Cóż zrobić? Można tylko stwierdzić, że może faktycznie coś gdzieś umknęło? Może te potupajne melodyjki, które zapamiętało się z debiutu Unleashed słuchanego lata temu tak naprawdę wcale nie były takie? Może pusty ciężar i rozrywkowy groove dominujący cały album to tak naprawdę mroczny, doomujący death metal. Taki na sterydzie, porywający i wikingowy, aż chce się wsiąść na drakkar i rozłupywać czaszki stukając się dzbanami z piwem ze współtowarzyszami? Nie myli się ten, który nic nie robi, zatem zakasałem rękawy, odpaliłem
Where no Life Dwells a dodatkowo tuż po niej
Under the Sign of the Moon.
Te płyty mają całkiem dużo punktów wspólnych. Sporo temp jest bardzo zbliżonych. Motoryka wielu fragmentów również. Wokal? Kurczę no, podobny. Zachrypnięty, jakby przepity i szorstki. Całkiem w stylu deathmetalowym. Próbowałem sobie jednocześnie przypomnieć skąd znam taki sposób porównywania muzyki i jej analizowania i w końcu mnie olśniło, że w zasadzie w identyczny sposób podchodziłem i opiniowałem słuchane materiały, kiedy miałem staż "bycia metalowcem" mniej więcej w liczbie lat 5, może 6. Coś tam już znałem, nie tylko "metalikę i wejdera + jakieś kawałki slejerka i sodom". Jak usłyszałem Yattering, to mówiłem, że zajebisty, ciężki death metal, coś jak Behemoth tylko cięższy. Nieco ubolewam jednak nad tym, że w poważnej dyskusji padają tego typu zdania od ludzi osłuchanych w muzyce, nie tylko metalowej, raczej w -dziesięciu, bo nawet nie-nastu latach
Tak całkiem bez szyderstw, to nigdy nie rozumiałem oceniania muzyki przez pryzmat wokalu. Tzn kiedyś byłem zdziwiony, że np. w Dawn of Azazel słychać black metalowe skrzeczenie a jak usłyszałem polecany wszędzie true kultowy black metal z Ukrainy zwany Hate Forest, to myślałem, że ktoś się pomylił, bo przecież growle cały czas lecą stricte death metalowe. Kosheen to przecież też żaden tam dramenbejsik, tylko radiowy, zwrotkowo-refrenowy pop

Czy użytkownicy
@deathwhore oraz
@brzask naprawdę w tak dużej mierze opierają swoje porównanie Cruel Force i Unleashed na wokalach? Bo to oczywiste, że są one podobne do siebie. A powiem więcej, to się od razu rzuca w uszy. Jednak jest to ciągle równorzędny element muzyki, który może miałby znaczenie w przypadku kogoś, kto zasadniczo nie lubi tego stylu śpiewania, bo wtedy owszem, jeśli nie lubisz growli, to może powodować zgrzyt.
Równorzędny element muzyki, właśnie. Pisaliście wcześniej, ja zresztą też teraz piszę, o tempach i motoryce. Też ciężko się nie zgodzić, że są do siebie podobne. Jednak jakkolwiek motoryka drugiej płyty Cruel Force, w swojej "kłusowości" nie jest na pewno brutalna ani diabelska, to przy prostych, "płynących" riffach, raczej jednolitym i zwartym tempie kawałków wespół z brzmieniem, pełnym pogłosu wypada dużo mroczniej niż dźwięki szwedzkich wikingów. Osobiście nie nazwałbym tego "radosnym thrash/deathem", raczej właśnie przywołanym przeze mnie w poprzednim poście "średniotempowym" czy też "doomującym thrash/blackiem". Bo i riffownia bardziej tremoluje i cały ten pogłos nadaje głębi i mroku i przede wszystkim brak konstrukcji numerów opartych na rokendrolowym motorze, kontrowanym nagle full radosnym podskakiwaniem i za chwilę 20-sekundowym walcem - co wszystko razem daje, przynajmniej w moim odczuciu wrażenie nadmuchanej agresji. W takim graniu akurat wolę jednolitą jazdę do przodu, nawet jeśli to niekoniecznie jest jazda na złamanie karku.
Muszę też przyznać, że nieco dziwnym, chociaż bardziej zabawnym, chyba, wydaje mi się próba, hmm, udowodnienia mi, że tak naprawdę lubię Unleashed, którego nie lubię

Poważnie, ja swojej opinii na tym zespole nie opieram na zasłyszanych czy przeczytanych w black metalowych flyersach opiniach. Styczność z nimi mam, niestety , jeśli rzadką, to regularną, zresztą z podobnym im graniem także. I naprawdę, jeśli nagle miałoby się okazać, że to granie mi się podoba, to pierwszy podzieliłbym się tą radosną nowiną z e-kolegami z forum. Jednak od wielu lat mi się nie podoba a chwaleniem płyt typu
Under the Sign of the Moon nie daję wyrazu swojej hipokryzji, tylko raczej temu, że uważam je za zgoła co innego.