2013 - Blood Incantation (Demo) - Kompozycyjnie i brzmieniowo to sprawnie zagrany death, growl czasami trochę za cicho w miksie. Nie jestem fanem progresujących, zawiłych, i często tez pokracznych, chromatycznych melodyjek i arpów, więc gdy wchodzą takie motywy, to mam ochotę przewijać. Ale akurat te solówki i melodyjki o zabarwieniu orientalnym są już spoko. Materiał ok, ale raczej bez perspektyw na częste powroty.
2013 - Demo II - Strasznie słaba jakość nagrywki. Na plus fajny riff wchodzący pod koniec Hovering Lifeless i to w sumie tyle spostrzeżeń.
2014 - Astral Spells - Utwory z dwóch poprzednich w nieco innych aranżacjach, Hovering Lifeless z lepszą jakością nagrania. Również nie ma zbytnio o czym pisać.
2015 - Interdimensional Extinction EP - #1 robi miejscami dobrze, miejscami nuży, słychać tu już wplecioną elektronikę w postaci dronowatych padów, od połowy kawałek robi się całkiem fajny. #2 mam wrażenie, że się panowie tutaj trochę pogubili w tym riffie i razem z perką się trochę rozjechało. Później już jadą równo. Początek #3 mnie zupełnie nie kupił, zaczyna od ogranej meldoyjki, później robi się zbyt nierówny i chaotyczny, ale od połowy znów robi się fajnie. W #4 już mogli sobie darować to outro z oklepanymi jękami torturowanych potępionych. Ogółem to materiał w chuj nierówny. Takie tam 6/10, 6,5/10.
2016 - Starspawn - Zaczyna się zacnie, dosyć brutalny chuggowany riff na wolniejszym tempie w akompaniamencie "szesnastkującej" centralki. Przyśpieszenie, blasty, fajna meldoyjka, póxniej death-doomowe zwolnienie, fajny growl, atmosferka i niezła solóweczka. No przyznaje, rewelacja. Dzieje się dużo i każda partia jest świetna i nie nudzi. Nawet jest trochę grooveowych rytmów ala Bolt Thrower przemyconych. I jeszcze ta część już prawie pod sam koniec, gdzie co kilka taktów zwalniają tempo.Pierwszy utworek lux, sprytnie skomponowana i zaaranżowana deathowa podróż. #2 już krótszy i nie tak rozbudowany, ale osadzony w podobnym tonie, melodyjkowo i harmonijnie. Partyjka jak wchodzi ride cymbal mega. Super sprawa też z tym kończeniem frazy riffa szybkim, szarpanym, gallopem, ale nie na jednej nutce, tylko wygrywając melodyjkę. #3 Ma trochę całkiem fajnego groove'u i bardzo fajne growle. Świdrujący elektroniczny dźwięk też fajny. To mathujące załamanie rytmiki również świetne. Tylko te chóralne zaśpiewki mi nie pasują. #4 to taki przerwynik zaczynający się od elektronicznych dronów i padów, przechodzi w melodyjkowanie na akustyku, melodyjka taka se, ale niech już będzie. Po melodyjce znowu fajny pad z fajną, klimatyczną harmonią. Wstęp do #5 wyróżnia się na tle reszty albumu stylem kompozycji. Płynne przejście do siekających werbli. Dużo meldoyjkowania na riffach. Płytę zwieńcza epicka solóweczka.
Bardzo dobrze, że nie ma na tej płycie dodekafonicznego latania po gryfie, bo to po prostu nie pasuje do tego klimatu. Jedyny minus tego albumu? Jest trochę pinchy, a ja ich nie lubie

9/10
2019 - Hidden History of the Human race - Numer otwierający płytę zapowiada takie same ciosiwa jak na poprzedniej. No słucha się tego wybornie, już nie będę się rozpisywał bo trochę nie ma sensu. Napiszę tylko, że te pinche od 1:50 świetnie wykorzystane, po prostu pasują tonacyjnie i mają nałożony fajny pogłos. W #2 jest zajebiste łamanie rytmu na stopie, fajne użycie efektów flanger i phaser na gitarce przy przejściach. #3 kompozycyjnie bardziej meldoyjny i "lajtowy", atmosferyczny. #4 zaczyna niestandardowym metrum, ale za chwilę przechodzi w 4x4 wbijanie gwoździa w czaszkę. Ogólnie chyba najbardziej wykręcony koncepcyjnie, aranżacyjnie, kompozycyjnie utwór BI. Za dużo rzeczy tu się dzieje i nie chce mi się już pisać. Wszystko zajebiste, szczególnie arpy na synthach ala On the Run Pink Floyd

Konkluzją albumu jest nieco podobnie jak na Starspawn epicka solówka i melodyjka, która daje poczucie wytchnienia i bezpiecznej przystani po tym całym kosmicznym wariactwie. Również 9/10
2022 - Timewave Zero EP - Sprawdziłem tylko pobieżnie, ale zapowiada się na zacny ambient przy użyciu brzmień synthów utrzymanych w stylistyce retro. Zostawiam sobie na później.
Muza Blood Incantation to zdecydowanie death metal do kwasa, polecam.