator

Obrazek
Jeden z nielicznych zespołów parających się rockiem, którego do dzisiaj dość często słucham. Uznawany za prekursowa hard rocka band został założony w Sydney w 1973 roku przez braci Angusa i Malcolma Youngów. Nazwa pochodziła od określenia na maszynie do szycia należącej do siostry braci i oznaczała ona alternating current/direct current. Przed wydaniem swojego pierwszego albumu High Voltage w 1975 roku, AC/DC parokrotnie zmieniało skład zespołu. Skład grupy stał się bardziej ustabilizowany od 1977 roku po przyjęciu do zespołu basisty Cliffa Williamsa, który zastąpił Marka Evansa.

Grupa ma koncie sporo znakomitych albumów, które kasują jakieś nudziarstwa Pink Floyd czy Queen. Let there Be Rock, Highway to Hell, Back in Black, The Razor's Edge czy For those about to Rock We Salute You! to prawdziwe kopalnie zajebistych utworów kipiących werwą i ogniem. No i te riffy - chyba najlepsze w całej muzyce rockowej. Niestety, jak prawie każdy zespół mieli oni spadki formy jak na Fly on the Wall czy Black Ice. Na szczęście ostatni Rock or Bust to bardzo dobre wydawnictwo z rockowymi hitami jak Play Ball czy Rock The Blues Away. Grupa niby koncertuje jeszcze, ale nic już niestety nie nagra, a przynajmniej nie wyobrażam sobie uczynienia tego bez ś.p. już Malcolmem. Cieszę się zatem jak chuj, że widziałem ich na Bemowie w 2010, który bardzo miło wspominam. Taki high voltage rock to ja lubię!


High Voltage [Australia] 1975
T.N.T. 1975
High Voltage 1976
Dirty Deeds Done Dirt Cheap 1976
Let There Be Rock 1977
Powerage 1978

If You Want Blood You've Got It 1978
Highway to Hell 1979
Back in Black 1980
For Those About to Rock We Salute You 1981
Flick of the Switch 1983
Fly on the Wall 1985

Blow Up Your Video 1988
The Razor's Edge 1990
Live 1992 Live
Ballbreaker 1995
Stiff Upper Lip 2000

Black Ice 2008
Live at River Plate 2012
Rock or Bust 2014

Discogs: https://www.discogs.com/artist/84752-ACDC
Ryszard pisze: 5 lat temu Trochę za dużo wina, przystojny kolega w koszulce Dissection, At the Gates z dyktafonu... I zaraz pedałują się tekie satany w parku na ławce, za ręce się trzymają... Teczowy Black Metal hahahaha

Tagi:
Awatar użytkownika
Vortex
Tormentor
Posty: 3115
Rejestracja: 8 lat temu
Lokalizacja: Strzałkowo

Vortex

To kamień milowy dla rocka, choć muszę przyznać że zacząłem ich słuchać dopiero gdzieś tak z 5 lat temu, no może jeszcze wcześniej. Chodzi tylko o to, że przez dłuższy okres siedzenia w muzyce metalowej oni kompletnie mnie nudzili, z czasem jednak zacząłem się do nich przekonywać, a pomogła mi w tym genialna "Back in Black" gdzie po prostu nie ma słabego dźwięku. Szkoda że ich czas dobiega końca, a koncertu z Warszawy na który miałem bilety, ale los jednak nie pozwolił mi się tam zjawić, będzie spędzał mi sen z powiek jeszcze długo........wtedy jeszcze nie za bardzo mi na tym zależało, ale z perspektywy czasu spojrzeć.......
"Between Shit and Piss we are Born"
Awatar użytkownika
Nucleator
Moderator globalny
Posty: 1726
Rejestracja: 7 lat temu
Lokalizacja: LIPSK

Nucleator

No proszę, fajnie, że w przeciwieństwie do wielu innych "dinozaurów" goście z AC/DC nadal potrafią wykrzesać ogień. Płytka już za miesiąc :)


Ryszard pisze: 5 lat temu Trochę za dużo wina, przystojny kolega w koszulce Dissection, At the Gates z dyktafonu... I zaraz pedałują się tekie satany w parku na ławce, za ręce się trzymają... Teczowy Black Metal hahahaha
Awatar użytkownika
dj zakrystian
Tormentor
Posty: 3066
Rejestracja: 8 lat temu

dj zakrystian

Back in Black, Razors Edge i Highway to Hell to ich najlepsze płyty, ale lubię też uznawane za niedopracowane Fly on the Wall. Bardzo sympatyczne, przebojowe i energetyczne granie z bluesowym posmakiem. Nie da się pomylić z inną kapelą a Angus to genialny wioślarz.
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem
Awatar użytkownika
kurz
Tormentor
Posty: 3478
Rejestracja: 5 lat temu

kurz

High Voltage ma świetny bluesowy posmak, idealny flow i nie boję się tego powiedzieć - kocham ten album, często słucham, jak dla mnie nie zestarzał się zupełnie. Wogóle płyty z Bonem Scottem, jak dla mnie są ciekawsze, jedynie Back In Black im dorównuje.
Awatar użytkownika
dj zakrystian
Tormentor
Posty: 3066
Rejestracja: 8 lat temu

dj zakrystian

Płyty z Bonem mają więcej bluesowych wpływów*, te z Brianem za to bardziej stadionowe do śpiewania po kilku browarach. Więcej rock n rolla i hard rocka.
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem
Awatar użytkownika
Vortex
Tormentor
Posty: 3115
Rejestracja: 8 lat temu
Lokalizacja: Strzałkowo

