Awatar użytkownika
Nucleator
Moderator globalny
Posty: 1726
Rejestracja: 6 lata temu
Lokalizacja: LIPSK

Mortify (Chile)

#1

Nucleator 5 lata temu

Obrazek

Obrazek

Kolejny latynoski masakrator z gorącego Chile. Czwórka młodych łebków działa od 2013 roku, a w zeszłym roku wydali bardzo dobry debiut Mortuary Remains. Nie odkrywają na nim nowej Ameryki, nie bawią się w dysonanse i fałszowanie, wycinają za to mocny metal śmierci sporządzony według receptur Morgoth, Morbid Angel, Obituary czy Schuldinerowego Death. Ponadto wszystko doprawione takim chorobliwym, przesiąkniętym mrokiem klimatem i opętanymi wokalami. Młodziaki jadą aż miło i mocno im kibicuję, by nie było to ich ostatnie słowo.

Skład:
Ignacio T - Bass (2013-2016), Drums (2016-present) Necrolatría, ex-Decapitación
Cristian F - Guitars (lead), Vocals (2013-present) Perversion Flames, ex-Morbid Command, ex-A Hope of Life, ex-Blood Oath, ex-Sadistic
Jorge H. - Bass (2015-2017), Guitars (2017-present) Perversion Flames, ex-Evil Knight
Diego G. - Bass, Vocals (backing) (2017-present) Socialisis
▼ Byli muzycy
David M - Guitars (lead) (2013-?)
Piero M - Drums (2014-?)
Hell Drinker - Guitars (2015-2017) Blood Oath, Nekrohammer, ex-Necrolatría (live)
Dyskografia:
2013 - Sadistic Carnage [demo]
2015 - Cryptic [EP]
2017 - Mortuary Remains



MA: https://www.metal-archives.com/bands/Mortify/3540375560
BC: https://mortifyoldeath.bandcamp.com/music
Ryszard pisze:
5 lata temu
Trochę za dużo wina, przystojny kolega w koszulce Dissection, At the Gates z dyktafonu... I zaraz pedałują się tekie satany w parku na ławce, za ręce się trzymają... Teczowy Black Metal hahahaha

Tagi:
Awatar użytkownika
Szajtan
Tormentor
Posty: 2958
Rejestracja: 4 lata temu
Lokalizacja: From Hell

#2

Szajtan 2 lata temu

25 marca nowa płyta zatytułowana Fragments at the Edge of Sorrow.

Tracklist:
1. Beneath The Emptiness
2. In The Amorphous Path
3. Ethereal Illusion Of Psyche
4. Fragments
5. Frayed Lunacy (Dying Sight)
6. Mindloss (Instrumental)
7. The Accursed And The Throes
8. Edge
9. Astral Sphere From A Bleeding Soul
10. Process In A Secrecies Of Thought
11. Contaminated Echoes
12. Sorrow

I am Satan's generation and I don't give a fukk.
Awatar użytkownika
Szajtan
Tormentor
Posty: 2958
Rejestracja: 4 lata temu
Lokalizacja: From Hell

#3

Szajtan 2 lata temu

To co możemy usłyszeć na najnowszym krążku to dość mroczny death metal z technicznym zacięciem. Panowie niewątpliwie grać potrafią, bo konstrukcja każdego z utworów nie jest liniowa. Pełno tu lekko rwących się i połamanych riffów, które płyną w spokojnym tempie, bez wyraźnej agresji. Każdy z kawałków okraszają psychodeliczne solówki i liczne powykręcane zagrywki. Całość zagrana jest w duchu starego dobrego death metalu, kiedy to we wiadomych latach, stał on na firmamencie. Produkcja skierowana jest raczej do wyznawców staroszkolnego metalu śmierci. Długość materiału, a także niesamowita jego spójność mogą zanudzić współczesnego odbiorcę, choć nie powiedziane, bo temperament jaki posiada jest atrakcyjny. Warto sprawdzić i przekonać się na własnej skórze, że staromodny death jeszcze żyje i wcale nie zamierza odejść w zapomnienie.
I am Satan's generation and I don't give a fukk.
Awatar użytkownika
Hajasz
Raubritter
Posty: 5283
Rejestracja: 6 lata temu
Lokalizacja: Opole

#4

Hajasz 2 lata temu

Szajtan pisze:
2 lata temu
Długość materiału, a także niesamowita jego spójność mogą zanudzić współczesnego odbiorcę,
Współczesny odbiorca najczęściej szuka w metalu chuja do dupy a po przesłuchanej płycie przeważnie kończy z kutasem w japie bo album, który musi polubić nie jest taki za pierwszym odsłuchem, drugim, piątym. Potrzebuje słuchać płyty tydzień czasu aby w końcu na siłę się do niej zmusić bo tak należy.
Dobry album wchodzi za pierwszym szlagiem bez szukania specjalnej aury czy chwili.
Taki jest nowy album Mortify, włączasz play i jesteś wgnieciony w fotel. Wyjebalbym tylko tego instrumentala i moment robi się klasyczny czas bez nudy. Zajebiście, że Latynosi mają tę smykałkę do grania takiego deciora bo choć słucham metalu już ponad 30 lat to ciągle japa się cieszy kiedy zbierasz szlaga od takich albumów.
GRINDCORE FOR LIFE
Awatar użytkownika
kurz
Tormentor
Posty: 3143
Rejestracja: 5 lata temu

#5

kurz 2 lata temu

Hajasz pisze:
2 lata temu
Dobry album wchodzi za pierwszym szlagiem bez szukania specjalnej aury czy chwili.
100% zgoda.

