No ja właśnie dzięki braciom ze wschodu przełączyłem ze słusznych empetrójek Korna na tę słuszną kapelę. Aranżacje niezbyt udane, ale jako oddanie czci to spoko, niech się bawią skoro taki ruski target.
Haha, dokładnie. Faktycznie Death jest spoko, ale to bardzo przehajpowana kapela. Najbardziej lubię debiut Scream Bloody Gore z Chrisem Reifertem na bębnach. Poza tym to też wolę prawie wszystkie inne amerykańskie kapele death metalowe, szczególnie Morbid Angel. Jeszcze wczesny Deicide, Possessed i Autopsy bym tu dołożył.Wędrowycz pisze: ↑5 lata temuWidzę, że dotąd nie udzielałem się w temacie. Death to kapela, która zawsze była spoko i tylko spoko. Dobre granie, na poziomie, ale nigdy w sumie mnie nie porwało mocniej. Największą estymą darzę o dziwo ostatni pełniak tj. "The Sound of Perseverance", ale tu pewnie wchodzi największa ilość przesłuchań tego materiału jak również sentyment, bo był to pierwszy pełniak tej kapeli jaki poznałem. Na drugim miejscu chyba postawiłbym po latach debiut, którego obecnie najczęściej odpalam, jak już mnie na Death najdzie. Pozostałe są w sumie na równi, wszystkie dobre, choć każda nieco inna. Natomiast od lat nie słuchałem "Spiritual Healing" i jest to jedyny album, którego w ogóle nie pamiętam. Przy okazji trzeba będzie sobie wrzucić na ruszt.
Chyba po prostu od zawsze wolałem inne kapele death metalowe i dlatego Death było mocno przeze mnie pomijane. W sumie od zawsze wolałem Morbid Angel, Immolation, Incantation, czy Cannibal Corpse jeżeli mówimy o tuzach amerykańskiego death metalu.
Nie jestem obiektywny w tym temacie. Zawsze bardzo mocno ceniłem sobie ten kunszt a zarazem motorykę, co chwyta za serducho. Niestety pewne dźwięki, bez tej warstwy emocji, niewiele znaczą. Jest mnóstwo kapel, co pewne nuty potrafią równie dobrze poskładać. Ale to nie to. Niestety.kurz pisze: ↑3 lata temuTyle już napisano o tej kapeli.. Tutaj i gdzie indziej. Wspaniała grupa, znakomite wszystkie albumy, mają to co lubię w muzyce; szczerość wylewa się z każdym dźwiękiem, taka muza płynąca „z brzucha”, prawdziwa, i nie tracąca mocy, nawet gdy mocno skręca w lżejsze rejony. KLASA.
Kunszt kompozycyjny i wykonawczy, przy czym płyty Death są bardziej przystępne dla niedzielnych fanów od np Morbid Pędzel czy Immolation. Nie jest to żaden zarzut, ale pewno stąd popularność Death wśród fanów niekoniecznie stricte death metalowych. Na mnie również robi wrażenie ten progres jaki uczynił Czak od SBG, przez esencjonalnie death metalowe Leprosy, SH i wycieczki w trudniejsze dźwięki od Human. Nie zapominał jednak o dobrej kompozycji, chwytliwym riffie i melodyce. Prawdziwy artysta w obrębie metalu.kurz pisze: ↑2 lata temuSłucham właśnie The Sound of Perseverance i uświadomiłem sobie, że każda płyta Death to kompozycyjnie małe arcydzieło, także nie akceptuję pierdolenia o niedzielnosci grupy, jaki to czak był chujowy itp itd.
Dyskografia doskonała, poczynając od dzikiego Scream, poprzez natchnione Lrprosy, Spirytual i Human, kończąc na uduchowionych Individual Thougt Patterns, Dymbolic i The Sound.
Także tego ten, poezja to jest, wicie rozumicie..
I to jest właśnie sedno tego wszystkiego. Facet robił to co kochał, bez mizdrzenia się do szerokiej publiki, czy wytwórni, czy kogokolwiek i, według mnie, dzięki temu tak trafia w czuły punkt słuchacza, i tu będę się kłócił, z całą pewnością nie niedzielnego.
Przecież nikt na świecie nie umniejsza mu z twórczości ale fakt pozostał taki, że w obyciu Chuck był po prostu dupkiem.
Fakt, mnie Death nigdy nie podszedł, ale akurat jakieś Individual Thought Patterns mi się podoba.
Gdyby dzisiaj istniał Death to pewnie nawet by metalu nie grał. Z każdą kolejną płytą oddalali się od grania death metalu stąd i ja zakończyłem studiowanie na płycie Human. Dalej nawet mnie nie interesowało co grają i czy w ogóle grają.
Niedzielny słuchacz to zna dwa kawałki Mety z black albumu i ewentualnie nosił kiedyś koszulkę zespołu, bo miała modną grafikę.
Nie wiem, czy walisz szpagat retoryczny, czy byłeś mało precyzyjny, ale warto czasem dłużej się zastanowić przed kliknięciem "Wyślij".
Podać chusteczkę?
I znowu będę wredny i odpowiem ulubionym tekstem Karolka czyli czytaj ze zrozumieniem. Nigdzie nie napisałem tego co chcesz mi wmówić. Napisałem wyraźnie, że nie interesuje mnie to co się nagrało i wydarzyło po płycie Human bo podświadomie wiem, że to już nie dla mnie.
