3 lata temu tez trochę szkalowałem Unleashed ale nikt się nie przyczepił, muszę się bardziej postarać.
pp3088 pisze: ↑3 lata temu
Gorąca dyskusja w temacie to postanowiłem sobie ich pełniaki odświeżyć. I debiucik broni się wybornie. Riff w
Dead Forever obudziłby nawet trupy na cmentarzu.
Before The Creation of Time to już archetypiczny dziś riff szwedzkiej szkoły. Piękna płyta poleciała 3 razy bo potężne granie to jest.
Shadows Of The Deep też fajne, ale jednak trochę mniej. Trochę składniej i czyściej zagrana, ale dalej przyjemna dla ucha.
Across The Open Sea trochę nawet mnie wynudziła, niestety nie wytrzymuje jak dla mnie porównań do debiutu i dwójki.
Potem odpaliłem
Victory i liczyłem na zakalca, a było całkiem... znośnie? Trochę wolniej, trochę melodyjniej ale jeszcze bez wstydu. Victims of War wymiata, kilka fajnych riffów jeszcze bym znalazł. Jako że na liście następny jawił się osławiony Warrior to przeskoczyłem do Hell`s Unleashed. CHRYSTE PANIE co za gówno śmierdzące. Nie nadaje się nawet do moshingu. Abominacja muzyczna z najgłupszymi tekstami jakie od dawna słyszałem:
Unleashed super debiut, dwójka też fajna, reszta może dla mnie nie istnieć, chociaż niektóre póżniejsze nagrania nie przynoszą wstydu. Ale są takie co przynoszą. Ot, średniak z super startem.
Ej Goatmoon to ten fiński typek co śpiewał "Death Before Dishonour" a potem zamawiał pieć piw po których biegał z siurakiem na wierzchu? Trochę zabawne.
[spoiler]

[/spoiler]
Tak to ten, ale to było wesołe granie. Pierwszy koment na jutubie "This song makes me proud to be Finnish, which is strange because I'm Mongolian".
Niestety tutaj to chyba yog ma rację. Znów.
Gdyby Unleashed zamawiało pięć piw to też by były zachwyty.
Dobra replikując, zastosuję się do zasady prawdziwego metalowca i ocenię album z nielubianego przez mnie gatunku po powierzchownym przesłuchaniu: Goatmoon to muzyka dla miłośników biegania nago po lesie i fistingu, czyli zupełnie nie dla mnie!