A to jest akurat tendencja, która się tyczy wszystkich tych najważniejszych ze Szwecji. Entombed, Dismember, Grave, Unleashed. Wszystkie te kapele po debiucie czy tam dwóch płytach nagrywały same liche albumy. Grave to i tak się trzyma w porównaniu do takiego Entombed.Hajasz pisze: 7 lat temu Sprawdźcie sobie na MA średnią ilość ocen za poszczególne albumy (tak wiem, że to nie żadna wyrocznia ale ładnie to tam widać) jak od debiutu systematycznie ocenki spadają a potem od tzw. powrotu oscylują na podobnym poziomie z wyjątkiem Endless... o której wspomniałem.
yog pisze: 6 lat temu Uważanie Seasons in the Abyss za lepszą od South of Heaven istotnie nie da się wytłumaczyć inaczej, niż kindermetalstwem
Wiemy. Też tak miałem, gdy wiedza była czerpana z prasy kupowanej w mieście Gniezno, a okazjonalnie dorwany Thrash'em All był BIBLIĄ znana na pamięć. Jak dostałem kostkę (plecak wojskowy) kaset od kumpla to zgłupiałem i wręcz nie potrafiłem wszystkiego ogarnąć.porwanie w satanistanie pisze: 7 lat temu Tak w ramach ciekawostki, bez intencji wchodzenia z kimkolwiek w spór: gdy pierwszy raz usłyszałem Grave (ich pierwszy album), uznałem, że to nudny, wtórny zespól.
Wiecie ile death metalowych bandów znałem w tamtym czasie?
A tak z 10. Mieszkając w małym miasteczku i nie znając nikogo, kto by słuchał czegoś z tej pólki, miałem okazję usłyszeć coś tylko wtedy, gdy jakimś cudem wpadła w ręce kaseta, o distrach wysyłkowych nie miałem pojęcia. W pewnym momencie ziścił się cud: stanęła przede mną otworem kolekcja kaset, głownie z DM, należących do starszej siostry koleżanki z klasy, która to siostra straciła zainteresowanie gatunkiem. Odkupowałem, sukcesywnie, pożyczałem do przegrania czy po prostu celem zapoznania. Któregoś razu wziąłem do domu to Grave, słucham...
Eeee, to nie to, stwierdziłem. Znałem już wszak Morbid Angel, Death, Obituary, Asphyx, Vader, słyszałem jeden kawałek Unleashed... Na tym tle orzekłem, że Grave to jacyś podrzędni wyrobnicy, na których szkoda mojego cennego czasu - no i kasy/czystej kasety, rzecz jasna.
Niech ktoś mi teraz wytłumaczy: jak to się stało, że lata później, znając już dziesiątki kapel i setki albumów z death metalem, wróciłem do Grave i zajarałem się tą muzyką jak gnojek? Nie zostali może moją ulubioną kapelą, nie wymienię ich wśród tych dla mnie najważniejszych, ale tych wrażeń i tej adrenaliny, co przeze mnie przepłynęła przy dźwiękach You'll Never See czy Soulless czy nawet Burial Ground, raczej nie zapomnę.
Ktoś wie jak to działa?
Vexatus pisze: 4 lata temu Mam nadzieję, że nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa i doczekamy się jeszcze jakiegoś pełniaka.
To widać, że niewiele słyszałeś ze szwedzkiej sceny. Nawet pomyślałem, że być może się mylę ale tekst bez zbędnych melodyjek i solówek utwierdził mnie w przekonaniu, że jednak mam rację. Mówiąc po mojemu ten najbardziej dojebany szwedzki metal jest ciągle przed tobą.Pogan696 pisze: 3 lata temu Ja zawsze uważałem Grave, za ten najbardziej "dojebany" death ze Szwecji. Mocne granie, bez pierdolenia w sumie na każdym z albumów. Tym się wyróżniali. Mocnym, deffowym jebnięciem, bez zbędnych melodyjek i solówek... po prostu Grave. Masa wspomnień.
Zapytam serio. Czy jakaś kapela wg Ciebie nagrała coś zajebistego poza demami, ewentualnie debiutem? Bo powtarzasz ten slogan jak mantrę hare kryszna.Hajasz pisze: 3 lata temu Tak wiem, że brzmi prawie jak na demosach i kierwa szacunek wielki ale byli wielcy tylko im nie wyszło a demosy były bardziej okrutne.
Hajasz Kryszna, zgadzam się z pierwszą częścią twojej wypowiedzi, serio.Hajasz pisze: 3 lata temu Odpowiem serio. Bohaterowie tematu nie nagrali po debiucie nic ciekawego. Czy inny zespół? Tak. Jeden.
Zawsze mi się wydawało że tak myślisz o DismemberPogan696 pisze: 3 lata temu Eee tam, dupisz. Z klasyków szwedzkiego deff to Grave jest tą dojebaną kapelą, Rozumiem, że grzebiąc w trupach znajdziesz coś cięższego, osranego, ostrego, ale Grave wśród klasyków brzmi jak najbardziej,... bardziej.
"You'll Never See..." i "Soulless"to świetne płyty. Nawet lepsze od pierwszego pełniaka, który jest bardzo dobry, ale którego nawet taka popierdółka jak "Tremendous Pain" zmiata tymi dwoma kawałkami.
