Norweskie Testimony przejdzie do historii głównie jako pierwsza kapela Rune Eriksena, znanego szerszemu gronu słuchaczy jako Blasphemer, przyszłego gitarzysty The True Mayhem. Blasphemer w Testimony, oprócz wycinania riffów, prezentuje także swoje możliwości wokalne. Grupa działała w Aurskog - Høland.
I o dziwo - wypada w roli wokalisty całkiem przednio, żeby nie powiedzieć, że znakomicie. Jego wokal to niezmiernie lubiany przeze mnie thrashowy krzyk raczej niż growl - w stylu Van Drunena (który podobno ten styl podrobił, ale o to już należy dopytywać @deathwhore'a). Same riffy to infernalne pochody demonów, bardzo przyjemne dla ucha, za nic nie nudzące. Słychać już, że nawet w tym 1992 roku Rune był ułożonym gitarzystą lubującym się w Morbid Angel, Nocturnus czy polskim Imperatorze. Szatan i piekło. AUAAAGH!!!
Zapomniałem wspomnieć, że niestety kapela dorobiła się wyłącznie jednego demoska z piosenkami ku chwale śmierci w liczbie pięciu. Demko to zowie się Enter Obscurity i taką też obskurną muzykę przedstawia. Jakby się zastanowić, to więcej niż z tego Pestilence czy Morbid Angel jest tu grania w stylu Imperatora - te samo wkurwienie i okultystyczna jazda z wariackimi bębnami, co chwila zmieniającymi tempo w biegu zboczem spokoju ku zastraszająco szybko zbliżającej się przepaści szaleństwa.
Serio polecam sobie zarzucić, powinno się podobać, bo wszystkie składowe dobre dzieła czynią, a razem jest tylko lepiej.