TITELITURY pisze: ↑2 lata temu
BI ewoluuje. W którą stronę, oczywiście czas pokaże. Jak ci goście z Horrendous, którzy też ewoluowali. Ale oni poszli w złą stronę.
Dziś już o tym myślałem, siedzę w koszulce Horrendous na którą wyjebałem bardzo dużo pieniążków i zgodnie kiwam głową. Drugi album był zajebisty a rozlazło się to zupełnie. Nie, że źle grają, ale nie na ten poziom apetyt zrobili wcześniej słuchaczom. Moim zdaniem BI tchnęło coś nowego w death metal, przy czym odniosło kosmiczny sukces komercyjny nie zdradzając swoich pierwotnych ideałów, poza zakładaniem konta na fejsie (którego w ramach protestu nie obserwuję). Dla mnie to jest już, przy drugim albumie, zespół typu Nile 20 lat temu. Zestawianie ich z kapelkami typu Phrenelith czy Cruciamentum po prostu nie ma już sensu od
Starspawn, a co dopiero po drugiej płycie.
Red Right Hand pisze:
Wytknięcie Phrenelith słuszne, bo trudno oczekiwać, że będzie się podobać fanom BI. Ale Sweven czy Xriqkuor to są dość świeże rzeczy.
Tu nie chodzi o to, że się podoba czy nie, bo się podoba, ale to jest dobre granie, bardzo dobre. I to bardzo dobre znaczy daleko do Blood Incantation. Z nimi to by można nie wiem, pół-żywy Mithras zestawiać czy Dead Congregation właśnie. Sweven to jak dla mnie nie jest death metal. Mam winyl, najlepsza płyta 2020, ale nie death metal. Qrixquor nie wiem, jak tam na albumie bo nie miałem fazy/czasu posłuchać, ale na demo i epce to taki niezły, wtórny przeciętniak był na 7/10.
Co do deklasowania młodocianej topki, to widziałem BI z Cruciamentum, wg mnie nie dało się porównać tych występów (chociaż Cruciamentum dało radę) i ze Spectral Voice i jak dla mnie król jest jeden. A jak już Spectral Voice, to ich widziałem też z Demilich, Demilich jest legendą po jednej płycie
Nie wiem, nie jestem obiektywny, chociaż największa faza na Blood Incantation mi przeszła z półtora roku temu, ale dla mnie więcej w tym świeżości niż w Ulcerate, w Blood Incantation jest jakaś nieskrępowana radość z grania riffów po prostu, czego już się tak często nie widuje, nie ma o patrz wyginam struny. Głównym minusem
Hidden History of the Human Race jest pewnie to, że chyba coś próbowali udowodnić.
Podsumowując, the hype is real tym razem, a fakt, że ta płyta co nie wyjdzie - a były przez 2 lata 4 repressy na winylu - to się zaraz wyprzedaje świadczy o sukcesie obiektywnym wśród szerokiego grona słuchaczy. Osobiście uważam, że jeszcze wiele dobrej muzyczki z ich strony wypłynie.
A Grave Miasma to ogólnie od zawsze jedzie na fejmie z czasu pierwszych dwóch epek, także przesadnie nie zaskoczyli. Wciąż bdb.