Skaczący Jezusek to raczej zapomniany death metal starej szkoły, zrodzony w poronionych głowach kolońskich szaleńców o nazwiskach: Mike Gage oraz Oliver Ullrich. W 1989 roku.
Kapela od innych wyróżnia się przede wszystkim techniczną grą i ogromną ilością płynnie zmienianych riffów o nieco surrealistycznym zabarwieniu i mechaniczno-kosmicznych akcentach. Sporo tu solówek, ale kapela obchodzi się bez klawiszy (z wyjątkiem symbolicznych introsów), utrzymując kompozycje w stylistyce odjechanego death/thrashu, jakiego w tamtym czasie niemalże nikt jeszcze nie grał poza Florydą.
Jumpin' Jesus nagrał podobno jeszcze w roku założenia swoje pierwsze demo Live Wire, kolejne zdaje się rok później, w 1990, natomiast pełny album, poprzedzony następną demówką o tytule Braincramps, ukazał się w 1991 roku. Niestety, ta pierwsza płyta okazała się także ostatnim wydawnictwem niemieckiej kapeli, co można pewnie - po części przynajmniej - złożyć na karb unikalności zaprezentowanej na The Art of Crucifying muzyki. Mam wrażenie, że - podobnie jak jakieś D.V.C. (aka Darth Vader's Church) - swoim nieszablonowym graniem musieli ciutkę spowodować zamęt w głowach nieprzygotowanych na to słuchaczy. Moja znajomość bohaterów tematu ogranicza się wyłącznie do tego albumu.
Nie jest to granie tak wygładzone, jak Atheist, a jednocześnie dość mocno połamane, nieoczywiste, ale przez to tym bardziej intrygujące. Nie są to może mega przeboje wypchane zapamiętywalnymi na pierwszy rzut ucha motywami, jednak nie sposób odmówić tej, na pierwszy rzut oka może ciut kuriozalnej formie pewnej gracji, jak płynie na solówkach, wciąż zachowując pełen ciężar fragmentów bardziej łomotanych. Muzyka jednocześnie prymitywna i wysublimowana. Ostatecznie, po kilku przesłuchaniach okazuje się, że wcale tak trudno nie jest tego zapamiętać - w tej łupaninie poukrywano sporo smaczków, a całość jest niesłychanie zgrabna, pełna mistyczno-futyrystycznych ozdobników.
Szkoda, że tak się to skończyło, ale widocznie ktoś musi przecierać szlaki.
Zawartość muzyczną The Art of Crucifying doskonale uzupełnia geigerowska okładka, w której niestety spierdolono kolorystykę na CD. Ta z wersji winylowej (kasetowej mniej) w pełni oddaje, co kryje się w środku:
Za wydanie odpowiadała skromna wytwórnia Morbid Music / West Virginia Records, kierowana m.in. przez Sabinę Classen z Holy Moses. Wszelkie aspekty produkcyjne powierzono z kolei (teraz już byłemu) mężowi Sabiny i (również byłemu) kompozytorowi Holy Moses - Andy'emu Classenowi. Album nagrano podobno we wrześniu 1991. [Tę datę wziąłem z tłumaczonego flyera do test pressa, strasznie dziwnie tłumaczonego przez google chyba, może chodziło o wydanie, bo w tym samym zdaniu mowa o nagraniu i wydaniu albumu]
Polskim akcentem w historii jest fakt, że perkusista Jumpin' Jesus, niejaki Bobby Ferdula (Robert?) grał w takich thrashowych kapelach, jak nyski Devastator czy opolski Beer O.K. Znaczy się, Polakiem był chyba i się zareklamował pozostałym słowami: I make all dead with Ultra-temp.
Cokolwiek miał na myśli, widać było przekonywujące. Zresztą radzi sobie znakomicie.
Dyskografia:
1989 - Live Wire [demo]
1990 - Demo [demo]
1991 - Braincramps [demo]
1991 - The Art of Crucifying
Skład:
Rene Genschewski - Bass (1989-1991)
Bobby Ferdula - Drums (1989-1991) ex-Baron, ex-Wretched Lord, ex-Wolfen, ex-Beer O.K., ex-Devastor (Pol), ex-Love Dictator
Mike Gage - Guitars (1989-1991) D-Filer, ex-Forced Entry
Oliver Ulrich - Guitars (1989-1991) ex-Pounding Demise
Miro Pavelic - Vocals (1989-1991) D-Filer
MA: https://www.metal-archives.com/bands/Ju ... Jesus/6714