Vortex

dj zakrystian pisze: 4 lata temu Nie da się pomylić z inną kapelą
No nie wiem....czasami kiedy w radio, albo gdzieś usłyszę Airbourne, to muszę się troszkę skupić na początku, żeby zdecydować kto mi tak pięknie gra ;)

Czekam na nowego longa, chłodzę już piwerko na tę okazję.
"Between Shit and Piss we are Born"
Awatar użytkownika
Vortex
Tormentor
Posty: 3115
Rejestracja: 8 lat temu
Lokalizacja: Strzałkowo

Vortex

No cóż, legendo trwaj POWER UP!
"Between Shit and Piss we are Born"
Awatar użytkownika
Nucleator
Moderator globalny
Posty: 1726
Rejestracja: 7 lat temu
Lokalizacja: LIPSK

Nucleator

No proszę, AC/DC nie zawiodło i mimo rozmaitych komplikacji wypuścili całkiem przyjemny krążek. Trochę się obawiałem o ich formę, bo Black Sabbath i Deep Purple niestety dowiodły, że często te albumy powrotne to takie odcinanie kuponów od wspaniałej przeszłości. Na szczęście tak jak wspomniałem, z "aka-daka" jest inaczej, choć od swojego dorobku się nie odwracają. Przede wszystkim w uszy rzuca się świetna forma muzyków - zwłaszcza wokalisty. Brian Johnson zdziera swoje gardło zawodowo, co zwróciło moją uwagę już przy odsłuchu wypuszczonego jakiś czas temu singla Shot in the Dark. Nie można też nie wspomnieć o Angusie, który mimo wieku nadal potrafi krzesać ogniste solówki.

No właśnie, to mnie najbardziej urzekło w Power Up. Ten album jest po prostu rześki i witalny, po prostu kipi energią. Już otwierający całość Realize jest dobitnym tego manifestem - zamiast poprockowego pitolenia z "Man Alive" weterani rockowej sceny z Antypodów dostarczają soczyste riffy, które w zwrotkach mogą przywoływać echa Who Made Who. Ale to niejedyna pozycja, ducha której czuć na najnowszym wypieku AC/DC. Takie Through the Mists of Time ze śpiewnym refrenem to ukłon w stronę The Razor's Edge. Jest trochę bluesowych klimatów, słyszalnych choćby w No Man's Land czy w opatrzonym w nieco głupkowaty tekst Demon Fire, ze wstępem nieco przypominającym Whole Lotta Rosie. Wild Reputation świetnie pasowałby do Highway To Hell, zaś Code Red pobrzmiewa echami Back in Black. I obowiązkowo muszę wspomnieć o moim faworycie na tej płycie, mianowicie o Kick When You're Down ze świentym gitarowym haczykiem.

Nic więcej nie ma sensu pisać, to nadal AC/DC jakie znamy i kochamy. Dlatego fajnie, że nawet w takim chujowym roku jakim jest obecny, zdarzają się takie miłe niespodzianki.
Ryszard pisze: 5 lat temu Trochę za dużo wina, przystojny kolega w koszulce Dissection, At the Gates z dyktafonu... I zaraz pedałują się tekie satany w parku na ławce, za ręce się trzymają... Teczowy Black Metal hahahaha
Awatar użytkownika
Szajtan
Tormentor
Posty: 3360
Rejestracja: 4 lata temu
Lokalizacja: From Hell

Szajtan

AC/DC ostatnio puścił w świat video clip do utworu Through The Mists Of Time

I am Satan's generation and I don't give a fukk.
Awatar użytkownika
kurz
Tormentor
Posty: 3478
Rejestracja: 5 lat temu

kurz

Słucham płytek z Bonem Scottem i jestem zachwycony jak ta muza się NIE zestarzała. 80% kawałków to bujające petardy, a Let There Be Rock, High Voltage, Highway To Hell i Jailbreak to stuprocentowe wypasy.

