Posty: 681
Ciekawe, czy wyjdzie w Polsce. Swoją drogą musiałaby być dobra redakcja, by to jakoś dało się czytać. Bo David pewnie nieco megalomanii zapoda...
Co to jest w tych boxikach? Zawsze myślałem, że to pełnoprawne LPki a to jakieś malutkie - dyskografia na siódemkach? ;pKozioł pisze: ↑4 lata temu A wracając do kwestii Morbid Angel. Hmmm. W tej kwestii całkiem do niedawna cierpiałem na miłe dla uszu schorzenie o wszystko mówiącej nazwie *muzyczne adhd*
Podstawowe wersje CD i tak wyprzedane, kasety oddane. Zostały jakieś bootlegi czy nienormalne wersje. :/
P. S. Może to powyższe jest różnicą pomiędzy zaspokajaniem chcicy muzycznej pliczkami i empeflaczkami a kawałkiem papieru i plastiku.
P. S Covenant miałem kilka wydań bo ilość pentagramów na kowerze się zmieniakurwa zapomniałem... A gdzie one są? Sprzedane, *zniknione*?
A to się w międzyczasie dowiedziałem, że boxiki z siedmiocalowym B.
Nie. Chyba, że dla krafciarzy wychodzących właśnie od barbera po podgalaniu boczków i uważających, że metal to się zaczął w 2000 roku. Do dwóch pierwszych albumów Morbid Angel praktycznie nic w death metalu nie ma startu.
No, może z pięć, które by nawiązały walkę, by się znalazło.
DD ja tylko dodam, mimo że już Ty chyba wszystko napisałeś...DiabelskiDom pisze: ↑3 lata temu Dziwna teoria: mniej piszesz o starszych rzeczach, więc słuchasz głównie nowszych, więc uważasz, że metal tak naprawdę dobry jest dopiero po roku 2000. Pomijam nawet to, że o sporej ilości słuchanych rzeczy tutaj nie piszę, bo tego jest zbyt dużo, ale zdumiewa mnie ocenianie tak bardzo po pozorach. Inna sprawa, że stare rzeczy mają już sporą, jakby nie patrzeć historię, do nich się wraca, czasem odświeża dyskusję, wątek, często przy okazji premiery nowego wydawnictwa ale to nowości, z natury rzeczy, pojawiają się jako coś nowego i świeżego oraz częściej prowokujących rozmowę. Zatem nie widzę nic dziwnego w tym, że staram się w miarę na bieżąco ogarniać/słuchać/rozmawiać o aktualnościach muzycznych i stosunkowo mniej wypowiedzi pojawia się na temat rzeczy starych. Tekst o first pressach przemilczę, bo jest tak kuriozalny, że nawet nie wiem jak mam się do niego ustosunkować. Chyba, że to był żart, ale jeśli tak, to mało śmieszny.
Dodam też, że w sumie rzuciłem sobie okiem na wrzucaną przez siebie w ostatnich miesiącach na fejsika muzykę, oraz tę ze statystyk z lasta. Grubo ponad połowa to stare płyty Master's Hammer, Manilli Road, Root... Więc nie wiem jak to z tym słuchaniem głównie metalu wydanego po 2000 roku, może po prostu odkryłem starą muzykę pół roku temu i dlatego
Wracając do tematu: tak, Morbid Angel najlepszą w mym odczuciu płytę nagrał na literce G. Także nie bardzo rozumiem sugestii, że to w jakiś sposób umniejsza zajebistości starszym, ale to tak na marginesie. Wolę wolniejszy (nie mylić z "wolny") metal śmierci od szybszego, stąd werdykt gustu jest taki a nie inny.
PS. Płyt dorównujących starym Morbidom znalazłoby się z dobre kilkanaście, ale może ciężko się z takim faktem pogodzić, bo według konwenansów nic nie jest lepsze od Morbid Angel.
