Bardzo polecam ten album na winylu wszystkim gruzownikom i miłośnikom chaotycznego, gęstego nakurwu ile fabryka dała. Jeszcze dzisiaj odpalałem rano z CD i elegancko, ale no właśnie. Myślałem, że przy takim natężeniu basów i hałasów
nie odczuję jakiejś wielkiej różnicy z czarnucha, ale jednak słychać ją dość istotnie.
Podoba mi się bardzo fakt, że w coraz mocniejszym wchodzeniu w winylarstwo ciągle zaskakuję się różnicą w brzmieniu, zwłaszcza przy takich gęstych, pełnych dudnienia i chaosu dźwiękach. Oczywistym jest, że nie jest to granie na codzień i nie zawsze ma się ochotę na taki wyziew, ale przy fazie można się doskonale bawić i czerpać frajdę z wyciągania z pozornie nieprzystępnej nawałnicy co rusz kolejnego smaczka, motywu, przejścia, zagrywki, riffu.
Soundtrack do apokalipsy i przy okazji jedna z dwóch najlepszych pozycji hiszpańskich kapturowców. Do pełni szczęścia jeszcze tylko dwójkę sobie ogarnę. Ta wyżej wpadła za śmieszne 50 zł, czyli w sumie cenę cedeka.
Jeszcze raz polecam i jednocześnie zaproszę do sprawdzenia sceptyków ws takiego grania.