

Japońce wypuścili pod tą nazwą cztery pociski i jednego kapiszona po reaktywacji.
Mianowicie świetne covery ówczesnej rockowej śmietanki na Anywhere. Palce lizać..
Następny pocisk to już petarda grubego kalibru. Wspaniały, psychodeliczny heavy rock. Koncept album Satori. Jak ktoś nie zna, to czy słucha BM czy cokolwiek innego, to nieistotne; absolutny, cytując klasyka, MUS!
Dalej kolejny świetny album Made in Japan, już nie tak zwarty jak Satori, ale wciąż z wielką mocą.
Make Up, miks nagrań ze studia i nagranych na żywo kawałków, to już raczej dla fanów. Długa rzecz, nie każdy będzie miał ochotę przesłuchać całość. Mój faworyt z tego albumu to chyba 20-o minutowy Hiroshima, z fantastycznym solo na perkusji Joji Wady.
Ostatni album to gdzieś w latach 2000-ych. Takie raczej dość zwykle, bez mocy piosenki.
Zapomniałem dopisać, sprawy działy się w końcu lat 60-ych i początek 70-ych.
Discogs: https://www.discogs.com/artist/506311-F ... ellin-Band