Biorę te pewności pomiaru z odsłuchów własnych, a także z czasu spędzanego na czytaniu opinii innych i poszukiwaniu muzy. Ty spędzasz na przykład czas z rodziną, a ja czytam o muzyce i tak sobie kreuję w swoim subiektywizmie jakiś urojony obiektywizm, wedle którego Morgoth jest 3 ligi niżej od Morbid Angel, bo to nawet nie jest poziom Pestilence.
Ja praktycznie zawsze na konkretne słuchanie muszę mieć pomysł. Coś, co sprawi, że pomyślę "o, dzisiaj posłucham XYZ", nieistotne czy popchnie mnie do tego wpis na forum, czy post na fejsie, czy własny sen. Jeśli mam przywołać przykłady z takich bodźców dotyczących "grania sprzed 2000 roku", to niech będzie to przywołana już Manilla Road sprzed kilku miesięcy, ewentualnie stary Slayer oraz Iron Maiden sprzed kilku dni. Manilla zaowocowała długim postem, pozostałe pewnie też tak skończą.yog pisze: ↑3 lata temu Skąd mam wiedzieć, czego słuchasz, jeśli nie z tego, o czym piszesz, a o klasykach nie piszesz prawie wcale, więc zakładam, że po prostu albo ich nie słuchasz, albo nie emocjonują Cię tak, jak jakieś nowe płytki, którym tematy zakładasz. Co do prowokowania rozmowy, to jednak jeden post w temacie o starej kapeli może na luzie nabić 20 postów, co widzimy w bieżącym temacie, w którym przez 8 miechów nic się nie działo, a założenie nowego tematu - zwykle 0. Osobiście, to utraciłem jakąś wielką zajawkę na sprawdzanie nowych płyt. Mam wrażenie, że słyszałem może ze 20 z 2021. Wolę sobie posłuchać czegoś, co wiem, że jest dobre, niż sprawdzać, czy mam taką samą czy inną opinię, co reszty.
Tekst o first pressach nie był żartem. Mi się zdarza odkładać zapoznawanie z czymś pod pretekstem, że jak posłucham, to pewnie będę chciał kupować, a nie mam na to kasy i po prostu widzę, że odkąd kupuję winyle w większych ilościach, to słucham albo głównie ich, albo słucham czegoś, co planuję kupić i chcę się przekonać, czy rzeczywiście mi to potrzebne, bo płyt których nie będę chciał cały dzień słuchać staram się nie nabywać. Nie wiem, może masz wszystkie klasyki, ale po Twoich zakupach raczej nie widać wielu ciosów typu first press Ugra Karma, a są to raczej umiarkowane nowości w przeważającej większości przypadków.
Co do powodu, dla którego Gateways najlepsze, to myślę, że nie tylko wolniejszy death metal, ale i nie lubisz thrashu, a na nich się kawałki z okresu od Abominations do Blessed w znacznej mierze opierają.
Pozwolisz kolego, że z tego całego bałaganu co napisałeś wytnę mały fragment bo dobitnie widać, że nie rozumiesz, nie ogarniasz, nie czujesz tematu. To takie durne zestawienie gdyby ktoś zapytał który wieszcz jest najlepszy Mickiewicz, Słowacki, Norwid? Jak obsłuchasz się w death metalu tyle co ja choćby w 25% to może zyskasz szacunek ale na razie to beka, jaja po całości.DiabelskiDom pisze: ↑3 lata temu Aha, na koniec smaczek. Jak ktoś pisze takie zdanie:
Kurwa dlatego, że wtedy prawie każdy zespół nagrywał swoją oryginalną płytę. Każda była inna bo jak można porównywać płyty, które zespoły nagrywały w tym samym czasie nie mając pojęcia kto i co nagrywa w tym samym momencie gdzieś na świecie
to wiem, że mówi to idiota.
Ja mówiłem o wydawaniu kasy i o tym, że mam w dupie firsty. A nie o czasie poświęconym na słuchanie muzy. A że średnio śpię 3,5h-4 h dziennie, to pewnie czasówki mam niezłe. Ale to żaden argument.