Otoż to.kurz pisze: ↑2 lata temuDeath to zajebista, zjawiskowa muza, i czy to ktoś nazwie death metalem, czy nie, totalnie nie robi żadnej różnicy. Jest przez ogromne grono ludzi wielbiona i to nie czyni jej gorszą. Facet miał wielki talent i wizję, sprowadzanie tego do kategorii muzy dla niedzielnych słuchaczy jest niepoważne.
I właśnie dlatego niedzielni słuchacze nie ruszają kapel typu Cannibal Corpse czy inne Incantation, bo co by tam dla siebie znaleźli? Piękne harmonie czy może przywołujące łezki do oka melodie? To znajdą w Death, tak jak niedzielny słuchacz nie odpala Slayera, tylko Black Album.
Dorośli mogą też jeść Gerbera albo psie kabanosy (raz mi się zdarzyło przez pomyłkę).
Tak, bo przecież fan "Nothing Else matters" jebnie sobie Human. Takie to podobne.yog pisze: ↑2 lata temuI właśnie dlatego niedzielni słuchacze nie ruszają kapel typu Cannibal Corpse czy inne Incantation, bo co by tam dla siebie znaleźli? Piękne harmonie czy może przywołujące łezki do oka melodie? To znajdą w Death, tak jak niedzielny słuchacz nie odpala Slayera, tylko Black Album.
Jedyną osobą, która się bulwersuje jesteś ty, bo ja to nawet Death nie słucham.yog pisze: ↑2 lata temuAle ja się nie wyraziłem źle, po prostu szukasz w gównie smaku i wpychasz w moje usta coś, co z nich nie padło, ale Ci się wydało, że padło. Napisałem, co napisałem, dokładnie tak, jak chciałem, bo lubię patrzeć, jak się bulwersujecie o jakiś przymiotnik albo określenie, które uważacie za metalu niegodne.
No, taki The Philosopher to nie jest jakiś super strasznie mocny metal w porównaniu do na przykład Sad But True, podobnie z hitami typu Spirit Crusher. Jak na death metal, to trudno o większy lajt. Mi się podobał Death, jak byłem niedzielnym słuchaczem metalu i z deathu to znałem 10 kawałków na krzyż. Ta kapela to nie Sadistic Intent, nie musisz być jakimkolwiek znawcą czy maniakiem metalu, żeby to lubić czy szanować.
Tak, chyba nic więcej bym nie dodał.kurz pisze: ↑2 lata temuJeżeli kryterium niedzielnego słuchania muzyki ma być łatwość jej przyswajania, to czas się wypisać z tej dyskusji. Ja słucham muzy dla przyjemności, nie dla poznawania kolejnych szczeblu wtajemniczenia w arkana prawdy niezgłębionej. W równym stopniu lubię Death, początkową Metę, Slayera, czy Morbid Angel. O jakieś Vony tez się ocieralem. Jedno drugiego nie wyklucza, a pisze tu tylko o metalu.
Dla mnie niedzielnym słuchaczem jest ktoś, kto muzę traktuje powierzchownie, jako tło, a nie jako istotny element duchowej wrażliwości. Już.
Nie, kryterium muzyki dla niedzielnego słuchacza jest łatwość jej przyswajania.
Niedzielny słuchacz to ktoś, kto słucha (danej) muzyki od święta, a więc skoro Death jest wg ciebie zespołem DLA niedzielnego słuchacza - tak jak Piccolo jest produktem DLA dzieci, czyli domyślnie celowanym w dzieci (a to twoja własna metafora) - to znaczy, że jest domyślnie kapelą dla ludzi, którzy ledwo słuchają death metalu. Jest to niezaprzeczalny fakt, ponieważ ty tak miałeś i tak uważasz.
No tak właśnie wygląda pisanie z Karolkiem. Klasyczna rozmowa chuja z butem. W nagrodę zaraz się dowiesz, że nie wiesz, nie wiesz, nie rozumiesz nic.
Piccolo nie jest produktem WYŁĄCZNIE dla dzieci, jest gazowanym napojem bezalkoholowym dla każdego, dorosłego opiekuna przedszkola także. Tak jak Death nie jest muzyką WYŁĄCZNIE dla niedzielnych słuchaczy. Niedzielny kierowca nie wsiądzie do Lamborghini Miura, tylko do Fiata Punto, którego będzie w stanie opanować, tak jak niedzielny słuchacz metalu nie odpali Sadistik Exekution, a to, co jest najbardziej znane i łatwo przyswajalne. W przypadku death metalu najbardziej znaną i bardzo łatwo wpadającą w ucho kapelą jest Death.Nekroskop pisze: ↑2 lata temuNiedzielny słuchacz to ktoś, kto słucha (danej) muzyki od święta, a więc skoro Death jest wg ciebie zespołem DLA niedzielnego słuchacza - tak jak Piccolo jest produktem DLA dzieci, czyli domyślnie celowanym w dzieci (a to twoja własna metafora) - to znaczy, że jest domyślnie kapelą dla ludzi, którzy ledwo słuchają death metalu. Jest to niezaprzeczalny fakt, ponieważ ty tak miałeś i tak uważasz.
Krótko mówiąc, pierdolisz głupoty i plączesz się w nich, zamiast w porę skończyć.