
Bones - Sons of Sleaze
Całkiem zajebiste. To znaczy nie to, żeby odkrywcze i w ogóle ktoś to musiał kupować, nikogo w sumie nie namawiam, bo i sam bym bez tej płyty przeżył. Ale tak w kategorii płyt bez których można żyć, w kategorii takich średniaków - jest zajebista. Takie trochę Asphyx, tylko lepsze. Bo dziś Asphyx to goście, którzy mają grać jak Asphyx, bo muszą skopiować brzmienie tego zespołu, więc nie mogą zagrać na luzie, bo zaraz fani pogonią z mordą, że co to jest.
A Bones grają sobie na luzie. Właśnie taki prosty, nieco siermiężny death metal, czasem bardziej motoryczny, czasem przygniecie ciężkim zwolnieniem, z wokalistą który właśnie może kojarzyć się z van Drunenem. Ale oprócz tego mamy właśnie jeszcze kupę luzu - mnóstwo punk rocka tu się przewija. Takiego prosto w ryj, szybkiego i bezpośredniego. A potem zjeżdżają w dół znowu... I ciężki, ale jednocześnie niemal bluesowy riff grany z kaczką przypomina nieco klimaty Saint Vitus. Świetna, zagrana bez spiny płyta. W dobry czas u mnie trafiła, bo spod gruzu czasem trzeba wychylić głowę, a z drugiej strony, te wszystkie kapele wplatające techniczne zagrywki i urocze melodyjki, czy to szatanistyczne czy kosmiczne, też zaczęły mnie męczyć.
Aha, myślę, że nie nie tylko przez fakt pochodzenia z Chicago kojarzą się trochę z Cianide. Tylko więcej w tym luzu.
Skład:
Joe - Drums Usurper, ex-The Dead Youth
Chris - Guitars ex-Eternal Hatred, ex-Usurper
Jon - Vocals, Bass Doomsday, ex-Agnosia, ex-Kommandant, ex-Usurper, ex-Nachtmystium (live)
Dyskografia:
2011 - Bones
2013 - Sons of Sleaze
MA: https://www.metal-archives.com/bands/Bones/3540330123
BC: https://boneschicago.bandcamp.com/music