Awatar użytkownika
Hajasz
Raubritter
Posty: 5741
Rejestracja: 7 lat temu
Lokalizacja: Opole

Cryptworm

Hajasz

Obrazek

Obrazek

Na debiutancki album brytoli czekam z niecierpliwością bo mix Undergang i Autopsy jaki prezentują na wydanych dotąd EP'kach bardzo mi leży.

Feeling jaki prezentują i pozornie surowe granie mocno owinięte gęstą atmosferą smolistości ładnie snuje się z głośników. Grobowy growl, sporo grania pod moshing i chwytliwe rytmy na garach. Oby tylko nie utracili mocy na przyszłość a jeszcze bardziej podkręcili opary i będę uradowany.

Skład:
Tibor Hanyi - Bass, Guitars, Vocals Coffinborn, Mörbid Carnage, Necrosodomy, Rothadás, Tyrant Goatgaldrakona, ex-Buried Remains, ex-Goblin Gore, ex-Gravecrusher, ex-Flood Has Come
Joe Knight - Drums Goatchurch, Haunted Sanity, Pale Mist, Swarost, Deheubarth (live), ex-Black Grave, ex-Rosicrucian, ex-Cernunnos, ex-Order of Tepes

Dyskografia:
2017 - Cryptworm [demo]
2018 - Verminosis [EP]
2019 - Archaic Tomb / Cryptworm [split]
2020 - Reeking Gunk of Abhorrence [EP]



MA: https://www.metal-archives.com/bands/Cr ... 3540425962
BC: https://cryptworm.bandcamp.com/music
GRINDCORE FOR LIFE
Awatar użytkownika
Szajtan
Tormentor
Posty: 3472
Rejestracja: 4 lata temu
Lokalizacja: From Hell

Szajtan

Sunie nowe obrzydlistwo od Cryptworm. Płyta w marcu nakładem Me Saco Un Ojo Records (LP), Pulverised Records (CD) i Extremely Rotten Productions (taśma).

I am Satan's generation and I don't give a fukk.
Awatar użytkownika
Czit
Tormentor
Posty: 1163
Rejestracja: 8 lat temu

Czit

Nooo zajebiście przy całej swojej obrzydliwości się to zapowiada. Fajny, lepki obleśny klimacik i dobre riffowanko. Czekamy na 11 marca zatem!
yog pisze: 5 lat temu Uważanie Seasons in the Abyss za lepszą od South of Heaven istotnie nie da się wytłumaczyć inaczej, niż kindermetalstwem ;)
Awatar użytkownika
Hajasz
Raubritter
Posty: 5741
Rejestracja: 7 lat temu
Lokalizacja: Opole

Hajasz

No i kręci się płyt debiutancki od Cryptworm a tam od razu ostrzeżenie aby portowcy i bałuciarze wypierdalali bo nic dla nich tu nie ma. Może najpierw od tego co mnie wkurwia zacznę. No nie da się ukryć, że kilkaset kilo zeszło z brzmienia, które i tak jest rasowe ale najwyraźniej pan realizator od dźwięku w studio był najebany i niemiłosiernie podgłośnił blachy na bateriach, które skutecznie zabierają sporo mocy. Nawet na sprzęcie kiedy leci wykres jak biją blachy słupki dochodzą do obszaru czerwonego. Poza tym chujostwem goście dopierdolili cuchnącym gównem pierwszej klasy. Garki łupią jak na jebanym Mental Funeral, riffowanko może obdzielić kilkanaście płyt a wokal baaaardzo demilichowy wyszedł. Miało być lepkie klejące bagno i gówno a wyszło tak trochę asekuracyjnie ale i tak ukręcić makowca przy tym to zacna czynność. Nikt tak pięknie w 30 min nie potrafi zagrać stęchłego deciora jak oni i tu muszę się ukłonić bo chłopaki zagrali co mieli a nie aby dopierdolić więcej czasu na plastik. To lubię. Pokaż na co cię stać. Oni pokazali a jako, że brytyjska scena od dłuższego czasu Oasis stoi to tu konkretny szlag na japę jest.
GRINDCORE FOR LIFE
Awatar użytkownika
Szajtan
Tormentor
Posty: 3472
Rejestracja: 4 lata temu
Lokalizacja: From Hell

Szajtan

Nowa płyta w grudniu pod szyldem Me Saco Un Ojo Records.
I am Satan's generation and I don't give a fukk.
Awatar użytkownika
darnoksss
Master Of Reality
Posty: 228
Rejestracja: rok temu

darnoksss

Właśnie leci ostatnia i jest dobra pizda. Zwłaszcza mi się podobają gary (brzmienie), wokal (niski) i riffowanie. Słychać w tym zacięcie typowe dla bandów z Finlandii.
polki nie dawajcie polakom, dawajcie arabom
Awatar użytkownika
Hajasz
Raubritter
Posty: 5741
Rejestracja: 7 lat temu
Lokalizacja: Opole

Hajasz

W końcu zabrałem się za nowy płyt bo swoje odczekał. Miałem obawy bo nowe logo przeważnie nie zapowiada nic dobrego a jest ono bardziej chujowe od tego mięsistego klasycznego. Na szczęście album gniecie zwłoki choć brzmieniowo trochę laga opada. Brzmienie gitar trochę irytuje na początku ale im dalej tym stają się oswajalne. Wokal to growl na pełnej taki jaki powinien być czyli brutalny, delikatnie wycofany jakby zza oparów smoły. Baterie bez szaleństw ale są chwile kiedy werbelek się nagrzewa. Taki właśnie powinien być kanon płyt z os death metalem czyli klasyczne 35 min, po którym idzie się po zimne piwko do lodówki by za chwilę nacisnąć ponownie play.
GRINDCORE FOR LIFE