Kiedyś to były czasy, teraz już nie ma czasów.
Volbeat od debiutu do okolic Guitar Gangsters & Cadillac Blood to kapela, której byłem wyznawcą. Rockabilly połączone z metalem w ich wykonaniu brzmiało świeżo, energetycznie i po prostu kurwa szczerze. Na Beyond Hell / Above Heaven zaczęli skręcać w stronę pierdololo (choć ten krążek też jeszcze lubię), które wzięło górę na 2 ostatnich płytach (tych już niestety nie jestem w stanie przesłuchać w całości). Szkoda, bo byli mocarni.
Widziałem ich na koncercie w starej Progresji w 2009 roku, co tam się nie wyczyniało. Jack Daniel's lany ze sceny, latające staniki i drzazgi sypiące się z sufitu. Potem byłem na ich występie na Woodstocku w 2014 - również ogień. Teraz średnio śledzę.
Aaa, lata temu miałem okazję z nimi wywiadzić. Bardzo sympatyczni goście