Zastrzyk wibrującej, pozytywnej energii.
Awatar użytkownika
kurz
Tormentor
Posty: 3478
Rejestracja: 5 lat temu

kurz

Dorosłem do Dirty Deeds Done Dirt Cheap. Zawsze uważałem ją za najsłabszą z Bonem Scottem ale teraz.. jest obok High Voltage na tym samym poziomie czyli absolutny top muzycznego olimpu. Obskurna śliska przepotężna energia bijąca od tego albumu poraża zmysły. CUDO!!
Awatar użytkownika
blue_calx
Tormentor
Posty: 476
Rejestracja: 5 lat temu

blue_calx

High Voltage to jedyna płytka AC/DC jaką posiadam, więc tu kręciło się mocno. Gwarancja zajebistości, kreatywne wiosłowanie, historie Bona Scotta to i do rucha i do tańca. I świetna muzyka w trasę z pasażerami. Klimat australijskiej knajpy (choć nigdy tam nie byłem) został mocno odciśnięty.
Bardzo fajny jest pościelowy fragment na końcu "Little lover", gdzie wyobraźnia podpowiada, że mu się udało. Zaskakująco podobnie brzmiący B.J. też zasługuje na podziw i wzbudza moją sympatię, ale strata Scotta jest niepowetowana. Tona szacunku.
Nothing inside.
Awatar użytkownika
dj zakrystian
Tormentor
Posty: 3066
Rejestracja: 8 lat temu

dj zakrystian

Brian bardziej skrzeczący i krzykliwy wokal od Bona, który był bardziej bluesowym wokalistą. Wyczytałem gdzieś, ze ostatnim numerem Bona, który ćwiczyli na próbie po której poszedł się najebać i już nie wrócił, był Have a Drink on Me. Ironia losu.
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem
Awatar użytkownika
kurz
Tormentor
Posty: 3478
Rejestracja: 5 lat temu

kurz

blue_calx pisze: rok temu High Voltage to jedyna płytka AC/DC jaką posiadam, więc tu kręciło się mocno. [...] Zaskakująco podobnie brzmiący B.J. też zasługuje na podziw i wzbudza moją sympatię, ale strata Scotta jest niepowetowana. Tona szacunku.
High Voltage (ogólnoświatowe wydanie wybranych kawałków z dwóch pierwszych australijskich albumów), powtórzę się po raz pierdyliardowy, to cios nad ciosy. Cóż to jest za muza! Czysta niepowtarzalna energia.

Brian Johnson, według mnie, tylko pozornie przypomina Bona, śpiewa bardziej z gardła, a Scott szedł ciężkim, kwaśnym wyziewem z brzucha. Poza tym Bon miał ten luz, którego niestety Brianowi brakuje, choć na Back In Black udźwignął niełatwy ciężar zastąpienia mistrza. Inna sprawa, że kawałki na tym albumie są kwintesencją ich, nie boję się tego powiedzieć, jedynego i niepowtarzalnego stylu, nie do podrobienia, pozornie prostego i schematycznego, ale jakże unikalnego.

Thank you people, thank you, thank you. I'm glad you like the show, yes, thank you very much folks. Goodnight and God bless!
Awatar użytkownika
Hajasz
Raubritter
Posty: 5643
Rejestracja: 7 lat temu
Lokalizacja: Opole

Hajasz

No cóż nie chcę obrazić towarzysza Kurza ale dla mnie ten zespół to zawsze było tylko takie brzdąkanko bo jak mozna mając dwa wiosła tak sobie popierdywać. Jeszcze aby się upewnić zjawiłem się na Monsters Of Rock w Chorzowie i widziałem ich na żywo i nie poczułem emocji.
GRINDCORE FOR LIFE
Elementw
Master Of Reality
Posty: 212
Rejestracja: 5 lat temu

Elementw

Akurat w Chorzów 1991 emocje były wykrzesane.
Awatar użytkownika
Hajasz
Raubritter
Posty: 5643
Rejestracja: 7 lat temu
Lokalizacja: Opole

Hajasz

Elementw pisze: 3 tyg. temu Akurat w Chorzów 1991 emocje były wykrzesane.
Nie poczułem tam żadnych mimo, że mnie wniesiono niczym Janka Wiśniewskiego. Miałem nawet kilka papierów z Angusem ale sprzedałem frajerom za gruby hajs i nie żałuję. Na tym fescie to Metallica zrobiła ogień!!! Rzekłem.
GRINDCORE FOR LIFE
Elementw
Master Of Reality
Posty: 212
Rejestracja: 5 lat temu

Elementw

Eeeee
Awatar użytkownika
kurz
Tormentor
Posty: 3478
Rejestracja: 5 lat temu

kurz

No tak, stadionowa odsłona z Brianem, to tak sobie myślę, pewnie inna bajka niż, tak jak sobie wyobrażam, ciemna knajpa pełna kurew, najebanych marynarzy i Scott syczący She's got the balls. Inna bajka.
Awatar użytkownika
dj zakrystian
Tormentor
Posty: 3066
Rejestracja: 8 lat temu

dj zakrystian

Hajasz pisze: 3 tyg. temu No cóż nie chcę obrazić towarzysza Kurza ale dla mnie ten zespół to zawsze było tylko takie brzdąkanko bo jak mozna mając dwa wiosła tak sobie popierdywać. Jeszcze aby się upewnić zjawiłem się na Monsters Of Rock w Chorzowie i widziałem ich na żywo i nie poczułem emocji.
No tak, bo trzeba rozjebać przester na max i zasrać aranżację numeru jak największą papką dźwięków.
Byłem rasowym metaluchem jednakże to dawno i nieprawda a co do bycia intelektualistą to od zawsze nim byłem