Mi to ta Japonia jakoś nie pasuje, nie znam zbytnio tamtejszej sceny, ale jakoś oni nie umieją po angielsku śpiewać, a tutaj to te rymy są dokręcane przez odpowiednie przeciąganie (
gates ->
wait rym np.), jakby wokalista dobrze obyty był z tym językiem dość. Tak mi się wydaje.
Ogólnie to mi ta Australia raczej pasuje, bo w tym jest taka aura zmitologizowanej europejskości, że się tak wyrażę. Jakby ktoś historię Europy poznawał poprzez słuchanie Death in June i martial industriali. Tak jak w Manilla Road jest zwielokrotniony nimb tajemnicy za sprawą odległości, jakie dzieliły Sheltona od faktycznych zamków i grobowców rycerzy. Tutaj też taka aura nazistowskiego okultyzmu, wiary w przywrócenie jakiejś urojonej rzeszy, krucjat przeciw innowiercom, jest tak nakręcona, że aż nierealna, by ktoś w Europie wychowany aż tak słodził
A tak przy okazji, to wypytałem i dowiedziałem się, że pre-ordery
Spectral Ecstasy przychodziły z australijską pieczątką. Więc może taka cena przesyłki, bo najpierw ze Szwecji tam muszą wysłać?
No, nie sądzę
Sprawdźcie sobie w wolnej chwili
Tarot i sami powiedzcie, czy to nie ten sam typek, tylko jakieś szwedzkie japońce (jak wspomniane Syphilitic Vaginas)
Możliwe jest też, że to znani niegdyś wszystkim Polacy, a
Kaleidoscope Dreams to ukłon w stronę ich przeboju na temat tego, co się dzieje, gdy w nas tańczy pragnienie. Wróciłem sobie właśnie do tej płyty i wspaniała jest, dlatego leci następny raz.
@Ryszard, co do Fenriza to on w bookletach zestawienia robił i ze 3 składaki jego słyszałem jego pierwsze, co do netu wrzucono tam koło 2010 roku, to cios na ciosie i sztosem pogania, takie kawałki tam były. Ja to ogólnie lubię heavy metal za jego sprawą, za sprawą kompilacji
Fenriz Metal Merchants Festival Dj Set Vol I dokładnie. Tak bym powiedział, że to był dla mnie przełomowy moment, po którym zacząłem słuchać chłopaków w wąskich spodniach, tam poznałem Liege Lord, Warlord, Jag Panzer czy Heavy Load.