Jedziesz z przykładami. Chętnie poznam coś ciekawego.Hajasz pisze: 3 lata temuTo widać, że niewiele słyszałeś ze szwedzkiej sceny. Nawet pomyślałem, że być może się mylę ale tekst bez zbędnych melodyjek i solówek utwierdził mnie w przekonaniu, że jednak mam rację. Mówiąc po mojemu ten najbardziej dojebany szwedzki metal jest ciągle przed tobą.Pogan696 pisze: 3 lata temu Ja zawsze uważałem Grave, za ten najbardziej "dojebany" death ze Szwecji. Mocne granie, bez pierdolenia w sumie na każdym z albumów. Tym się wyróżniali. Mocnym, deffowym jebnięciem, bez zbędnych melodyjek i solówek... po prostu Grave. Masa wspomnień.
Aż sobie nawet zaraz debiutu posłucham, bo kompletnie o nich zapomniałem.Hajasz pisze: 3 lata temu Ale już debiutancki album Seance to morderczy płyt, który ciężarem i brutalnością w wielu momentach góruje na Grave.
Tak. Dismember traktuję jako najbardziej reprezentatywną kapelę szwedzkiej sceny i co za tym idzie najlepszą. Wiążą się z tym wspomnienia, poziom, radość z odsłuchu i konsekwencja zespołu. Dismember jak żaden inny zespół death metalowy potrafił tak zbrutalizować melodię, aby ta zgrywała się jak najlepiej z death metalowym fundamentem. Mogę to porównać z Kreator z najlepszych płyt. Nie ma lepszych od nich. Grave reprezentuję styl, który wobec pierwszej ligi jest najbardziej bezpośredni i najmocniejszy. Może "miękli" przy takim Hating Life, ale nadal nie było u nich miękkiej gry. Piszę tu oczywiście o pierwszoligowcach, bo są mniej znane kapele ze Szwecji czy też sąsiedniej Finlandii, które grają brutalniej. Grave jednak w swojej klasie nie ma sobie równych.Kozioł pisze: 3 lata temuZawsze mi się wydawało że tak myślisz o DismemberPogan696 pisze: 3 lata temu Eee tam, dupisz. Z klasyków szwedzkiego deff to Grave jest tą dojebaną kapelą, Rozumiem, że grzebiąc w trupach znajdziesz coś cięższego, osranego, ostrego, ale Grave wśród klasyków brzmi jak najbardziej,... bardziej.![]()
Zdecydowanie najlepszy album Grave. Bardzo dobre brzmienie i świetnie napisane kawałki z całą masą świetnych i nieoczywistych riffów.
Ciągle uświadamiasz mnie i nie tylko mnie, że nie rozumiesz o czym jest rozmowa. Teraz jest tak samo. Poszło o podobnie brzmienie i brutalność na szwedzkiej scenie death kiedy powstawała a ty wyjeżdżasz z Vomitory, które srało demówkami bez historii i wyrazu no może poza pierwszą taśmą z 1992 roku no ale gdzie jej tam do demówek Grave. Przepaść totalna. Kiedy Grave powoli zdychał Vomitory dopiero wydaje pierwszy album, który brzmi jak jakiś mocarny hardcore. Bieda straszna.Zsamot pisze: 3 lata temu A czy są najbrutalniejsi? Nigdy mnie takie rankingi nie interesowały. Vomitory pewnie byłoby cięższe. Ale co z tego. Słucham dla frajdy, nie dla dziwnych wyznaczników.
Moje też i pewnie gdybym robił moje subiektywne top 10 death metalu to ta płyta by się tam znalazła. Masa przemyślanych riffów, potężne wokale i nawet to niesunlightowe brzmienie jest w moim odczuciu tutaj zaletą. Niezwykle nośne te utwory są.
Tak, to jedyne w swoim rodzaju The Veronicas!!!Pogan696 pisze: 3 lata temu No, dobra. Tak sobie dyskutujemy, ale gdzie jest teraz Crematory, a gdzie jest Grave? Vomitory? Faktem jest, że grają konkret, ale mówimy o pierwszej lidze. I wcale nie była gadka o początkach sceny.
P.S.
Blind, czy twój awatar przedstawia włoskie bliźniaczki z antypodów, które kiedyś zrobiły cover Muse? Dobre soooo.
Tylko te demówki Crematory całą dyskografię Vomitory deptają jak starą szmatę a przecież zestawiamy kilka kasetek z dyskografią pełną dużych albumów.Pogan696 pisze: 3 lata temu No, dobra. Tak sobie dyskutujemy, ale gdzie jest teraz Crematory, a gdzie jest Grave? Vomitory? Faktem jest, że grają konkret, ale mówimy o pierwszej lidze. I wcale nie była gadka o początkach sceny.
The past months have been quite overwhelming in the Grave camp. Two of our long-time members Mika Lagrén and Tobias Cristiansson have jumped ship and are no longer in the band. There is no bad blood between us and we wish them all the luck in their future endeavors.
However this puts an enormous strain on the band and it's hard to see what the future holds and if there even is a future. At this moment nothing is for sure and nothing is taken for granted.
A decision has been made to halt all live activities for 2024 since there really is no line up which makes necessary preparations impossible.
The main focus for this year will be to restructure the band if possible and to hopefully write/record and release a long awaited new studio album.
Into the darkness - Into the...
/Ola