

Iron Bonehead teraz puściło takie cudo. Amerykany grają od 2012 roku i w tym wypuścili drugi album, którym warto się zainteresować, bo przynosi 40 minut muzyki wystarczająco brutalnej, żeby bez mrugnięcia okiem nazwać ich death metalem, a jednocześnie na tyle klimatycznej, żeby uznać ich za niepasujących do końca do dzisiejszych trendów i intrygujących. Średnie tempa, riffy motoryczne, ale bez kiełbasy i piwa. Raczej budują tło, niż stanowią główną oś narracji muzycznej. Nie ma niepotrzebnych fajerwerków, solówek i innych takich. Czasem podbite subtelnym klawiszem. Wokal dla odmiany bardziej black metalowy, skrzeczący, chociaż potrafi też zejść niżej. Myślę, że dobrym tropem będzie nazwanie ich death/ doom wersją wczesnego Varathron. Niedawno podobnie grał też Innsmouth, tylko Worm jest chyba jeszcze bardziej doomowy. Doom bez płaczu, death bez wyścigów, black bez bzdurnych melodyjek. Ja im kibicuję.
Skład:
Fantomslaughter - Everything (2012-2016), Unknown (2016-present)
Equimanthorn - Unknown (2016-present)
Dyskografia:
2014 - The Deep Dark Earth Underlies All [demo]
2016 - Nights in Hell [demo]
2017 - Evocation of the Black Marsh
2020 - Gloomlord
2021 - Foreverglade
MA: https://www.metal-archives.com/bands/Worm/3540398560
BC: https://ironboneheadproductions.bandcamp.com/music
BC: https://20buckspin.bandcamp.com/music