
Niemiecki zespół, który założony został w 1994 w Getyndze. Kariera młodych Niemców i Chorwatki jednak na dobrą sprawę rozpoczęła się, gdy w 1996 roku wygrali jakiś tam konkurs talentów, dzięki czemu mogli nagrać swój debiutancki album Proud Like a God, na którym znalazły się takie przeboje jak Open Your Eyes czy Lords of the Boards. Trzy lata później na światło dzienne wypuszczona zostaje druga płyta nazwana Don't Give Me Names, która kontynuuje kierunek obrany przy okazji debiutu. Na tej płycie znalazło się miejsce na własną interpretację utworu Big In Japan napisanego przez Alphaville, co okazało się być strzałem w dziesiątkę, bo to kolejny hit w katalogu zespołu. Na kolejny album zbuntowane nastolatki musiały poczekać kolejne trzy lata. W 2003 roku premierę ma ostatnia, klasyczna płyta zespołu, czyli Walking on a Thin Line. No i to kolejna udana pozycja, mimo że coraz mocniej idąca w kierunku alternatywnego rocka, aniżeli funkującego nu metalu, który jednak wcześniej występował w całkiem sporych ilościach. Wkrótce niespodziewanie wychodzi singiel Break the Line, który jest niejako pożegnaniem. Po kilku latach aktywnej działalności zespół się rozpada. Szwaby coś tam grają pod innym szyldem, a Sandra nagrywa solowy album. Żadnego materiału nie słyszałem, więc się nie wypowiem.
Zespół powraca jednak w 2009 roku, by dać trochę koncertów. Występują chociażby na Przystanku Woodstock (mimo, żę Guano Apes lubię to nie oszukujmy się, pasują tam idealnie). W roku 2011 wychodzi album powrotny, czyli Bel Air. No i jest inaczej. Lżej. Młodzieńca energia i wkurw przeminęły. Sandra nie ubiera się już (że tak seksistowsko polecę) chłopięco, tylko wkłada sukienkę, robi sobie makijaż i brzmi znacznie subtelniej, delikatniej. Nie ma jednak mowy o zawodzie. To udany album zawierający fajne rockowe utwory, momentami ocierające się o pop na dyskotece. Niestety gorzej wypada album kolejny nazwany Offline. Zawiera irytującą okładkę oraz niższej jakości utwory. Tragedii nie ma, po premierze trochę słuchałem, ale nie oszukujmy się, to płyta 5/10 albo ewentualnie 6/10.
Ostatnio słuchałem całkiem sporo tej muzyki w gimnazjum, czyli 9/10 lat temu. Wróciłem sobie do Bel Air i Walking on a Thin Line i no... nadal dobrze się tego słucha.
Dyskografia:
1997 - Proud Like a God
2000 - Don't Give Me Names
2003 - Walking on a Thin Line
2011 - Bel Air
2014 - Offline