Wędrowycz 2 lata temu
Przypominam sobie też Nile, bo choć jako młodziak uwielbiałem ten zespół, to potem miałem długą przerwę co to może parę razy ich posłuchałem przez dobre 10 lat jakoś. Kurła jakie to jest dobrrrre, że aż głosem FoodEmperora bym to chciał podkreślić.
Debiut i "Black Seeds Of Vengeance" pięknie miażdżą, ale jednak "In Their Darkened Shrines" to dla mnie ich opus magnum. Tu mamy zarówno ciężar, brutalność i szaleństwo, mamy klimatyczne wstawki, chórki, bajerki, mamy techniczne riffy, są kanonady blastów i ultra szybkie tremola, a za chwilę jebane walce w zwolnieniach. Wokale urozmaicone, bo zdaje się też panowie wszyscy trzej drą papę, a do tego dwóch innych gościnnie ich wspomaga.
Ogólnie okres 2002-2005 to była moja fascynacja zespołem i sprawdzanie Nile zakończyłem na "Annihilation Of The Wicked", który pamiętam że choć dobry, to jednak był dla mnie zawodem. Teraz będę miał szansę obadać co tam dalej Karl i spółka stworzyli.
Zawsze też podziwiałem w kapeli, że od samego początku był tu pomysł na koncept, ambitne teksty, a do tego naprawdę wysoki poziom kompozytorski, umiejętności techniczne i to co w death metalu dość ważne - umiejętne i zastosowane w odpowiednich proporcjach brutalność i technika, a do tego szczypta klimatowania, która bardzo ubarwia muzykę Chłamerykanów.
"In Their Darkened Shrines" robi mi naprawdę bardzo dobrze i czas po latach dodać ten album do swojej stosunkowo już obszernej listy materiałów 10/10, bo zdecydowanie na to zasługuje.
Odium Humani Generis