#129
karp rok temu
No bo debiut był naprawdę fajnym occult rockiem/proto-heavy w rytmach Blue Oyster Cult i Mercyful Fate. A potem, jak to się mówi "znaleźli swój styl" xD
Ale ja tam się nie dziwię Tobiaszowi (nie licząc może wyruchania na kasę kolegów z zespołu). Jakbym grał muzykę (co się na szczęście nie stanie) i okazałoby się, że moja twórczość, która miała być z założenia dosyć niszowa, nagle jest słuchana przez szersze grono odbiorców, to sam bym się "rozmydlił". Mając do wyboru - do końca być "prawdziwym" i grać muzykę skierowaną do spoconych kuców i muzycznych nerdów, co skutkuje pracą w korpo od pn do pt, żeby w weekend użerać się na koncertach w śmierdzących piwnicach, a grać stadionówę dla mas i żyć z muzyki - to chyba tylko naiwni, wybraliby to pierwsze. Tym samym jako spocony kuc i muzyczny nerd wypadłem z grupy docelowej więc Ghost po debiucie sobie odpuszczam, tak jak i pewnie setka mi podobnych. Tobiasz pewnie wyciera łzy smutku banknotami. Próbowałem nawet tej Impery posluchać, ale to taka tania stadionówa jak Nelsony i inne pop rockowe pomysły z lat 80', tylko jeszcze gorsze i uwspółcześnione. Mogłoby lecieć w Esce.
A no i jeszcze jak pisałem wcześniej - EPka "Seven Inches of Satanic Panic" jest naprawdę fajnie vibe'ującym rockiem z posmakiem 70's, ale to chyba wypadek przy pracy.