Zastanawiałem się czy się zabierać za nich, to zdanie mnie przekonało. Mam nadzieję, że się nie rozczaruję.
Awatar użytkownika
DiabelskiDom
Moderator globalny
Posty: 4168
Rejestracja: 7 lata temu

#6

DiabelskiDom 2 lata temu

Tak, tak. A potem w styczniu piszemy, że nowe Biesy świetne, w lutym, że takie sobie, a w marcu, że to gówno :D Ale wiadomo, wiążąca opinia od pierwszego odsłuchu ;)
kurz pisze:
2 lata temu
Hajasz pisze:
2 lata temu
Dobry album wchodzi za pierwszym szlagiem bez szukania specjalnej aury czy chwili.
100% zgoda.
Ostatnio Kolega Szanowny pisał coś zupełnie innego, coś o dojrzewaniu do muzyki, zmianach w percepcji ;)
Panzer Division Nightwish
Awatar użytkownika
kurz
Tormentor
Posty: 3143
Rejestracja: 5 lata temu

#7

kurz 2 lata temu

DiabelskiDom pisze:
2 lata temu

Ostatnio Kolega Szanowny pisał coś zupełnie innego, coś o dojrzewaniu do muzyki, zmianach w percepcji ;)
No właśnie napisałem ten post pod wpływem impulsu, który mi powiedział, że to prawda, co pisze Hajasz, a później zdałem sobie sprawę, że jest sporo albumów, które skutecznie potrafią zaatakować znienacka, po dłuższym czasie, z reguły niesłuchania. Może to wyjątki potwierdzające regułę, a może i jedno i drugie to prawda, zależy jaka muza, jaki nastrój. Dla przykładu debiut Zepów, jak wrzuciłem na talerz ok. 75 lat temu, to było jak uderzenie młotem pneumatycznym, dźwięki te mnie porwały i całkowicie zmieniły odczuwanie muzy. Z kolei Niewiosna to był początkowy zgrzyt (być może wynikający z uprzedzenia, wynikającego ze słabości poprzednich materiałów /zresztą to też mi się zmienia/), a w pewnym momencie jak zaskoczyło, tak do teraz trzyma.
A może po prostu przeżywam kryzys wieku średniego i sam nie wiem czego chcę i co mi się podoba.. Chuj, tak czy inaczej, dzięki DD za zwrócenie uwagi na niespójność; dało mi to możliwość wewnętrznej analizy.
Awatar użytkownika
Hajasz
Raubritter
Posty: 5283
Rejestracja: 6 lata temu
Lokalizacja: Opole

#8

Hajasz 2 lata temu

Towarzyszu @kurz ale co innego album, który słuchasz i stwierdzasz, że fajny a po jakimś czasie nawet dłuższym jednak tylko dobry, taki sobie albo o kierwa co za rozpierdol i odwrotnie niż co tutaj często jest pisane potencjalny cios takim nie jest no ale koledzy mówią, że jednak jest i jeden z drugim delikwentem słucha po kilka razy w ciągu dnia w poszukiwaniu tego kutasa do japy albo dupy. Mówiąc po prostu dla tych co ciężko rozumują, że co innego zmiana opini o albumie z biegiem czasu a co innego słuchanie non stop na siłę bo musi mi się spodobać.
GRINDCORE FOR LIFE
Awatar użytkownika
Nucleator
Moderator globalny
Posty: 1726
Rejestracja: 6 lata temu
Lokalizacja: LIPSK

#9

Nucleator 2 lata temu

Oj tak, Chilijczycy nie zawiedli i dostarczyli bardzo dobre płyciwo, które jest po brzegi wypełnione wysokiej próby death metalem. Od pierwszych minut dostajemy na łeb staroszkolnym deciorem, który gdzieniegdzie wpada w taneczne pląsy z progresywnymi odjazdami a la wczesne Atheist. Generalnie przez cały album Mortify nie przywiązuje się do składania hołdu jednej konkretnej gałęzi śmierć metalu, zamiast tego woli sobie czerpać garściami z dorobku różnych zespołów. Poza oczywistymi inspiracjami pokroju Death czujne ucho słuchacza może wyłapać zagrywki mogące kojarzyć się z tym, co słyszał choćby na płytach Gorefest czy Loudblast. Może ten pokrótki opis zrazić tych, którzy szukają rewolucji w gatunku albo tego wspomnianego "chuja do dupy", jednak pozostałym polecać posłuchać choćby ze względu na to, co wygrywają gitary. Kompozycje skrzą się od zakręconych riffów, zmian tempa i nieoczywistych harmonii, które sprawiają, że każdy utwór na płycie jest inny. Tak jak Hajasz wywaliłbym tylko te instrumentale, których fanem mówiąc szczerze nigdy nie byłem i byłby to mocarny cios.
Ryszard pisze:
5 lata temu
Trochę za dużo wina, przystojny kolega w koszulce Dissection, At the Gates z dyktafonu... I zaraz pedałują się tekie satany w parku na ławce, za ręce się trzymają... Teczowy Black Metal hahahaha

Wróć do „Death Metal”