Chinscy rockersi prosto z Walii.
Muzykanty zaczely dosc dawno temu.W 1967 roku.
http://www.budgie.uk.com/
https://www.discogs.com/artist/267214-B ... 500&page=1
W sumie trafny opis. Warto jednak dodać, że Budgie wykształciło własny rozpoznawalny styl i nie można nazwać go epigonem którejś z kapel.deathwhore pisze: 7 lat temu Jakby kto nie znał, to bym powiedział, że to Deep Purple grające z ciężarem Black Sabbath.
Ryszard pisze: 6 lat temu Trochę za dużo wina, przystojny kolega w koszulce Dissection, At the Gates z dyktafonu... I zaraz pedałują się tekie satany w parku na ławce, za ręce się trzymają... Teczowy Black Metal hahahaha
Ogolnie to nie pale w krypcie.kurz pisze: 5 lat temu Zajebista kapela. Idealna do zadymionej knajpy, z porterem w garści.
Najbardziej lubię mocno bluesową Budgie i dość ciężką In For The Kill.
Czegoś niewielkiego im zabrakło, żeby stać się kimś na miarę Judas Priest.
Takie zasady czy chujowe czasy?
Nooooo!!!
Pale na balkonie.Podczas ekstremalnej pogody w lazience numer dwa.Jest wiatraczek i kadzidelka
Jak paliłem robiłem podobnie. Oprócz kadzidełek, ale żeby nie było skórek pomarańczy też nie używałem! Poza tym paliłem skręty z dobrego tytoniu lub zapachowe, to nawet dobry sposób na podryw był, tak na boku, czysto teoretycznie oczywiście.Pan Efilnikufesin pisze: 3 lata temu
Pale na balkonie.Podczas ekstremalnej pogody w lazience numer dwa.Jest wiatraczek i kadzidelka![]()
Sluchnalem w nocy jeszcze Dwojke,troszke gorzej niz Debiut.Cos mi sie wydaje ze dzisiaj polece z kolejnymi albumami.
Jeden z Moich ziomkow zawsze mowil ze ''Budgie o wiele lepsze od Led Zeppelin''.Ja zawsze mowilem to samo.kurz pisze: 3 lata temuJak paliłem robiłem podobnie. Oprócz kadzidełek, ale żeby nie było skórek pomarańczy też nie używałem! Poza tym paliłem skręty z dobrego tytoniu lub zapachowe, to nawet dobry sposób na podryw był, tak na boku, czysto teoretycznie oczywiście.Pan Efilnikufesin pisze: 3 lata temu
Pale na balkonie.Podczas ekstremalnej pogody w lazience numer dwa.Jest wiatraczek i kadzidelka![]()
Sluchnalem w nocy jeszcze Dwojke,troszke gorzej niz Debiut.Cos mi sie wydaje ze dzisiaj polece z kolejnymi albumami.
A wracając do Budgie, to debiut, In For, Never Turn zajebiste, trochę gorsze Squawk, jeszcze jakiś poziom trzyma Bandolier. Trochę szkoda grupy, bo chyba nie zyskała takiego uznania, na jakie zasłużyła.
Kiedyś bym się bardzo nie zgodził, ale dzisiaj tez się bardzo nie zgadzam. Ten sam poziom, zresztą całkowicie nieosiągalny dla większości obecnych grup rock/metal - mam na myśli ten feeling, melodię, to coś co sprawiało że piosenka była dziełem sztuki, a w najlepszych albumach była także elementem spójnej całości. Może jestem starym zgredem, ale obecnie tego nie widzę, rozwój w kierunku rozszerzania ekstremy mi nie odpowiada.Pan Efilnikufesin pisze: 3 lata temu
Jeden z Moich ziomkow zawsze mowil ze ''Budgie o wiele lepsze od Led Zeppelin''.Ja zawsze mowilem to samo.
Mieli, bo też i byli pierwszym "metalowym" zespołem zachodnim, który tu grał trasę.dj zakrystian pisze: rok temu W Polsce mieli chyba spore grono fanów? Ale komercyjnego sukcesu raczej nie odnieśli. Ktoś z Budgie dorabiał nawet, jako techniczny Metallicy.
Sir Lord BaltimoreWędrowycz pisze: 10 mies. temu Debiut wjechał i od pierwszych sekund byłem kupiony, tak było do samego końca jego trwania. W tamtym czasie jedynie Black Sabbath reprezentowało taki ciężar