Wędrowycz 4 lata temu
Wczoraj odświeżyłem sobie "Gallery Of Suicide" i zacząłem rozkminiać dlaczego tak rzadko do tego albumu wracam, choć mam go na półce i ilekroć odpalam to brzmi zajebiście. Jest technicznie, jest brutalnie, świetna produkcja, zróżnicowane tempa, trochę nawet groove klimatów, basik rzęzi i pulsuje aż miło, no nie ma się do czego przyjebać. No może ewentualnie, że obiektywnie nie ma tu aż tyle kawałków, będących w 100% killerami od początku do końca. Więcej tu momentów, gęstych i rzeźnickich, aż dynia sama się kołysze, a noga chodzi w rytm bębnów Mazurkiewicza.
Teraz sobie dalej odświeżam swoją kolekcję płyt i tak swoją drogą zdałem sobie sprawę, że jak przekroczysz pewien próg, gdzie materiały przesłuchane liczysz w tysiącach, a kolekcja fizyczna liczy dobre parę stów materiałów, to ciężko jest zapamiętać ile w tym takich cudeniek. Z drugiej strony, ja często wracam do materiałów z kiepskimi ocenami po jakimś czasie i sprawdzam jak to wychodzi, części na plus, innym na minus, a zdecydowanej większości tak samo. Czas ucieka, życie płynie i chyba trzeba zacząć robić już przetasowania, żeby nie marnować życia na słuchanie słabszych rzeczy, a wyłuskać te ciekawsze i nad nimi spędzać więcej czasu. "Gallery Of Suicide" do takich płyt należy zdecydowanie.
Odium Humani Generis