Tobie mogę nawet siusiaka! Jestem tak heteroseksualny, że nawet gardzę kobietami, bo one lubią chuje, a to pedalskie!deathwhore pisze: ↑miesiąc temu Bardziej pedalskie jest przejmowanie się tym, co jest pedalskie. Daj buziaka!
Nie wiem czy to dobrze kiedy ten oszust i beztalencie wypowiada się w pozytywny sposób na temat jakiegoś zespołu.
Płyty BI nie słyszałem bo akurat ta stylistyka to nie do końca mój klimat więc mi się nie spieszy... ale np jeśli chodzi o dwa inne tegoroczne strzały to dla mnie koleś spisał się tu wybornie - mam na myśli Black Curse Burning in Celestial Poison i Spectral Voice Sparagmos.
Zgadza się, ale jak wspomniałem chodziło o wcześniejsze albumy, np widziałem post w którym ktoś twierdził że My Arms, Your Hearse zjada nowe BI, czy jakość tak.
Dokładnie! Też mi ciężko w to uwierzyć i jestem rozczarowany, ale to teraz widać kto jest narcyzem i hipsterem, a kto tru wojownikiem defmetalu.Pacjent pisze: ↑2 tyg. temu Ciężko mi uwierzyć, że fani death metalu granego z takim powodzeniem na poprzednich materiałach BI mogliby z czystym sumieniem zachwycić się tą płytą. Przede wszystkim dlatego, że nie ma tu intensywności i zdecydowanego przekazu, charakterystycznego dla okresu uwieńczonego albumem „Hidden History of the Human Race”, a gdy wydaje się, iż za chwilę takie danie otrzymamy to panowie zabierają się za nic niewnoszące pitolenie.
Oni tam sami w tych liścikach się przyznają który pakował, znaleźć na Facebooku i zjebać.
Już dawno nie czytałem takich fikołków, gdzie pod pozorem zawiłych zdanek ktoś próbuje pokazać, jaki on jest kontra i dzięki jest tru.Pacjent pisze: ↑2 tyg. temu Wokół nowego albumu Blood Incantation narobiło się tyle szumu, że już sam ten fakt powinien wzbudzać podejrzenia. Sztucznie napędzania aura niesamowitości, historie o nadejściu mesjasza innowacyjności w metalu i tony dziwnych edycji tego materiału (materiałów?). Szkoda, że mało kto pomyślał o zwykłym wydaniu CD w pudełku. Coraz bardziej przypomina mi to sprawę albumu „Theli”, który zwłaszcza po latach, świeci blaskiem gówienka w papierku i stał się gwoździem do trumny prawdziwego oblicza zespołu Therion.
Wracając do Blood Incantation to mamy tu do czynienia z elementami w porywach najwyżej dobrego death metalu, który został wpleciony w nieukrywane fascynacje muzyków BI Pink Floyd i w pozametalowe pitolenie o dużym potencjale do wywołania u dotychczasowych fanów zespołu ataków ziewania, choć przyznaję się także do ataku śmiechu, gdy pojawiły się czyste wokale. Co ciekawe nie ma to wiele wspólnego z wybrykiem pt. „Timewave Zero”.
Ciężko mi uwierzyć, że fani death metalu granego z takim powodzeniem na poprzednich materiałach BI mogliby z czystym sumieniem zachwycić się tą płytą. Przede wszystkim dlatego, że nie ma tu intensywności i zdecydowanego przekazu, charakterystycznego dla okresu uwieńczonego albumem „Hidden History of the Human Race”, a gdy wydaje się, iż za chwilę takie danie otrzymamy to panowie zabierają się za nic niewnoszące pitolenie. Jeśli ktoś oczekiwał od Amerykanów takiej wolty to niech pierwszy rzuci którymś z wcześniejszych krążków i powie co w nich mu nie pasowało, że ujęło go ich aktualne oblicze. Jeżeli zaś po prostu podoba mu się to co grali wtedy i to co zaprezentowali na „Absolute Elsewher” to niech przemyśli czy nie żal mu braku świetnego death metalu, jaki gwarantowali panowie z Blood Incantation, gdy mieli parę włosów więcej na głowie, i po co mu akurat na tym albumie tyle minut zajętych przez mało oryginalne nuty, których pełno w niemetalowej przestrzeni.
Nowy album Blood Incantation to materiał, który muzycy nagrali dla siebie i dla obiorców, którzy dali się uwieść tanimi opowieściami o jego elitartości i w związku z powyższym nie dostrzegli, że pod płaszczykiem pozornie atrakcyjnych dźwięków kryje przeciętność każdego z gatunków, jaki autorzy wlali do garnka własnej pychy. Serdecznie za to dziękuję i nie polecam.
Mnie to dziwi, że ktoś mógł się nazywać fanem Blood Incantation i być zaskoczony tym, co jest na nowym albumie zważywszy, że od 2019 i kawałka zajmującego całą stronę B Hidden History of the Human Race wiadomo, że dalsze granie będzie szło w tym kierunku, czyli metalowanie przeplatane kosmische musik - najlepszy moim zdaniem fragment na tej płycie to właśnie ten Tangerine Dream w środku. Potem jeszcze nagrali Timewave Zero i Luminescent Bridge, więc jeśli ktoś jest zaskoczony i te materiały słyszał to serio nie wiem, czego mógł oczekiwać.
Wiadomo, że czym więcej zapożyczeń z innych gatunków, których pewni metalowcy nie znają (dlatego cieszą się z tego jak bezdomny z niedopitej flaszki) i wycieczek w różne rejony tym lepiej. Najlepiej zaś gdyby metalowe zespoły przestały grać metal, bo to przecież takie wtórne i nudne.dj zakrystian pisze: ↑2 tyg. temu Wiadomo, im bardziej napierdalają, tym się bardziej metaloffcom podoba☺
Metalowiec też człowiek i swe gorsze dni również może mieć szanowny panie kolego!dj zakrystian pisze: ↑2 tyg. temu Wiadomo, im bardziej napierdalają, tym się bardziej metaloffcom podoba☺