BPM kawałków dla poszczególnych podziałów rytmicznych również.
Biografia Vincenta.
Jesteś tu jedyną osobą, do której poziomu muszę się zniżyć aby pojąć Twoje rozumowanie i kiedy już wydaje mi się, że mam to ty z uporem maniaka udowadniasz, że nie rozumiesz co napisałeś chwilę wyżej a co gorsza zaczynasz odpowiadać nie na temat.
Zapowiadałeś TY, że pousuwasz, to po co miałem sprawdzać? Jak mi osoba dorosła mówi A, to nie latam i nie weryfikuję. Jak się pomyliłem, to przepraszam, sprawdzać nie będę, wiesz, to mi napisz. Choćby na PW.Pioniere pisze: ↑2 lata temu @Zsamot masz moda, możesz sprawdzić dziennik moderacji, wiec czemu podajesz nieprawdę i mieszasz mnie w jakieś utarczki, w których w żaden sposób, bezpośrednio i pośrednio, nie biorę udziału? Posty kto inny usuwał, sprawdź se.
Co by nie było, że nic na temat. Nie sposób nie zgodzić się z Rysiem, że każdy ich album przyjmuje zupełnie nowe formy dm-owej sztuki, gdzie bez utraty tożsamości, ukazują plastyczność formy i sposobności użycia różnorakich środków wyrazu oraz to, że prawie każdy z nich, otwiera niejako nowy rozdział w historii death metalu.
U mnie sprawa płyt MA ma się kolejno tak: Altars of Madness, Covenant, Blessed Are the Sick, Domination, Gateways to Annihilation/Formulas Fatal to the Flesh, Heretic, Kingdoms Disdained, Illud Divinum Insanus, choć do ostatniej z wymienionych to praktycznie wcale, nie wracam, nie słucham.
Bardzo dobra płyta!Speedy Gonzales pisze: ↑2 lata temu To the Depths...in Degradation (jest to mój numer 1 i raczej to się nie zmieni)
Napisałem przecież wyżej. Wolę wolniejszy (nie mylić z wolny) metal śmierci od szybszego. Wolę taki masywny metal śmierci, gdzie w riffach poza chaosem Treya mamy też miażdżącą gęstwę i nieprzebyty kanion półpłynnej magmy.
Kiedy byliśmy w Łodzi nie chciałeś pójść pod manekina aby sobie wyjaśnić parę spraw.DiabelskiDom pisze: ↑2 lata temu To, że Ty na siłę próbujesz wmawiać mi, że sobie sam zaprzeczam, bo nie możesz zdzierżyć jak ktoś może krytykować jakiś kamień milowy, to akurat nie zmienia tego faktu
Bał się, że spróbujesz mu odebrać pierścień!
No widzisz, dalej brniesz w zaparte nie przyjmując żadnych tłumaczeń, bo na tym samym spotkaniu wyłożyłem dokładnie o co chodzi i wcale nie zanegowałem, że pewne motywy pojawiają się bardzo często i na wielu albumach z metalem. Ciągle przekręcasz to, o czym mówię i wypaczasz istotę wypowiedzi. Jak grochem o ścianę.Hajasz pisze: ↑2 lata temuKiedy byliśmy w Łodzi nie chciałeś pójść pod manekina aby sobie wyjaśnić parę spraw.DiabelskiDom pisze: ↑2 lata temu To, że Ty na siłę próbujesz wmawiać mi, że sobie sam zaprzeczam, bo nie możesz zdzierżyć jak ktoś może krytykować jakiś kamień milowy, to akurat nie zmienia tego faktu
Zapewne też nie pamiętasz jak przytaczałem płyty death metalowe, które lubisz a nawet masz, na których jest sporo grania w stylu, którego tak nie znosisz.
I teraz proponuję posłuchać twojego ulubionego Morbid Angel ale tylko sekcję rytmiczną.
Pewnie zaraz będziesz mi krzyczeć co w MA nie ma takiego grania a na pewno nie na G!!!
Otóż jest tylko potrzeba się wsłuchać bo Sandoval to nie byle pierdoła i nawet najprostrze rytmy i tempa gra w stylu, którego inni nie potrafią.
To czego tak bardzo się wyrzekasz jest na każdej płycie analogicznie możesz powiedzieć, że szukam auta, które nie jeździ na kołach bo nie lubię kół.
Nie wiem czy się wygłupił bo jak dokładnie przeanalizować to dzieło Seagrave'a to jest to taki zlepek motywów z wielu jego innych okładek. Trochę Obituary, trochę Seance, Entombed, wcześniejszy Morbid itd. Dodatkowo kolorystyka sraki małego bachora. A sama recenzja wtedy w Mystic to jeszcze było to na zasadzie Nergal vs Wardzała, kiedy brali jakiś znany album i się jeden znęcał a drugi chwalił.PanLisek pisze: ↑2 lata temu Pamiętam tę recenzję Darskiego, zdaje się w Mystic Art, strasznie się wtedy wygłupił. Okładka jest świetna, totalnie w duchu death metalu i konceptu Morbid Angel, i czy to w całości czy częściowo. Chociaż Darski trochę racji miał z tą teorią, przykład to choćby Thelema.6, dobra muzyka, chujowa okładka.
Gdyby teraz odpowiadał Karolek to na bank napisał by, że czytaj ze zrozumieniem i dopisał parę swoich studenckich mądrości zaczerpniętych od muminkowego kolegi Włóczykija ale to odpowiadam ja więc zapytam tylko, którym momencie padło zdanie o podobnych okładkach? Bo z tego co ja pamiętam napisałem, że okładka morbidów to zlepek kilku motywów z innych prac a NIE, ŻE TO OBRAZ PODOBNY DO klasyka Obituary.
Ha! Trochę tych najlepszych by się zebrało. Z czego minimum 90% lata 1988/1996.
A ja myślę, że się z Tobą zgodzę. Czysto subiektywnie (bo im starszy jestem tym mniej wierzę w gust obiektywny i prawdę obiektywną):dj zakrystian pisze: ↑2 lata temu Poleciało sobie do porannej kawusi Covenant i tak sobie myślę, czy to nie najlepsza płyta w historii death metalu?
Oczywista oczywistość, podobnie jak to co opisał w swoim nieco obszernym poście kolega @Blind To co najlepsze już dawno zostało wydane i nawet jak co raz wyjdzie naprawdę dobry materiał death metalowy, to mimo wszystko dzieli go jakaś przepaść w stosunku do żelaznej klasyki.
Otóż to. Ale i F, G czy K zacnie byłoby wymienić.