Henry Kane

[Hajasz]

Henry Kane to solowy projekt Jonnego Petterssona znanego z dziesiątek innych zespołów w tym takich jak Just Before Dawn, Ashcloud, Wombbath.

Ów gość tym razem wziął na warsztat połączenie death metalu z crustem a gdzieniegdzie wplótł elementy grindocre. Efektem tego jest półgodzinna płyta, na której jest 15 kawałków w dobrze znanym szwedzkim stylu. Jest podbity werbel wygrywający umpa umpa, wrzaskliwe wokale, punkowe gitary i proste przejścia. Napierdalania nie usłyszymy a mimo to jest ogień.

Skład:
Jonny Pettersson - All instruments (2016-present) Acid Domain, Ashcloud, Berzerker Legion, Cropsy Maniac, Crossbow Suicide, Gods Forsaken, Heads for the Dead, Human Harvest, Just Before Dawn, Nattravnen, Pale King, Skineater, Syn:drom, Ursinne, Vholdghast, Wombbath, ex-Disfigured Victims, ex-Cavevomit, Troikadon, ex-Sorghegard, ex-Ooz

▼ Muzycy koncertowi

Doru Florin - Drums (2019-present) Evergreed, Malpraxis, Oncology, Scarlet Aura, Vorus, ex-Charnabon, ex-Deathtopia, ex-Funeral Baptism, ex-Korruption, ex-Necrovile, ex-Prohod, ex-Sincarnate, ex-Syn Ze Șase Tri, ex-Nabat
Håkan Stuvemark - Guitars (2019-present) Bloodgut, Crossbow Suicide, Pale King, PermaDeath, Reek, Skineater, Wombbath, ex-In Thy Dreams, ex-Vicious
Matt Davidson - Guitars (2019-present) Repulsive Vision, Wombbath, ex-Dog Snot, ex-Ensnared, ex-Recoil

Dyskografia:
2017 - Den förstörda människans rike
2017 - Prolefeed / Henry Kane [split]
2020 - Age of the Idiot

MA: https://www.metal-archives.com/bands/He ... 3540423472
BC: https://henrykanecrust.bandcamp.com/music

[Arson]

Piachu tyle, że aż w uszach trzeszczy i zęby zgrzytają... To lubię! Okładka chyba Benny'ego Moberga, bo te jego bohomazy tak podobnie wyglądają, a ta łapa do złudzenia przypomina mi tę z "The Aftermath" od Just Before Dawn czy "The Demon, the Angel, the Disease" Blood Mortized

O, jest nawet miejsce na akustyczny klimacik.

[Hajasz]

Pierwsze kilka odsłuchów to szczerze miałem minę jak ten napakowany łysy gość z tego programu Googlebox przed telewizorem. Nie mogłem tego za bardzo ogarnąć ale potem jak odpaliłem sam w domu to sąsiad przestał momentalnie kosić trawę. Na jutro w drogę do pracy już naszykowany zestaw z otwarciem w postaci tej płyty.

[Szajtan]

Grindowo-crustowa bestia o rasowym szwedzkim brzmieniu.

[Hajasz]

Niestety ale nowy Henry Kane jest płytą z cyklu posłuchaj i zapomnij. Wszystkie kawałki na jedno kopyto, niewiele się dzieje. To taki niedzielny grindcore, na który nawet babcia nie będzie narzekać, że leci przy niedzielnym obiedzie i zagłusza jej ulubiony Koncert Życzeń. Zniknęło też to szorstkie brzmienie z debiutu lecz nadal dwa takty i wiadomo, że to szwedzkie granie. Szkoda bo zapowiadało się obiecująco a wyszło nijako.